![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Mam stadko 4 samców (dumbo, dwa rexy i jeden fuzz) Wczoraj zauważyłam, że dumbo ma na grzbiecie w okolicach głowy małe czerwone strupki i bardziej się drapie, potem zobaczyłam, że jeden rex ma takie czarne strupki pod pyszczkiem i po bokach ciała i też się więcej drapie (jak go dotknełam w tamte miejsa to zaczą strasznie piszczeć i się wyrywać więc chyba go boli bo potem nie mogłam go złapać), a dzisiaj zaczął się drapać też drugi (niestety jest płochliwy i jeszcze niezbyt oswojony więc nie mogę go dokładnie obejrzeć), na fuzzie nie ma żadnych zmian. Poczytałam trochę i podejrzewam, że może to być świerzb albo grzybica. dzisiaj po południu pojadę do weterynarza.
Problem polega na tym, że dwa tygodnie temu przeprowadziłam się do narzeczonego, szczury przez tydzień oswajały się z nowym miejscem i nie chciały wychodzić z klatki, a dopiero od paru dni mają normalne wybiegi. Nie zmienialam im klatki, ściółki ani karmy więc podejrzewam, że to nie stąd się wzięło.
Mój narzeczony rok temu się wprowadził do tego mieszkania i miał wtedy szczura, u którego po miesiącu mieszkania tutaj pojawiły się takie same objawy. ale mieszkanie było potem remontowane i wstawiane nowe meble, a moje szczury nie miały z nim styczności bo już tamten zdechł jakiś czas temu.
Czy to możliwe, że te zmiany na ich skórze spowodowane są jakimś czynnikiem występującym w mieszkaniu? Czy to możliwe, żeby to było od wody, którą piją? (bo to jedyne co tak naprawdę się zmieniło)
Wydaje mi się podejrzane, że w poprzednim mieszkaniu szczury były u mnie długo (jeden 10msc, a reszta troszkę krócej) i nigdy nie chorowały.
Macie jakieś pomysły czym to może być spowodowane?
Martwię się bo narzeczony niedawno miał poważną operację i musi się wystrzegać wszelkich bakterii i innych świństw i jeśli nie uda mi się szybko tego wyleczyć to będę musiała oddać szczury, żeby nie narażać go na jakiekolwiek ryzyko związane z zakażeniem, bo jest bardzo na to podatny i długo leczył ostatnie.
Z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc.