Przyszłościowo

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Pralinka
Posty: 8
Rejestracja: ndz sty 19, 2014 7:21 pm

Przyszłościowo

Post autor: Pralinka »

Z góry ostrzegam, że jestem człowiekiem ze słowotokiem i skoro już zakładam ten temat, to przewiduję, że pisać będę elaboraty na kilometry ^^ No ale trudno, przeżyjecie :)

Tak naprawdę moja przygoda z ogonami jeszcze właściwie nie trwa. To dłuższa historia, więc aby nie wyszedł totalny zamęt, zacznę od samego początku, który może i mało ma związanego z samymi przygodami ze szczurami, ale zacząć od czegoś trzeba ^^

Samo zakochanie w ogonach pojawiło się dosyć nagle i niespodziewanie, ale bardzo szybko przekształciło się w niemalże uwielbienie i mocne, zakorzenione w samym sercu pragnienie: "Chcę mieć szczura!". Tak, dokładnie "szczura", bo te pół roku temu o ogonach nie wiedziałam niemal nic, a uczucie było ślepe. Na szczęście (moje i moich przyszłych podopiecznych) w życiu nie podjęłabym się opieki nad zwierzęciem, o którym nie wiem nic, więc nim chociaż zaczęłam rozmowy z mamą (u mnie głos ma zawsze ona, jej zgoda "z urzędu" zapewnia mi zgodę taty ^^), przewertowałam na wylot trzy strony o szczurach (dwie polsko-, jedną anglojęzyczną) i drugie tyle forów. Kiedy już byłam w miarę przygotowana merytorycznie, zaczęły się negocjacje z mamą. Przez kilka pierwszych tygodni była całkowicie przeciwna, pełna negatywnych stereotypów o szczurach i ogólnie uważała, że zwariowałam :P Potem miałam kilka miesięcy poważnych zawirowań zdrowotnych i parszywie wykorzystałam troskę rodziców, aby powciskać im informacji o szczurach. Co prawda nie chciałam, aby zgadzali się tak pod wpływem chwili i współczucia (wolałabym, gdyby byli pewni decyzji i wiedzieli, co zamierzam przygarnąć ^^), ale same manipulacje trochę pomogły, bo nieco mamę zmiękczyły. Nadal była co prawda na nie, ale już na nieco mniej twarde. Jakieś trzy tygodnie temu, kiedy na horyzoncie zaczęły majaczyć moje urodziny, powróciłam do tematu. Negocjacje znów były zaciekłe, bo mama zaczęła się zgadzać, ale, o zgrozo, na wyłącznie jednego szczura. No to miałyśmy impas. Zdecydowałam, choć nieco mnie to bolało, że skoro mieć mogę albo jednego, albo w ogóle, to wybieram opcję drugą. No i chyba to nieco udowodniło mojej mamie, że pragnienie szczurów to nie tylko kaprys. Zresztą szczury, choć ich nawet nie posiadam, wiele mnie przez te kilka miesięcy nauczyły. Aby udowodnić rodzicom, że jestem wystarczająco odpowiedzialna, aby podjąć opiekę nad kolejnymi zwierzakami. Nauczyłam się tego i odnalazłam przyjemność w wykonywaniu obowiązków, wychodzenie z psem przestało być nudą, którą się odwleka, a stało się czymś oczywistym i sympatycznym (zresztą, zrozumiałam, że nie ważne czego chcę ja, czy mi zimno na dworze, czy oglądam film. Mój pies potrzebuje spaceru i tylko to się liczy). Ale wracając do szczurów, mama w końcu zaczęła się giąć i obiecała mi odpowiedź w dzień moich urodzin (czyli dziś ^^). Z nadzieją zabrałam się za rozglądanie za klatką na allegro, za dobrym wetem i w końcu za szczurkami. Planowałam, jeśli wszystko poszłoby po mojej myśli, zakup dwóch dziewczynek z hodowli Zirrael Rattery, opcjonalnie jednej stamtąd, a drugiej z forum. Zdecydowałam, że jeśli mama się zgodzi, to na urodziny zażyczę sobie klatki z wyposażeniem, a za własne pieniądze opłacę szczurki. A potem wszystko przewróciło się do góry nogami, bo w ostatnią sobotę, czyli w dzień mojej imprezy urodzinowej, przyjaciele z zaskoczenia podarowali mi, ni mniej, ni więcej, klatkę i obietnicę szczurki, którą zamówił w zoologu tata-wet mojej kumpeli i która miała dojść do mojego miasta w środę, czyli wczoraj.Troszkę popsuli mi plany, łagodnie mówiąc. Oczywiście się ucieszyłam i nie chciałam ich zbytnio ranić, więc nie wypomniałam przyjaciołom ogromnych błędów, jakie popełnili, które odwrócić byłoby trudno, a jakie dosyć mnie uwierają. Poza tym, dostawca szczurki, za którą oni już zapłacili, wczoraj nie dowiózł, także czekamy kolejny tydzień, do następnej środy.

