Najstarsza i najgrubsza to Matylda (której niestety zrobił się jakiś czas temu guz, za tydzień kolejna wizyta u weta i decyzja co dalej. Przez jej wielkość czasami żartuję, że z przejedzenia jej drugi żołądek wyrósł

Funia to strażnik teksasu. Wszystko jest jej, nowy to intruz i generalnie ja nie jestem jej panią a podwładną

Nowsze przybytki, zaczynając od dwóch łysolków : Fruzia i Margolcia. Dwie siostry całkowicie od siebie odmienne. Fruzia podróżnik, wszystko zwiedzi, na wszystko wejdzie ale i bardzo trudno ją oswoić i przyzwyczaić do ręki. Bardzo się boi. Mamy ją od niedawna dlatego z niecierpliwością czekamy aż się do nas przekona

Margolcia to powolna mysza, raczej się nie boi, bardzo szybko się przyzwyczaja do nowego stanu rzeczy. Oba golasy uwielbiają wrecz siedzieć we własnoręcznie skonstruowanej tubie (często tuba 'wrzeszczy' bo jeden szczur chce iść akurat tam gdzie drugi nie chce i tak się kłócą i piszczą

Pipi to ewenement wśród ewenementów - dynamiczna, pochłaniająca całą przestrzeń jak Cejrowski Amazonię, nie boi się niczego, uwielbia być iskana przez Matyldę i zawsze chce być 'lubiana' (co w przypadku Funi to twardy orzech do zgryzienia)
No i tyleż


