Re: Mała Kawowa Apokalipsa
: pt wrz 03, 2010 8:02 pm
Pozdrowienia i słodkie całusy od trójki urwisów, których wiozłaś nam ze Śląska. 

mały Pistol też tak miał, siadał na kolanie albo na stopie i wcinałNue pisze: Ma dziwny sposób jedzenia podanych na wybiegu dropsów. Reszta dziewuch wyjmuje (bądź też wyszarpuje) dropsa z palców i od razu ucieka w poszukiwaniu spokojnego kąta, w którym można bezpiecznie wszamać smakołyk. Inka nie. Inka bierze dropsa, przysiada w miejscu, najchętniej u ofiarodawcy na kolanie, i spokojnie zjada.
nie był nikły, jeno nie było technicznych możliwości wyartykułowania zachwytu.Wszyscy się tak domagali zdjęć, a odzew stosunkowo nikły
aż by się chciało zdjęcia z takiej sielankiNue pisze:
No i tak sobie żyjemy w ciepełku, w odremontowanym ostatnio i upiększonym pokoju. Jeszcze tylko tapicer przyjdzie załatać ponadgryzaną kanapę i to już będzie prawdziwa kropka nad i
Doskonale wiem, jak to jest, z Mokką przeżyłam taką traumę, że na jakiś czas nawet pozostałe stadko przestało mnie cieszyć. Najgorsze było patrzenie na to, jak ona cierpi... a ja niewiele mogłam zrobić. W końcu pomogłam jej odejść, a sama zostałam z niezałataną dziurą w sercu... ech.Niestety klamka zapadła - po Trootce wiem, że więcej takich odejść sama mogę nie przeżyć, a Loli oddać nawet nie próbuję, bo jest chorowita i wymaga sporo opieki.