Aktualna sytuacja wygląda tak:
- Mam urządzoną (nawet żwirek wysypałam we wtorek wieczorem, będąc pewną, że następnego dnia przybędzie nowa lokatorka) klatkę, która niestety jest tak naprawdę trochę większą chomiczówką (wysokość ok. 40cm, długość ok. 40cm, głębokość ok. 27cm). Musi wystarczyć przez jakieś dwa/trzy miesiące, potem tata obiecał kupić mi taką, w której swobodnie będą się czuły dwa szczury. Boli mnie jej wielkość, ale mam nadzieję, że przez krótki okres dla młodej szczurki wystarczy. Wyposażyłam ją jak najlepiej umiałam (hamaczek, lina do wspinania się, jaskinio-sypialnia z kołowrotka, dwie rury plastikowe, jedna z rolki po papierze toaletowym), aby miała co robić przez ten czas.
- Szczurka przyjechać ma w przyszłą środę. Ma być to młoda (mam nadzieję, że nie zbyt młoda) albinoska. Tata koleżanki, kiedy kupował, umówił się ze sprzedawcą, że ma być to szczur zdrowy i niezaciążony, zagroził, że w innym przypadku będzie chciał zwrotu pieniędzy, a poznać umie, bo to w końcu wet. Cóż, przynajmniej tyle, mam nadzieję, że sprzedawca dotrzyma warunków. Doskonale wiem, że szczur z zoologa to zły wybór, ale w tej sytuacji już nic nie zrobię, mogę tylko wierzyć w wiedzę weta i obiecać sobie samej, że nigdy w sklepie zwierzaka nie kupię.
- Przez najbliższe dwa/trzy miesiące, czyli dopóki nie pojawi się duża klatka, szczurka niestety będzie sama, ale nie wyobrażam sobie trzymania dwóch szczurzyc, nawet młodych, w takich warunkach rozmiarowych, zresztą żadna hodowla mi do małej klatki szczura nie sprzeda, czy forumowicz nie da adoptować, co w pełni szanuje i nawet popieram. Tak niestety kończą się niespodzianki sprawiane przez ludzi, którzy nie mają pojęcia, co na prezent dają. Ale cóż. Postaram się ze wszystkich sił, aby wytrzymała ten okres bez koleżanki.
- W poniedziałkowe popołudnie zrobiłam istny rajd po zoologach w moim mieście (jest ich tu jedynie trzy, więc dużo do objechania nie miałam), aby znaleźć dobrą karmę, jaką kolbę i ściółkę. Ściółkę wzięłam Pinio, bo tylko taka była aktualnie dostępna i chyba to nienajgorzej (w przyszłości rozważam zrąbki bukowe, ale to kiedy skończę ten żwirek). Kolba Vitapolu, ale z tego co się orientuję, kolby mają dobre, więc tutaj okej. No ale jedzenie podstawowe... Niestety, tu znowu minus, bo wszędzie tylko Vitapol, Megan i Animals. Postawiona przed faktem: trzy marne karmy i szczurka za dwa dni, zdecydowałam, że nie mam zbytnio wyboru i kupiłam Vitapol. Na przesyłkę internetową byłoby już za późno. No a teraz, kiedy teoretycznie mam czas na zakup internetowy, w szafce stoi już 500g Vitapolu. Czyli znowu, trudny manewr. Jestem beznadziejna, mój pierwszy szczur spędzi pierwsze tygodnie u mnie w samotności i za małej klatce i na marnym żarciu. Niestety, znów skutki nieprzemyślanych niespodzianek.

Cóż, na dziś to chyba tyle, teraz tylko czekać na panią albinoskę i w planach polepszenie jej warunków.

Z mojego postu chyba dosyć jasno wynika przy okazji, że jeśli chce się sprawić przyjacielowi wymarzonego zwierzaka, to naprawdę lepiej z tym przyjacielem to skonsultować albo chociaż o zwierzaku poczytać. W końcu kumple mogli mi kupić większą klatkę bez szczura, a ja cieszyłabym się równie mocno, jeśli nie bardziej, bo miałabym świadomość, że moim przyszłym pupilom będzie u mnie dobrze. No cóż ^^

W każdym razie, brawa dla tych, którzy to przeczytali :P Kiedy pojawi się panienka, spodziewajcie się napływu zdjeć i postów dwa razy dłuższych o niej, a z upływem czasu i o jej domniemanej koleżance :D
U mnie: Panna Śliwka Węgierka
Awatar użytkownika
smeg
Posty: 4739
Rejestracja: śr kwie 01, 2009 2:50 pm
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: Przyszłościowo

Post autor: smeg »

Witaj na forum :) Podobnie wyglądała moja historia z pierwszymi szczurkami 5 lat temu - też najpierw się przygotowywałam merytorycznie, a potem i tak zostałam zaskoczona szczurkiem z zoologa jako prezentem urodzinowym od chłopaka :P Na szczęście druga samiczka była już z forum, adoptowana miesiąc później :) Co do Vitapolu - taki w foliowym opakowaniu w wersji Premium Line jest nawet ok, a można go dostać nawet w zwykłych zoologach ( http://p.animalia.pl/img/ produkty/zoomy/gryzonie/v_premium_szczur.jpg ). Chociaż ja kupuję po kilkanaście kilogramów karmy na raz, więc pozostaje mi tylko zamawianie w sklepach internetowych ;)

Czekam na zdjęcia albinoski :)
Ze mną: Frotka, Flaszka <:3 )~~

Za TM: Ally,Majka,Lidka, Benia, Chrupka, Gaja, Basiek, Poziomka, Czarny, Luna, Krówka, Haszczyk, Duży, Zaraz, Haszczak, Piratka, Mariusz, Felicja, Mioli, Ciri, Pchełka, Halina, Oliwka, Lili, Margola, Mortadela, Rudolf
Pralinka
Posty: 8
Rejestracja: ndz sty 19, 2014 7:21 pm

Re: Przyszłościowo

Post autor: Pralinka »

No niestety to ten w gorszej wersji, w moim mieście deficyt dobrej karmy ^^ No właśnie w przyszłości zamierzam zamawiać "większe zapasy" przez zooplus. Na pewno będzie zdrowiej i ekonomiczniej xd

W sumie ja też bardzo czekam :)
U mnie: Panna Śliwka Węgierka
Pralinka
Posty: 8
Rejestracja: ndz sty 19, 2014 7:21 pm

Re: Przyszłościowo

Post autor: Pralinka »

W sumie mam niewiele czasu, ale napisać muszę, bo moja panienka w końcu pojawiła się w domu :D Na wasze szczęście, postaram się dziś streszczać ^^

