Prawda, jakie śliczne? :hihi: Zwierzaki dziękują za uznanie
Ech, właśnie pozbyliśmy się na jakiś czas gości. Tych proszonych i nie tylko. Jestem wykończona... :-(
Zwierzaki mnie też załamują...
Seth chce się przytulać o każdej porze dnia i nocy, zrobił dziury w ulubionym swetrze mojej mamy. Energia go rozpiera, usiłuje zmusić do zabawę wszystko, co się rusza. Już prawie zmienił całą sierściuchę, została mu tylko brązowa plama na pupce. A tak to jest czysto-czarny, błyszczący jak nie powiem co... Przystojniak jeden :lol:
A Neo łysieje coraz bardziej, coraz bardziej jest rudy. I słaby

Nie potrafi już sam wdrapać się na moje ramię, muszę mu w tym pomagać. Do tego doszły problemy z ząbkami. Już sama nie wiem, czym go karmić. Dostaje codziennie gotowane: ryż, makaron, warzywa z zupy, żółtka. Oczywiście odbija się to na tym, że niespecjalnie smakuje mu sucha karma, nawet owoce z niej... Kupuję mu też gerberki, karmę dla kociaków... Ciągle się łudzę, że zacznie być bardziej ruchliwy, ale już chyba nic z tego. No i kłopoty z klatką... Zaczynają mu przeszkadzać pręty na piętrze. Wykładałam je materiałem, kartonami, nic nie działa. Następnego dnia moje wynalazki lądują w ściółce. Myślałam nad zablokowaniem mu wejścia na górę, ale wtedy będzie miał tak mało miejsca :|
Nosek
Z kolei Saba ma kłopoty z łapą... Wygryzła sobie kawałek opuszki, widocznie wcześniej utknął jej tam jakiś kamyk :-( Standardowo-opuchlizna, ropa i bandażowanie 4 razy dziennie. Ona się cieszy, bo po każdym "zabiegu" dostaje nagrodę... :roll:
Kilka dni temu odwołałam rezerwację na Caligo i na forum SHSR rozpętała się prawdziwa burza w szklance wody... Ech, niby już wszystko dobrze, a jednak czuję się jak najgorszy potwór. Strasznie żałuję, że uległam namowom rodzinki :evil: Stwierdzili: "Możesz mieć 4 szczury. Seth jest czarny. Ten, który się urodził, jest czarny. Jest szansa, że i kolejny będzie czarny. Nie licz na to, że ubłagasz nas na coś jeszcze." Przyznałam im rację. Z egoizmu? Tak, chyba tak. Co ja gadam, na pewno tak.
I w ten sposób mnóstwo osób straciło do mnie zaufanie. Wyszłam na oszustkę. Musiałam się gęsto tłumaczyć... I nabrałam dystansu do forum. Mam wrażenie, że jestem tutaj inna niż wszyscy. Że zostałam uznana za osobę, która kocha ogony tylko za kolorek. Głupie z mojej strony? Tak, głupie. Ale taka jestem. Panikara, robiąca "z igły widły". Przejmująca się każdą rzeczą, każdym komentarzem. Żałosne, co? Ale musiałam się wypłakać. Nie potrafię ukrywać tego, co myślę.
Patrzę na Nea, mojego pierwszego ogonka, na moje ukochane słońce, na "mężczyznę mojego życia", najpiękniejszego ze wszystkim szczurków, chociaż tak "pospolitego" kaptura.
Patrzę na Setha, moje maleństwo. Na "ogoniastego chłopca", byłego wypłosza, teraz młodego mężczyzny o paskudnym, chorobliwym wręcz nadmiarze energii i okropnym upodobaniu do robienia dziur we wszystkim, w czym się tylko da.
I obiecuję, że ostatni raz wykonałam taki "numer". Mam nadzieję, że trzej zarezerwowani chłopcy do mnie trafią bez niepokoju ze strony hodowczyń. Proszę o zaufanie. Tylko, i aż tyle.
No, a zatem koniec mojego użalania się nad sobą.
A, właśnie... Przez jakiś czas opiekowałam się z mamą kotem sąsiadki. Przynosiłyśmy go do nas do domu po południu, wracał do siebie wieczorem. Szczurów nie widział, ale wyraźnie intrygował go zapach za zamkniętymi drzwiami ich pokoju... Zakochał się w Sabce. Nie odstępował jej ani na krok, ocierał się o jej bok, usiłował z nią spać. A ona się go bała :roll: Piękne zwierzę... Rasowiec, syberyjczyk. Uświadczył mnie w przekonaniu, że nie marzy mi się kociak :roll: . Zjadł dwa kwiatki, zniszczył jedną parę spodni, no i zestresował mi psa. Teraz, słysząc "kici, kici", Sabka chowa się na swoim miejscu. Mam nadzieję, że niedługo jej przejdzie :-(
http://i84.photobucket.com/albums/k5/Ka ... 7ciem3.jpg
http://i84.photobucket.com/albums/k5/Ka ... 7ciem2.jpg
http://i84.photobucket.com/albums/k5/Ka ... 47ciem.jpg