Re: Moje stado :-) 12xpies i 9xkot :D
: pt sie 26, 2011 5:09 pm
Kluska123 Iduna dziękuje. Niestety poprawy żadnej nie ma...
Jak bardzo można skrzywdzić psa? Jak okrutny może być człowiek? Ile pies jest w stanie wytrzymać? Jak długiej rehabilitacji potrzebuje psia psychika po latach cierpień? Na te pytania nie ma jednej, dobrej odpowiedzi. Człowiek jest zdolny do tak ogromnego okrucieństwa, że coraz to bardziej jestem tym zaskoczona. Gdy już myślę, że "człowiek" nie jest w stanie zrobić nic gorszego, te bestie pokazują mi jak bardzo się mylę.
Zosię osobiście przywiozła nam jej właścicielka, powodem oddania był planowany wyjazd za granicę. Pani Róża była tak urocza, miła i sympatyczna, że robiło się niedobrze. Oczywiście pies z rodowodem, szczepienia aktualne, nigdy nie rodziła, ulubienica wszystkich domowników, sypia tylko w łóżku i w ogóle jest ciągle noszona na rękach. Rodowód Zosi Pani zgubiła, książeczkę zdrowia zostawiła w domu, a chip zagubił się gdzieś w Zośkowej skórze. No nic, Różyczka pojechała, Zosia została. Sutki wyciągnięte, niedowład języka, deformacja i permanentne wywichnięcie stawów barkowych, robaki i inne przyjemności. Zośka to pies cudowny, kochany, w 100% nastawiony na człowieka, posłuszny i bezkonfliktowy. Zabraliśmy się za leczenie tego, co do leczenia się nadawało, odrobaczyliśmy, odpchliliśmy i dobrze nakarmiliśmy. Zosia wiodła miłe i spokojne życie u nas, czekając na DS. Z psami dogadywała się zazwyczaj dobrze ale ciągle podsikiwała. Doszliśmy wspólnie z lekarzem do wniosku, że jest to wyraz dominacji. Jednak podsikiwanie było coraz częstsze i mocniejsze, co godzinę pojawiała się kałuża. USG i za dwa dni Zośka leżała na stole operacyjnym. W pęcherzu miała kamień 1,5cm/1,5cm/0,3cm. Została wysterylizowana (lekarz stwierdził, że musiała rodzić przynajmniej 2-3 razy). Psychikę miała zniszczoną mocno, na widok uniesionego patyka dostawała spazmów, rozpłaszczała się na ziemi i płakała, patrzyła oczekująco, kiedy zadasz jej cios. Na butelki szczekała i uciekała. Przy podniesionym głosie płaszczyła się i czołgała do bezpiecznego miejsca. Z czasem niektóre zachowania ustąpiły, inne zmniejszyły siłę, jednak cały czas widać, że jest to pies z tragiczną przeszłością. Zośka po ponad pół roku znalazła wymarzony dom i kochającą właścicielkę. Sielanka trwała dokładnie rok, po roku kobieta znalazła pracę na pełny etat i doszła do wniosku, że pies nie może siedzieć sam w domu po 12h. Wróciła do nas, weselsza, mniej przestraszona ale smutna. Po paru dniach odnalazła się w stadzie i kolejne 4 miesiące czekała na dom. Teraz Zosia mieszka w dużym domu z ogrodem, z dwoma starszymi Paniami, które poza Zosią świata nie widzą
Tęsknie za nią strasznie, kochany pies, robiła sobie ze mną drzemki na materacu i zasypiała ze swoją wielką paszczą i wywalonym jęzorem przy mojej twarzy 
Budkę odkupiliśmy z hodowli, skończyła pięć lat i nie mogła już rodzić kolejnych szczeniąt. Najgłupszy pies jakiego spotkałam, tuman do kwadratu, nic nie potrafiła, już po pysku było to widać
Na komendę siad wyciągała tylne łapy do tyłu i robiła fokę
Jak jakiś pies ją zdenerwował to brała rozbieg i waliła z główki, Zosia parę razy przeleciała w ten sposób przez kuchnię
Typowy mięśniak
Ale kochana była strasznie, słodka i wszędobylska. Chodząca miłość, typowy miziak
Typ sportowy, same mięśnie, piękna sylwetka, wielka głowa, mocne łapy. Cudo <3 Budka mieszkała u nas ok. 3 miesięcy. Adoptowała ją rodzina z Berlina. Zakochani są w niej po uszy, zorganizowali indywidualne szkolenie dla niej, twierdzą nawet, że podatna na wiedzę była (akurat)
Buda pływa kajakami, na desce surfingowej i na desce z żaglem (wybaczcie, nie pamiętam nazwy). Oczywiście w pełni zabezpieczona, ma swoją kamizelkę ratunkową. Bez dyskusji jest to najlepiej wydany przez nas pies. Nigdy bym nie podejrzewała, że taki głupol trafi do tak wspaniałego domu
Zła jestem na siebie bo nie mogę znaleźć zdjęć z jej nowego domu, zaginęły gdzieś w mailach, obiecuję to nadrobić. Jak tylko znajdę to wstawię 
Zosiaczek:




