Zdjęcia miały być tydzień temu, ale wyszło jak wyszło. Zawalona jestem książkami i sprawdzianami, ale na szczęście jako-takie efekty kucia i zapuszczenia wątku widać. Jeszcze tylko muszę podciągnąć się ze zmory wszystkich uczniów, czyli fizyki, bo to półrocze totalnie zawaliłam.
No, ale to nie wątek szkolny, tylko szczurkowy, więc do rzeczy.
Przedwczoraj ważyłam maluchy po 20 dniach i przeżyłam szok. Tak się prezentują:
Helena - 301 g (+8 g)
Bonny - 226 g (+23 g)
Kidd - 247 g (+39 g) (!)
Byłam w szoku, bo odkąd maluchy do mnie dotarły byłam pewna, że Bonny będzie największa. Jak na razie Kidd zostawił ją wagowo daleko w tyle. Dziewczynki aktualnie mają 3 miesiące i niecałe 2 tygodnie. Helena ma już rok i 7 miesięcy.
Jakiś czas temu zauważyłam, że któraś z dziewuch mi porfirynkuje. Wyciągam ręczniki z czerwonawymi plamkami ze sputnika i Bonny zdarza się mieć czerwonawy kark. Żadnej z brudnym pyszczkiem nie przyłapałam, więc postanowiłam dawać kapsułkę tranu raz w tygodniu profilaktycznie całej trójce. Helena wyszarpnęła mi ją z ręki, Kidd po obwąchaniu też wzięła, a Bonny podeszła, polizała (zawsze przekłuwam, żeby trochę tranu wypłynęło) i odskoczyła do tyłu, jakby ten tran ją co najmniej prądem pokopał.
Ale wróciła z powrotem, polizała jeszcze raz i też wzięła. Cała trójka mlaskała z kapsułkami dobre 5 minut tak głośno, że aż się zdziwiłam, że takie małe jęzorki mogą tak głośno mlaskać.
Nadal też nie mogę się przyzwyczaić do łapania ostrości przez Bonny. Ostatnio gdy siedziała na regale, a ja do niej podchodziłam, znowu zaczęła przesuwać głowę w lewo, a ja znowu się przyłapałam na myśli "Ojezusmaryja, co jej się dzieje?!", ale potem sobie przypomniałam, że przecież to albinos.
Jeśli chodzi o zdjęcia - nie udało mi się zrealizować mojej fotograficznej wizji, ale zdjęcia mam, owszem. Postaram się wrzucić je dziś wieczorem, lub jutro.