Przyszło mi do głowy , że może ten lot koszący , jaki jej zafundowałam , kiedy się dwukrotnie dławiła, tak na nią wpłynął , że do teraz sprawia wrażenie mocno wystraszonej. W każdym razie sięgnęłam po ostateczny probierz szczurkowej kondycji zdrowotnej - piórko. Pełna niepokoju o apatyczną i nieruchawą Dżumę podsunęłam jej pod nos tę przynętę - skoczyła niczym żbik, uderzając błyskawicznie i celnie.

Dałam więc sobie spokój z domowymi obowiązkami i poświęciłam cały ten czas agutce , a później i Czarnulce, której wcale niełatwo szło odbieranie siostrze upolowanego ptaszka. Obiad przywiózł dostawca , ale było warto : rozkręciwszy się Dżumka ośmieliła się i jak dawniej pokręciła się po wszystkich kątach , nie wyłączając przedpokoju , łazienki i kuchni. Dziś rankiem, gdy zamknęłam młodsze w klatce, bo bardzo przeszkadzały, sprzątałam ich włoście , Dżuma zapędziła się do pokoju na wrogie terytorium. W międzyczasie nadal faktycznie podsypia w pufie albo na mnie , jeśli ją zagarnę z tej pustelni.
Tak więc będziemy codziennie chyba urządzać polowania na nieocenionego ptaszka.
Dziś fotki Finlandii oraz Martini; dziewczęta uparcie przenoszą się do przedpokoju a ja latam za nimi , żeby podścielić coś pod kosmate dupki lokujące się pod szafką na buty albo obok szafy.

I kilka fotek przeszkadzalskich , wskakujacych podczas porządków tam gdzie ich nikt nie prosił.
Słodka czekoladowa Finlandia:
I kochany niebieściaczek Martini:
