W piątek 11 kwietnia po przyjeździe do pracy doszła do mnie wiadomość, że w stajni mamy białe myszy. Białe myszy? W stajni? Byłam bardzo zdziwiona. Wpadły podobno do wiaderka i tam siedzą od rana/może nocy? (była godzina 16.00). Poszłam z ciekawości sprawdzić i co zobaczyłam? Cztery około 3-tygodniowe szczurki, trzy nieprzytomne albinoski, oddychały bardzo płytko były lodowate i nie reagowały na otoczenie. Czwarty czarny ledwie chodził, ale był w zdecydowanie lepszym stanie. Nie mogłam niestety od razu zabrać ich do domu, ponieważ obowiązki mi nie pozwalały. Zrobiłam co na początek mogłam, wiaderko ze szczurkami wsadziłam do wiaderka z bardzo ciepłą wodą, jeden białasek po ogrzaniu zaczął ożywać i podnosić się. Próbowałam poić je ze strzykawki, czarne maleństwo piło z ochotą, ocucony albinosek również. Niestety dwa pozostałe maluszki nie odzyskały przytomności i nie reagowały na wodę w okolicy pyszczka... :c Zostawiłam je w cieple, w przerwach pomiędzy zajęciami poiłam i próbowałam karmić tym co było pod ręką. Wieczorem gdy kończyłam pracę żyły już tylko dwa maluszki. Czarny i biały. Zabrałam je oczywiście do domu gdzie wsadziłam do transportera i ogrzewałam dalej termosem. Czarny szczurek zachowywał się coraz żywiej i chętnie jadł. Biały ledwie trzymał się na nogach, wypił dużo wody z miodem i udało mi się namówić go do zjedzenia białego serka. Później zaczął chrupać również kocie chrupki. Noc spędziły w dogrzewanym transporterze, wstawałam co jakiś czas sprawdzać jak czuje się białasek i zmieniać wodę w termosie. Było lepiej, rano szczurki już były ogrzane i trzymały same ciepło, czarna – jak się okazało samiczka była już całkiem rozbrykana. Biały chłopczyk był słabszy ale jadł i pił sam. Teraz po paru dniach szczurki są nie do poznania. Wczoraj byliśmy kontrolnie u weterynarza. Będą za dwa tygodnie odwszołowione i odrobaczane (na razie są z młode). Do adopcji więc po 28 kwietnia. W tym czasie dołożę wszelkich starań by maluszki jak najbardziej przyzwyczaiły się do życia w domu i stały się pro ludzkimi szczurkami. Nie są bardzo dzikie, nie boją się ręki, nawet same na nią wchodzą, ale każdy nowy dźwięk, ruch czy ja zbliżająca się do klatki wywołuje u nich jeszcze strach.
Warunki adopcyjne to oczywiście odpowiedź na ankietę, w razie wątpliwości co do przyszłego opiekuna (osoba nieznana na forum np.) również wizyta przedadopcyjna. Podpisanie umowy adopcyjnej.
Moja koleżanka studiuje w Poznaniu więc ewentualny transport do tego miasta nie będzie problem.
Kilka zdjęć:
Pierwsze zdjęcia 11 kwietnia po przyjeździe do domu:

Chłopczyk

Dziewczynka
3-dniowa metamorfoza białaska - nie do poznania

Ciężko było zdjęcie zrobić ; )
I czas na dziewczynkę

To najprawdziwszy selfik, czarna jak noc, nawet stópki ma ciemne
Prezentacja stópek bardzo niechętnie jej przyszła
No i wspólne zdjęcie, średnio udane bo za szybko się ruszały
