Mamy nowe DT

Dziś przyszły do mnie dwa, około 2,5 miesięczne kociaki.
Urodzone jako dzikie, ostatnie kilka dni mieszkały w klatce w piwnicy, a człowieka miały tylko podczas karmienia i sprzątania. Trzeba było szybko je gdzieś umieścić.
Kociaki są dzikie, syczą na człowieka, boją się, nie znają go... ale i tak nie ma tragedii. Da się podnieść i ponosić. Myślałam że pierwszą noc spędzą skulone w kącie, od nadmiaru hałasów, nowości, światła i wszystkiego, ale gdzie tam. Jak tylko nie pcham łap do klatki, brykają, rozrabiają i wywalają miski
Liczę na to, że szybko się oswoją i będę mogła je z klatki wypuścić, niestety królicza setka, to największe dla nich do mam

ciasno.


Oto zamaskowany Zorro i jego jeszcze bezimienny (pomocy!) brat ;]
Zorro, ma już chętny dom stały, proszę o kciuki, by DS dał się namówić na dwa ... byłoby idealnie gdyby nie było trzeba ich rozdzielać
Z mniej ciekawych wieści:
Misiu wciąż walczy z ropniem. Co więcej, zapach nowych kotów mu się nie spodobał, jak go brałam do czyszczenia, w panice mało mnie nie ugryzł. Na szczęście szybko się opamiętał.
Ropień wyszedł w nowym miejscu, tuż obok poprzedniego :/ prawdopodobnie za wcześnie odstawiłam antybiotyk po tamtym.