Buda:



Wspólne:


Jak bardzo można skrzywdzić psa? Jak okrutny może być człowiek? Ile pies jest w stanie wytrzymać? Jak długiej rehabilitacji potrzebuje psia psychika po latach cierpień? Na te pytania nie ma jednej, dobrej odpowiedzi. Człowiek jest zdolny do tak ogromnego okrucieństwa, że coraz to bardziej jestem tym zaskoczona. Gdy już myślę, że "człowiek" nie jest w stanie zrobić nic gorszego, te bestie pokazują mi jak bardzo się mylę.
Zosię osobiście przywiozła nam jej właścicielka, powodem oddania był planowany wyjazd za granicę. Pani Róża była tak urocza, miła i sympatyczna, że robiło się niedobrze. Oczywiście pies z rodowodem, szczepienia aktualne, nigdy nie rodziła, ulubienica wszystkich domowników, sypia tylko w łóżku i w ogóle jest ciągle noszona na rękach. Rodowód Zosi Pani zgubiła, książeczkę zdrowia zostawiła w domu, a chip zagubił się gdzieś w Zośkowej skórze. No nic, Różyczka pojechała, Zosia została. Sutki wyciągnięte, niedowład języka, deformacja i permanentne wywichnięcie stawów barkowych, robaki i inne przyjemności. Zośka to pies cudowny, kochany, w 100% nastawiony na człowieka, posłuszny i bezkonfliktowy. Zabraliśmy się za leczenie tego, co do leczenia się nadawało, odrobaczyliśmy, odpchliliśmy i dobrze nakarmiliśmy. Zosia wiodła miłe i spokojne życie u nas, czekając na DS. Z psami dogadywała się zazwyczaj dobrze ale ciągle podsikiwała. Doszliśmy wspólnie z lekarzem do wniosku, że jest to wyraz dominacji. Jednak podsikiwanie było coraz częstsze i mocniejsze, co godzinę pojawiała się kałuża. USG i za dwa dni Zośka leżała na stole operacyjnym. W pęcherzu miała kamień 1,5cm/1,5cm/0,3cm. Została wysterylizowana (lekarz stwierdził, że musiała rodzić przynajmniej 2-3 razy). Psychikę miała zniszczoną mocno, na widok uniesionego patyka dostawała spazmów, rozpłaszczała się na ziemi i płakała, patrzyła oczekująco, kiedy zadasz jej cios. Na butelki szczekała i uciekała. Przy podniesionym głosie płaszczyła się i czołgała do bezpiecznego miejsca. Z czasem niektóre zachowania ustąpiły, inne zmniejszyły siłę, jednak cały czas widać, że jest to pies z tragiczną przeszłością. Zośka po ponad pół roku znalazła wymarzony dom i kochającą właścicielkę. Sielanka trwała dokładnie rok, po roku kobieta znalazła pracę na pełny etat i doszła do wniosku, że pies nie może siedzieć sam w domu po 12h. Wróciła do nas, weselsza, mniej przestraszona ale smutna. Po paru dniach odnalazła się w stadzie i kolejne 4 miesiące czekała na dom. Teraz Zosia mieszka w dużym domu z ogrodem, z dwoma starszymi Paniami, które poza Zosią świata nie widzą


Budkę odkupiliśmy z hodowli, skończyła pięć lat i nie mogła już rodzić kolejnych szczeniąt. Najgłupszy pies jakiego spotkałam, tuman do kwadratu, nic nie potrafiła, już po pysku było to widać








Zosiaczek:




Buda:



Wspólne:

