Strona 2 z 3

Re: Ptaszicowe dziatki

: wt wrz 14, 2010 6:54 pm
autor: Ptaszica
Pyśka w ogóle jest grzeczna :) A gryzie tylko w palec, gdy ma się ją na rękach, nie dziabie, już nie próbuje panicznie uciec, ale nadal okazuje niechęć. Tylko, że spokojniej.

Tym czasem lekcja harfy, pani prosi bym mocniej szarpała po strunach, a mnie ten palec boli.... :)

No i ukradli mi rower. Chwaszcze, złomiarze, pijusy...

Re: Ptaszicowe dziatki

: ndz paź 31, 2010 1:20 am
autor: Ptaszica
Krótki wpis. W czwartek ma do mnie przybyć Bella, która od wyjścia z zoologa, siedziala calkowicie samotna, tylko czasami będąc puszczana na ramiona pańci. Pańcia tymczasem przeprowadzila się do ojca i stwierdzila, że "tam nie może mieć szczura". I dobrze, ona wcale nie powinna takowego posiadać, chyba, że jej mózg (lub powietrze na jego miejscu) dojrzeje.

Mam nadzieję, że kolega, który ma teraz Bellę na DT okaże się bardziej porządny od poprzedniczki i pojawi się w czwartek.

Ogólnie Bella ma mniej niż rok, jest kochana i kochająca, ma adhd (myślę, że to związane z brakiem wybiegów) i... nie wiem jak pójdzie lączenie. Boję się, bo jak nie wyjdzie pobyt Belli u mnie stoi pod znakiem zapytania. Dam z siebie wszystko, tym bardziej, że wierzę w nią i gdy ją widzialam jakiś czas temu mialam wrażenie, że chętnie się przytuli do innego szczura... ale pozory to pozory. Życzcie mi szczęścia :) (ale i tak nie czytacie, więc nie pożyczycie. Mniejsza, przynajmniej ja coś tu piszę, czasami...)

Re: Ptaszicowe dziatki

: ndz paź 31, 2010 2:00 am
autor: Flaumel
Czytamy i trzymamy kciuki.
No i oczywiście.... DAWAJ ZDJĘCIA! :D

PS. Dobranoc ;-)

Re: Ptaszicowe dziatki

: ndz paź 31, 2010 8:01 am
autor: unipaks
Bella z pewnością będzie u Ciebie szczęśliwa , zwłaszcza że dotąd jej życie było raczej niewesołe...
Czekamy do czwartku i kciukamy za udane łączenie ( a potem na zdjęcia :D ) Mizianko ! :-*

Re: Ptaszicowe dziatki

: ndz paź 31, 2010 10:27 pm
autor: IHime
Ja czytam i życzę. Życzę Belli dużo szczęścia, szczurzego przytulania, iskania i rozmów w ultradźwiękach. ;D

Re: Ptaszicowe dziatki

: ndz paź 31, 2010 11:18 pm
autor: alken
Bella!

Zdjęcia!

Więcej wpisów, a nie raz na ruski rok :P

ot co.

Re: Ptaszicowe dziatki

: śr lis 03, 2010 9:27 am
autor: Ptaszica
Hm... A te widzieliście? ;P

http://c.wrzuta.pl/wi496/131aa791002247 ... 0/hpim4693 - dwie panny i aparat, który uznał pręty za ciekawsze od ogonków(automatyczna ostrość)

http://c.wrzuta.pl/wi13960/fb0aefd0000b ... 0/hpim4692

http://c.wrzuta.pl/wi1360/46deb76d002c6 ... 0/hpim4727 - i Pyśka.. :)

Re: Ptaszicowe dziatki

: czw lis 04, 2010 9:48 pm
autor: Ptaszica
Mam Bellę! Jest po prostu świetna - żaden ogon nie był aż tak towarzyski względem ludzi xD Mam jednak wrażenie, że względem szczurów też będzie dobrze - jeśli nie zostanie potraktowana agresywnie przez Vietę albo Pyśkę. Bo jeśli chodzi o Ninję, to siedzi sobie na moim ramieniu razem z Bellą (swoją drogą iście "gotyckie" imię dostała od swojej pierwszej pani...). Zdaje się, że się polubiły, ale nawet jeśli będzie ładnie przyjęta przez resztę stada, to zamieszka z nimi dopiero w weekend, kiedy to będę miała więcej czasu na obserwację, czy wszystko z nimi dobrze. Niech zresztą lepiej poznają swoje zapachy, poza tym Bella musi odpocząć po podróży... Pozdrawiam.

PS: Zdjęcia postaram się trzasnąć jakieś w weekend :)

Re: Ptaszicowe dziatki

: pn lis 08, 2010 9:14 pm
autor: unipaks
Nie dziwię się , że tak się cieszysz - fajnie jest mieć szczurka , który ciągnie do ludzi :) No i Bella bedzie miała fajnie u Was.
Powodzenia w łączeniu! ( I czekamy na obiecane fotki!) :)

Re: Ptaszicowe dziatki

: czw sie 02, 2012 11:07 pm
autor: Ptaszica
Minęło bardzo dużo czasu, i nie ukrywam, wspaniałego czasu.
Dopiero teraz zaczęło być bardziej pod górkę.
Wróciłam z wyjazdu, sąsiadka dokarmiała dziewczynki (rodziców nie było) i nie zauważyła, żeby coś się działo. Ale, jak się przywitałam z małymi, zauważyłam dość sporego guzka u jednej z sióstr, które dostałam kiedyś od La Coki.
Odbyłam szybką wizytę u swojego weta, by dowiedzieć się, że nie podejmują zabiegów chirurgicznych u małych gryzoni. Wskazali mi jakiś adres, ale musiałam znowu wyjeżdżać, więc co?
Zabrałam Vietę ze sobą i jesteśmy w Lublinie. Dzisiaj rano miała operację, cały czas później była otumaniona i w sumie dalej jest. Podejmuje działania na większą skalę, niż jest w stanie, co wychodzi jej bardzo słabo, ale nie poddaje się.
Dojście do siebie po operacji to jedno, drugie, że wzięłam ją z domu samą (mam tylko jeden transporter, a w czymś musiałam ją w klinice zostawić). Od wyjazdu była smutna, a teraz próbowałam ją możliwie pocieszyć od tej samotności, nawet pozwalałam jej, żeby inna szczurzyca podchodziła do jej główki i ją iskała...
Martwi mnie, że nie chce nic pić, brak apetytu rozumiem. Dopiero wieczorem zdecydowała się poskrobać jabłko, ale jeśli będą problemy, to chyba będę musiała wrócić do kliniki po kroplówkę...

Zobaczymy. Wspieram ją, a mnie bardzo dużo osób (poza rodzicami:( ) Pozdrawiam Was.

Re: Ptaszicowe dziatki

: pt sie 03, 2012 4:50 pm
autor: IHime
Witaj po dłuuugiej przerwie. :) Trzymam kciuki, żeby mała szybko wróciła do formy!

Re: Ptaszicowe dziatki

: pt sie 03, 2012 5:45 pm
autor: Bratka.a10
Witam po długiej przerwie!

Trzymam kciuki za małą, na pewno będzie dobrze- bądźmy dobrej myśli !!

Re: Ptaszicowe dziatki

: pt sie 03, 2012 8:27 pm
autor: Ptaszica
Dziękuję za wsparcie ;)
Dziś z rana Vieta miała się całkiem dobrze, powrócił jej apetyt, a przede wszystkim jakieś zainteresowanie otoczeniem. W tej chwili jest u zaszczurzonego kolegi, ponieważ do Lublina przyjechałam właściwie ze względu na wesele (ktoś powinien mieć na nią oko). Swoją drogą zakochałam się w jego łysej samiczce dumbo... :D

Re: Ptaszicowe dziatki

: sob wrz 22, 2012 7:59 pm
autor: Ptaszica
W tej chwili Vieta już wróciła do klatki, siedzi odizolowana, jak nakazał lekarz. Strasznie ją wymęczyliśmy, darła i siłowała się zupełnie jak nie ona, która robiła w stadzie za taki szczurzy głos rozsądku (zresztą, została nawet alfą).

O tym, co się działo dzisiaj, jest tutaj:
http://szczury.org/viewtopic.php?f=10&t ... 98#p903198

Teraz pozostaje mi się tylko cieszyć ostatnimi wspólnymi chwilami, chcę to wykorzystać jak najlepiej, póki jest jeszcze w miarę radosna...

Re: Ptaszicowe dziatki

: ndz lut 17, 2013 4:11 pm
autor: Ptaszica
Ptaszicowe Dziatki skończyły się, ale wkrótce ma nastąpić nowy rozdział dla tego tematu.

Wszystkie dziewczynki się już ze mną pożegnały, pierwsza odeszła Vieta, po ponad miesiącu od odnowienia choroby. W tym samym dniu, co planowałam uśpić biedną Pysię. Przez jakiś czas były tylko Ninja i Bella, rozglądałam się też trochę za adopcjami, by dać im młodsze towarzystwo (wiedziałam, że któraś będzie ostatnia...). Jednak adopcja nie doszła do skutku, bo dziewczyna, z którą się umawiałam raz mówiła, że ma dwie, raz, że jedną oddała, raz, że inną i w końcu urwała ze mną kontakt O.o Ta sytuacja mnie zniechęciła i pewnego dnia zastaliśmy w klatce śpiącą na amen Bellę i Ninję smutno do niej wtuloną. Znowu przejrzałam ogłoszenia, ale zostałam powstrzymana od dość desperackiej próby adopcji z ogłoszenia "na już!", bo nie znałabym dziewczyn, które miałyby do mnie przyjść, a Ninja była smutna i również słaba...
Tego samego dnia Ninja wlazła pod kurtkę bliskiej mi osoby i pojechała do Lublina zamieszkać właśnie z łysolką, która wcześniej "opiekowała się " Vietą. Po zachowaniu Ninjy było widać, że jest już zmęczona życiem i nie zawsze ma na wszystko siłę, ale jednocześnie była ciekawska, chociaż często nie lubiła jak się jej przeszkadza. Za to lubiła jeść koc ;)

Teraz o łysolce. Jak się dowiedziałam kiedyś, szczurkę kupiła sąsiadka mojego, która ma dwóch "swoich, kochanych" chłopców, których uwielbia i się z nimi bawi. Samiczkę kupiła tylko po to "by ją z nimi rozmnożyć" i nie dała jej nawet imienia (młode ponoć trafiły do sklepu...). Przy Viecie nazywaliśmy ją Kiełbaską i tak zostało. Jak Vieta wróciła do mnie, Kiełbaska do niej. Jak Ninja pojechała do Lublina, Kiełbaska się wyprowadziła od dziewczyny i zamieszkała z moim chłopakiem, bo i tak nie miała babskiego towarzystwa. Z pewnych powodów nie mogę naskakiwać na tą osobę, chociaż nie tylko ja mam zastrzeżenia odnośnie jej postępowania. Cieszę się jednak, że Kiełbaska już tam nie mieszka, tym bardziej, że z góry było założone, że jest tylko przedmiotem do rozrodu...

Ninja umarła, Kiełbaska spała i zorientowała się dopiero, jak mój chłopak się zorientował. Strasznie spanikowała, zaczęła wokół niej biegać, obmacywać... Teraz to ona jest sama, mój chłopak jej nie oddał (czasem z nią śpi ;) ) i z tego co się dowiedziałam owa dziewczyna "zgodziła się mi ją pożyczyć". Dlatego przyjedzie do mnie w tym tygodniu i zobaczymy, jak długo zostanie. Na pewno nie przyda się już do rozrodu, bo skoro pół roku temu nie wyglądała na malutką, to teraz na pewno jest za stara, więc możliwe, że nie wróci do Lublina ;)
To trochę przypomina mi historię Belli...

Wstępnie też umówiłam się na adopcję dwóch rocznych pannic i są dla mnie zaklepane, też zobaczymy, czy dojdzie do skutku. Okaże się w środę.
Pozdrawiam.