Siedzimy sobie dziś w kuchni, jemy sniadanie. Obok stołu stoi klatka ze szczurami. Frapciuś przysypia w koszyczku, Neska wygryza pracowicie dziurę w hamaczku (dwuwarstwowy, kupiony u Justki), a Mokka siedzi na półce i cierpliwie czeka, aż coś jej skapnie z pańskiego stołu.
Ja: Mokuś, idź, pogoń Neskę, niech nie gryzie tego hamaczka! (Hamaczek powieszony zaledwie wczoraj i naprawdę śliczny - pańcię aż boli serce na takie barbarzyństwo...)
Mokka patrzy na mnie uważnie, chwilę intensywnie myśli, po czym wskakuje na hamaczek i nurkuje pod wierzchnią warstwę. Czarny łepek Neski momentalnie znika z wygryzionej dziury, następują odgłosy kotłowaniny, po czym mała wypryskuje z hamaczka, obrażona.
A nie mówiłam, że Mokka jest wyjątkowa
 ?
 ? 
		
		


 
 


 
  W ogóle zachowuje się zupełnie inaczej niż dwie pozostałe. Jest płochliwa, na każdy głośniejszy dźwięk się chowa i ma tendencje do wciskania się w najbardziej niedostępne miejsca. Często biorę ją na ręce, głaszczę, czasem sama włazi na nas po nogawce, ale ta jej ruchliwość raczej uniemożliwia dłuższe mizianko. Wzięliśmy ją, jak miała jakieś 6 tygodni, z domowej wpadki, i nie wiemy niestety, jak była traktowana wcześniej. Mokka i Frappa są takie ufne, może dlatego, że nikt nigdy nie zrobił im nic złego, a Neś... martwi mnie.
 W ogóle zachowuje się zupełnie inaczej niż dwie pozostałe. Jest płochliwa, na każdy głośniejszy dźwięk się chowa i ma tendencje do wciskania się w najbardziej niedostępne miejsca. Często biorę ją na ręce, głaszczę, czasem sama włazi na nas po nogawce, ale ta jej ruchliwość raczej uniemożliwia dłuższe mizianko. Wzięliśmy ją, jak miała jakieś 6 tygodni, z domowej wpadki, i nie wiemy niestety, jak była traktowana wcześniej. Mokka i Frappa są takie ufne, może dlatego, że nikt nigdy nie zrobił im nic złego, a Neś... martwi mnie.

