

Na razie jesteśmy trochę wystrychane, ale powoli już się przyzwyczajamy. Dostaliśmy ogórka, co pozwoliło nam na moment oderwać się od maniakalnego niuchania klateczki
Na razie, dzisiejszą noc spędzimy w mniejszej klateczce. Niestety, próba połączenia skończyła się dość krwawo. Maks dziabnął Sparky'ego w karczek. Ale to nic. Zapewne jesteśmy wystrychane nowym otoczeniem, jak się uspokoimy i najemy to spróbujemy ponownie, jutro
Razem z rodzinką stwierdziliśmy, że nie będziemy zmieniać im imion. Te pasują do nich idealnie
Pozdrawiam i życzę, by reszta chłopczyków tez znalazła kochający, nowy domek.
PS. Maks już śpi



