No więc tak: w piątek o 10:30 miałyśmy zabieg, po 13 już Pani Weterynarz nasza dzwoniła że panna się wybudziła i spokojnie można po nią przyjeżdżać.
Prawdopodobnie guz złośliwy bo bardzo unaczyniony i szybko rosnący, na razie nie sprawdzam ale czeka w formalinie gdyby coś (odpukać i wypluć) w przyszłości się działo.
Póki co mała cffaniara zdjęła kołnierz, zjadła część wenflonu i wierzchnią część szwów, ale była na kontroli dziś rano, rana została zaklejona, antybiotyki, leki przeciwbólowe i kroplówka podane w zadek. Pani dr Sabina mówi, że wszystko w porządku. Mamy brać 3 dni lek przeciwbólowy, 8 dni antybiotyk a za 10 dni kontrola. Mam nadzieję że obejdzie się bez wcześniejszych wizyt. Póki co, od rana kołnierz siedzi na miejscu a maleńka w klatce chorobowej niestety sama. Trochę jej smutno, Nefretete też tęskni ale póki kołnierz jest nie mogą być razem.
Mam nadzieję że jutro apetyt będzie mieć większy żeby jej leki przemycić, i byle do zdjęcia kołnierza bo widać że o tym marzy
