Buba, Alutka, bo tak mi się nasunęło, mała wariatka 
 
Hm, nie wiem, od czego zacząć 

 No więc, jak nigdy w wolne, wstałam dziś rano, ściągając i Michała z łózka, kawa, fajek, ręcznik do wanny i jazda, odwagi 

 Najpierw młode stadko, do którego dorzuciłam Liw. Oczywiście w 3 sekundy ułożyła sobie fryzurę afro, oczy w szparki, dwie małe ją dopadły i w pierwszej chwili nie wiedziała biedna, co ma zrobić 

 Potem Tula, też afro, bezruch i mina "aleeeosssooochoooziiiii...?" Liw zabrała się za kwestie porządkowe, czyli przetyrała któregoś malucha nieco. Maluch leżał cichutko i się nie rzucał, więc sprawa jakby załatwiona. Ale Tina... Tina nie dała do siebie podejść, darła się strasznie i bardzo niepokoiła ją sytuacja i to, że dominowane maluchy się drą (ale maluchy się drą, a za chwilę skaczą na głowę i pchają się do dużych 

 ). Liw popatrzyła, orzekła, że histeryczka i poszła sobie. Zrobiliśmy więc krok w tył i zabraliśmy maluchy. I Tulę, wyskakującą z wanny jak na sprężynach. Po 30 razach stwierdziłam, że OK, powoli, nic na chama. W wannie została Liw z Tiną - Tina była przerażona, nie ruszała się. Liw wyskakiwała jak głupek, a w końcu walnęła focha i się położyła w drugim końcu wanny. I tak parę razy - wyskoki, foch, leżenie. W tym czasie Tina się oswoiła odrobinę i zaczęła trochę łazić Liwcią, potem Liw się przy niej położyła. Jak sytuacja się jako tako ustabilizowała, dorzuciliśmy Tulię. Wtedy zaczęły wyskakiwać w 3 

 No to dorzuciliśmy Pączkowską. Pierwsza reakcja - afro z futra oczywiście, ale zaciekawienie i raczej spokój, i wtedy szybko myk - maleńtasy z powrotem. Ciocia Pączek trochę się najeżyła, trochę podominowała i już. I zaczęło się wyskakiwanie (nawet Pączek z tym swoim wielkim tyłkiem wyskakiwała jak z procy, może to sposób na odchudzanie? 

 ) Zaczęłam więc na baby zarzucać ręcznik, puściłam też na sekundę wodę z kranu, takie tam. A potem siup do wymytej i wysypanej żwirkiem duny, no i siedzą sobie 

 Od czasu do czasu maluchy idą połazić do dużych, Alutka nawet przez chwilę leżała na Liwci 

 Jak to dzieci, nie mają specjalnych oporów 

 Pączek wywaliła na plecy któreś małe, wyiskawszy uprzednio, ale tylko tyle, żadnej przemocy. No, Tula po swojemu złapała którąś jeszcze w wannie za dupkę 

 Moje baby mają dość, wyrwano je ze snu bladym dla nich świtem, udały się więc na zasłużony odpoczynek, i tworząc trójszczurowy wachlarz z pyszczkami w jednym rogu, poszły spać. Teraz są dwa obozy - starsze śpią po jednej stronie duny, duże - po drugiej. 
Tina już się nie denerwuje, kiedy maluchy lądują na pleckach, widzi, że nikt nie robi krzywdy, że to nic innego, co ona sama robi jak przeginają (tylko ona nie jest tak brutalna jak moje bandytki), i nie interweniuje. 
Chciałam w ogóle powiedzieć, że z Alutki to będzie numer 

 Stawało przed Liwcią i Pączkiem na tylnych łapach i machało przednimi, wprawiając ciotki w osłupienie 

 Zupełnie, jakbym widziała maleńką Liw... też niczego ani nikogo się nie bała 

 I tak samo jak Liw do Kluski, Alutka poczuła chyba miętę do Liwci. A Liw już nie pamięta, jak szczurzątkiem była...

Trzymajcie teraz kciuki 
Filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=PT7DIQy ... e=youtu.be



Fotek i filmów jest oczywiście więcej, tyle, że najpierw muszę je wyrwać z mężowskiego aparatu 

Tymczasem zabieram się za mycie klatki, w której były malce, pranie pościeli, po której od niedzieli łaziła mi młodzież - cierpliwość mojej alergii może być ograniczona 

 oraz sprzątanie biurek i opróżnianie dużej klatki 
