nie uaktualniłam wczoraj, więc piszę dziś.
Fecia, moja kochana, śliczna, biedna brudnonoska...znowu jest na antybiotyku. ma rozwalone uszko

pani doktor powiedziała że jej okiem to wygląda na dziaba, nie mam pojęcia która mogła jej to zrobić... i mam nadzieję że jeśli wetka ma rację to był to przypadek (od razu mam przed oczami wykrwawioną Colę i staram się mieć nadzieję że jednak jej śmierć i uszko Fetki to nie jest konsekwencja ukrywanej agresji Fanty lub Pepsi...). niunia dostaje teraz antybiotyk doustnie, bo do piątku mam zajęcia dokładnie w godzinach otwarcia lecznicy

(bidula, strasznie się wyrywa, bo to takie niesmaczne, mam nadzieję że nie wypluwa...) dodatkowo muszę się znęcać nad jej uszkiem (rivanol + mieszanka antybiotyków + dermatol) oby szybko się uszko zagoiło bo teraz mieszka znowu sama w klatce
dodatkowo zabrałam ze sobą łysolca, bo znowu miała porfirynkę na oczku. wetka kazała dalej przemywać świetlikiem. miała też zrobione usg, któro na szczęście nie wykazało maluszków w brzuszku, jedynie powiększoną macicę (która może być konsekwencją licznych ciąż, oraz tego, że ostatnia ciąża była niedawno)
prosimy o kciuki dla Feciuszki, co by szybciutko do zdrówka wróciła!