Jak już wspominałam, szczurcia jest moim urodzinowym prezentem od przyjaciół, a że przyjaciół mam wybitnie szalonych i lubiujących w intrygach i spiskach, oczywiście nawet kiedy już o panience wiedziałam, dostarczyć mi jej jawnie nie mogli. No ale od początku. Okazało się, że albinoski nie będzie, gdyż dostawca nie ma "na stanie" (okropne, wiem). Powiedziano więc mi, że pannę dostanę "biało-szarą" i na 100% będzie już jutro. Kiedy po powrocie do domu wyruszyłam z psem na spacer, dostałam od przyjaciółki esemes z pytaniem, czy jestem u siebie. Odpowiedziałam, że bynajmniej, na co żadnej wiadomości już nie dostałam. Trochę się zdziwiłam, ale przez myśl mi nie przeszło, co kombinują. Wracając już w stronę podwórka (i nieomal zabijając się na lodzie), natknęłam się na wspomnianą kumpelę, która uważała, że czeka na tatę, który siedzi na poczcie. No cóż, nic dziwnego, spoko. Wchodzę do domu, zabieram się za wycieranie ośnieżonych psich łap pod spojrzeniem typu: "Weź uważaj, wycierać nie umiesz?!". A z góry słyszę mamę, która każe mi się pospieszyć, bo czeka. Ja chyba jestem naiwna, ale dalej nic nie wyczułam. A tu w salonie, w sporym kartonie (w którym był kolejny karton, w którym była szczurcia, prawie matrioszka) czeka na mnie najlepszy prezent świata. Śliczna panna kapturka. Słodkość i słoneczko, ciekawski pyszczek, kiedy otwierałam Większe Pudełko, aby ją zobaczyć, pacnęła mnie łapką w palec i spojrzała figlarnie, jakby mówiła "No nareszcie! Ile można czekać!" Zakochałam się z miejsca.
Aktualnie panna siedzi w klatce, gdyż wybrałam metodę "po dobroci" (nie wiem, co ona na to, bo co chwila wychyla głowę nad krawędź Mniejszego Pudełka i łypie "Pożresz mnie, czy mogę spać w spokoju?"). Umyła się ("Co to za obce łapy mnie tykały, a fu!"), umościła i chyba przysypia, za to ewidentnie ma mnie już w nosie, bo jak nie pożeram, to co się będzie przejmowała.

Dodatkowo wiem, że tata jednej z przyjaciółek przywiózł ją z Olsztyna (do Mławy jakieś 80km) samochodem, gdyż doszli do wniosku, że nie dadzą mi dłużej czekać. Kochani ^^ Dziewczynka została przebadana przez pana tatę-weta i uznana za okaz zdrowia.

A ja się niesamowicie cieszę, bo w końcu jestem szczuromaniakiem ze szczurem :P A mama zmiękła raptownie w pierwszej chwili, jak ją zobaczyła, nadal trochę się jej boi, ale uznała, że słodka piękność ^^

Zdjecia mam niezbyt dobre, ale nie chciałam pannicy stresować w nowym domu. I tak przy okazji, pomógłby mi ktoś na szybko ocenić jej wiek? Bo tata-wet może mi odpowiedzieć dopiero za kilka dni, gdyż niedostępny ^^

Obrazek

Obrazek
U mnie: Panna Śliwka Węgierka
Pralinka
Posty: 8
Rejestracja: ndz sty 19, 2014 7:21 pm

Re: Przyszłościowo

Post autor: Pralinka »

U mnie: Panna Śliwka Węgierka
Osna
Posty: 330
Rejestracja: pn lip 01, 2013 12:48 pm
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Kontakt:

Re: Przyszłościowo

Post autor: Osna »

Śliczne maleństwo. :) Pocieszę cię, że ze "złego" wybrałaś całkiem niezłą karmę. Megan nie znam, ale Animals to tragedia, po pomijając jadowicie zielone i różowe pastylki (Bóg jeden wie, skąd taki kolor), karma opakowana jest w sam karton, więc nawet jeśli wsypaliby tam najlepszej jakości karmę pod Słońcem, to narażona jest na tyle niebezpieczeństw (wilgoć prowadzącą do pleśni, pasożyty, siki jakiegoś chorego zwierzęcia szwendającego się po magazynie, itd, itd), że dyskwalifikuje to absolutnie. Karma Vitapolu zabezpieczona jest choć foliowym workiem, więc nie jest najgorzej. Tylko zawartością nie zachwyca, ale nie masz co się zbytnio przejmować. Jeśli do tego dasz małej świeże owoce, warzywa, trochę płatków owsianych, kaszy gryczanej, czy co tam masz w kuchni (możliwości dogodzenia masz sporo), to bynajmniej nie powinna narzekać. ;)
Ze mną: Jakub i Mieszko.
Odeszły śp. Gacek, Stefan, Ireneusz, Białas, Bronisław i Anatol. [*][/size]
Awatar użytkownika
draakhul
Posty: 241
Rejestracja: czw lut 28, 2013 2:43 pm
Numer GG: 4975020
Lokalizacja: Białystok

Re: Przyszłościowo

Post autor: draakhul »

Jeśli chodzi o jedzonko to podpowiem, że moje dziewczyny uwielbiają ziarna pszenicy, takie najzwyczajniejsze, kupowane na wagę. Czasem dorzucam im do tego trochę płatków owsianych, na które się wręcz rzucają. Oczywiście oprócz tego dostają mieszankę dla gryzoni (Versele-Laga).
Nasz temat
W sercu na zawsze: Czarna, Neska, Szara, Morgana, Mysza, Iskra, Amber, Matt, Inka, Kreska, Frania
Pralinka
Posty: 8
Rejestracja: ndz sty 19, 2014 7:21 pm

Re: Przyszłościowo

Post autor: Pralinka »

Na razie Węgierka nie jest skora do jedzenia, skubnęła kawałek żurawiny, napiła się trochę i wróciła do Mniejszego Pudełka.

A tak swoją drogą, to panienka gwizda na ustalone zasady oswajania "na siłę" i "po dobroci", bo ona wie swoje ^^ Pańcia co prawda wybrała sobie bezstresowe oswajanie, ale lady wie lepiej i zostawiona w klatce strzeliła focha, zawisła na prętach i wbiła we mnie wzrok pt. "No dobra, starczy tego dobrego, otwieraj to coś". No to co miałam zrobić? Otworzyłam i wzięłam na kolana. Śliweczka pospacerowała, połaskotała wąsami i się skuliła w fałdach swetra, bo "ten cały świat poza klatką taki trochę straszny". Następnie schowała się pod złożonymi dłońmi, pańcię obsikała i obkupkała, po czym postanowiła, że żaden Ludź jej nie przestraszy, to w sumie można się wdrapać wyżej. To się wdrapała. Zahaczyła pazurem o sweter, podrapała pańcię po obojczyku i przysiadła na ramieniu, żeby zaraz się stoczyć i postanowić, że ona się tak nie bawi i w ogóle dajcie jej wrócić do łóżka. No to wrócić dałam, bo pies akurat domagał się spaceru. A Węgierka chyba się tym poznawaniem nowości zmęczyła, bo zwinęła się w Mniejszym Pudełku (olewając straszne-obce miejscówy, które wytworzyła pańcia).

Taka moja księżniczka :D

A! I jeszcze od razu opowiem, skąd ta Śliwka Węgierka ^^
Na samym początku planowałam nazwać ją jakoś "po tolkienowsku", bo ja tolkienista straszny. No ale los chciał inaczej, panienka nadeszła nazwana. W pewnym sensie. Bo Większe Pudełko było pudełkiem z etykietką mówiącą, że chowa "Śliwkę Książęcą, 1,44 kg". No co prawda trochę się z tą wagą przejechali, ale księżniczka z niej na razie jest, no to może być i śliwka. A siostra rzuciła, że Węgierka. A jako że Węgry to jeden z moich ukochańszych krajów... Wyszła Lady Śliwka Węgierka ^^ Choć jeszcze nim się pojawiła, dostała pseudo od mojego taty, które przejęła mama: Helenka. No to szczurzyca wielu imion :D
U mnie: Panna Śliwka Węgierka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”