to jednak prawda, że każdy medal ma dwie strony; takie na przykład geriatryczne zaniki pamięci odmiennej
![Embarrassed :-[](./images/smilies/embarrassed.gif)
: czytam ostatnie wpisy i dumam: no, śliczne szczury i nowy będzie, ale nie kojarzę, co za jedne? Czemu ja o nich nic nie wiem???
![Shocked :o](./images/smilies/shocked.gif)
Musiałam wrócić do początku…
- zła strona medalu: pewnie w tym czasie umyka mi jakaś inna ważna historia
- dobra strona: cieszę się, że Ziutka jest u Ciebie. (a że już się cieszyłam w lipcu- mam radość jak nową – „bonus” po prostu
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
)
Ziuteczka, pod wieloma względami przypomina mi Jurija- moje łaciate kochanie. Oby zdrowia ten szczur miał wprost proporcjonalnie do ilości krwi, którą mi utoczył i stresu, o który mnie jego niepokorna natura przyprawiła (i przyprawia zresztą ). Na ten moment, w kwestii łapania Gryzaka: u mnie rękawice nie zdawały egzaminu, bo toto stanowczo zbyt zwinne a i przegryźć skórzaną rękawicę dla niego, to pikuś. Natomiast świetnie się sprawdzało branie przez spory ręcznik. Zanim zdołał się z tego ręcznika wydobyć, zawsze go jeszcze zdążyłam wytłamsić i przenieść w wybrane miejsce. Ręcznik powinien być na tyle spory, żeby można go złożyć podwójnie (wtedy na mur nie przegryzie) i „zakutać” całego zwirza. Robiłam to maksymalnie spokojnie, żeby się nie bał, on w szmatach głupiał, bo nie wiedział właściwie w co dziabać a jak już się wydobył z czeluści ręcznika to okazywało się zwykle, że kucam przed klatką z grajfającym się Jerzolkiem na kolanach
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
. Klatka była na tyle kusząca, że odpuszczał dziabanie i tylko z niesmakiem ofuczawszy mnie, szedł do siebie.
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)