Pasztet był najufniejszym szczurkiem jakiego miałam, już pierwszego dnia miał do nas pełne zaufanie i w ogóle nie bał się ręki. Pasztet lubił sam zaczepiać, żeby go trochę pomiziac, pobawić się z nim, zawsze chciał się pazurkami wdrapać z zaskoku na nogę.. szczególnie gołą lol Ouch! Pasztetowa mruczała gdy się ją drapało za uszkami albo po grzbiecie, wyginała się i zamykała oczka. Wtedy często oblizywała palce więc to jednak może być taki jakby całus
Była straszliwym żarłokiem! Sama zajadała bardzo dużo i jeszcze zabierała Ziucie. Pewnie dlatego była większa. Pomimo brzuszyska Pasztetowa była całkiem energiczną szczurzycą. Zawsze była chętna do opuszczenia klatki i z zawziętością gryzła kratę gdy byliśmy w okolicy.. nie można się było oprzeć, szczur lądował na rękach albo mógł obwąchać swoje ulubiona kąty mieszkania i oczywiście obsikać wszystko od nowa. Lubiła badać nowe miejsca chociaż raczej nie mogłaby być szpiegiem.. gramoliła się tak, że szczura byłoby widać z odległości kilometra! Do tego nie miała zupełnie wyczucia odległości i próby zgrabnego przeskoczenia w inne miejsce kończyły się zazwyczaj walką o to żeby nie wyładować na podłodze lub po prostu twardym i bardzo zaskakującym dla Paszteta lądowaniem :p Później nauczyła się już mieszkania i skończyły się takie wpadki. Pasztetowa lubiła się bawić. Mogło to być wołanie szczura, cmokanie, szuranie paznokciami po podłodze, gonitwa za piórkiem czy frędzlem.. szczur zawsze chętnie ruszał w pogoń. Czasami zaskakiwała Ziutę.. pędziła susami w jej stronę i wskakiwała jej na plecy LOL Potem od razu uciekała licząc na to, że kumpela da się wciągnąć w grę ale dla Ziuty to była dziecinada

Ulubionym miejscem w domu a zarazem prawdziwym sekretnym sejfem była dla Pasztetowej lodówka

Sam dźwięk otwierania lodówki działał na szczurzycę jak budzik… od razu w gotowości ustawiała się przy drzwiczkach klatki, bo może się trafi jakiś kąsek? Kiedy biegały po mieszkaniu, Pasztet ustawiał się koło lodówki i z nadzieją patrzył w górę licząc na łut szczęścia

Pomimo brzuszyska, tego że szczur się gramolił i miewał ADHD, była bardzo łagodna i nigdy nas nie ugryzła, nie zadrapała, zawsze czekała na pomizianie, wieczna optymistka!
Lady Ziuta
Ziuta miała zupełnie inny charakter. Elegancka, prawie cała czarna z białym brzuszkiem, zgrabna a do tego pięknie się poruszała, szczególnie w porównaniu z Pasztetem. Prawdziwa dama, która sama wybierała kiedy ma ochotę posiedzieć na rękach. Była bardzo ostrożna i powoli badała teren, potrafiła się skradać! Mamy taki pokój pracownię i tam ich nigdy nie wpuszczaliśmy żeby nie nabroiły. Są tam kable i różne graty. Prawdziwy raj dla szczurów ale dla nas spory kłopot gdyby szczur zajął się kablami lol Ziucie udało się tam zakraść i nawet nie wiemy kiedy! A naprawdę z dużą ostrożnością tam wchodziliśmy kiedy szczury hasały w okolicy. Odczuwała wszelkie odległości i z dużą precyzją przeskakiwała tam gdzie chciała. Lubiła siedzieć na ramieniu ale też nie za długo. Ziuta była sprytna i tym zawsze wygrywała z Pasztetem, potrafiła go podpuścić a jak się coś nie spodobało to nawet dziabnąć go w tyłek! Bywała wredna i nigdy nie złapaliśmy jej na tym żeby ugryzła Paszteta ale potem znajdowaliśmy małe ranki na Paszteciku więc jednak!
Wybrednie wybierała sobie tylko jedzenie, które bardzo lubiła a i tak po paru kęsach traciła smak! Szczur niejadek. Podejrzewaliśmy łakomczucha , że to jego sprawka. Ale Ziuta po prostu lubiła się delektować jedzeniem. A kiedy naprawdę chciała jakiś kąsek, co się rzadko zdarzało, to po prostu Pasztet nie miał z nią szans. Twardo uczyła Paszteta swoich reguł w klatce i czasami dochodziło do kłótni ale jakoś ostatecznie zasypiały razem
Buszujące po mieszkaniu
Często wypuszczaliśmy je żeby mogły sobie pobiegać po dużym pokoju – było tam tyle ciekawych miejsc, można się było schować, ukryć jakiś przedmiot, obwąchać coś nowego i obsikać co tylko się da! Prawdziwy raj. Ulubione miejsce znajdowało się za szafą, szczególnie że nie można ich było wydobyć zza olbrzymiego mebla i tam przynosiły swoje skarby. Ale jak się je wołało zawsze przychodziły.. Któregoś dnia nie mogliśmy znaleźć Paszteta. Odgadliśmy, że siedzi za szafą ale czemu nie chce wyjść tyle czasu? Może coś mu się stało? Może się przestraszył??? Przynieśliśmy ulubiony gotowany makaron.. ale nic, próbowaliśmy wołać nadal nic. Ziuta nawet zaglądała za szafę ale jakoś nie mogła namówić Paszteta na opuszczenie kryjówki. Po kilku godzinach Pasztet „głody jak wilk” w końcu wylazł zza szafy.. chyba przez ten czas jakoś próbował się przeciskać. Teraz już wiemy, szczur tak przytył, że się zaklinował i nie mógł wyjść lol Zaczęliśmy myślec o diecie.. podobno otyłe szczury żyją krócej. Ale głodny szczur to zły szczur. Pasztet nie mógł przeżyć, że Ziuta dostaje lepsze jedzenie a ona tylko suchą karmę! Taka niesprawiedliwość!!! Ciągle wybuchały kłótnie między szczurzycami i już po jednym dniu wiedzieliśmy, że to nie był dobry pomysł a nasz kochany Pasztecik jest nieszczęśliwa! Ale za to Pasztet miała niespożytą energię więc po prostu się z nią bawiliśmy. Pasztetowa nabrała masy mięśniowej i od razu nauczyła się otwierania klatki! Na noc zakładaliśmy małe kłódeczki
Szczury i klawiatura
Bardzo szybko się uczyły. Podobno pilot od telewizora i klawiatura to ulubiona miejsca do obsikania.. nie mamy telewizora ale niestety nie potrafimy żyć bez komputerów. Czasami kiedy mój mąż robił projekt, wypuszczał małe kobitki żeby pobiegały na stole komputerowym. Ma tam wiele ciekawych przedmiotów, więc szczury mogły je obwąchać, sprawdzić czy się nadają do jedzenia, powłazić Michałowi na ramię.. ale klawiatura była święta. Wiadomo jak działa wilgoć na klawiaturę i Michał nauczył je, że na klawiaturę się nie wchodzi! Rzeczywiście zapamiętały to, chociaż czasami sprawdzały czy zakaz jest ciągle aktualny.. tak na wszelki wypadek bo może tym razem ich pan będzie bardziej wyrozumiały??? Ale niestety ten zakaz się nie zmienił
Wycieczka do rodziców
Zdarzyło się, że musieliśmy wyjechać na dwa tygodnie żeby zrealizować projekt. To była zima w zeszłym roku. Było tak zimno, że nie było mowy o tym żeby zabrać łotry ze sobą więc uznaliśmy, że zostawimy je u rodziców. Ciągle pamiętają Zuzię oraz Muńka i bardzo lubią szczurki więc ucieszyli się z propozycji, tym bardziej, że nasze małe paskudy całkiem ich lubiły kiedy nas odwiedzali. Zapakowaliśmy klatkę do siaty a szczury za pazuchę żeby nie zmarzły. Czekał nas około 30 minutowy spacer do rodziców przy temperaturze -10. Bardzo się wierciły na wysokości mojego brzucha i koniecznie chciały wyglądnąć i zorientować się co się dzieje i gdzie są. Najpierw walczyłam z nimi pod futrem i przesuwałam w wygodne miejsce ale w końcu uznałam, że futrzaczki muszą zaspokoić ciekawość i wyglądnąć. Wystawiły łebki na wysokości mojej szyi ale po minucie rozglądania się chyba poczuły zimno.. bo to wystarczyło i jednak zdecydowały się posiedzieć spokojnie

Po dwóch tygodniach rodzice nie chcieli ich oddawać

Podobno codziennie wyciągali je z klatki i spędzali z nimi sporo czasu, więc maluchy miały od nas wakacje. Tylko potem mama ciągle dopytywała czy przypadkiem nie chcemy wyjechać i zostawić szczurów u nich
Prezent na Boże Narodzenie
Pasztet i Ziuta były częścią rodziny, naszymi kochanymi urwisami! Ale były wystarczająco grzeczne i kochane, że Michał wymyślił dla nich prezent na Gwiazdkę. Pod choinka czekał na nie olbrzymi pakunek! Większy niż dla reszty rodziny

Michu zbudował dla nich labirynt. Skleił ścianki wewnątrz z kartonu a na wierzch położył szklaną taflę – można było wpuścić szczurki do labiryntu i obserwować gdzie idą i czy wybrały dobry kierunek. Tylko okazało się, że nie bardzo chcą wejść w wąskie klaustrofobiczne korytarze lol W końcu udało się je przekonać i kiedy zobaczyły, że to nic strasznego całkiem nieźle się bawiły wewnątrz. Szczury szybko zapamiętują właściwą drogę a na pewno takie zadania wiele je uczą

Polecam!
Pasztet u weterynarza
Pasztetowi urósł drugi brzuch! Szczur miał problemy z poruszaniem się a Ziuta złośliwie potrafiła go dziabnąć w gulę pod pachą. Najpierw obserwowaliśmy co mu tam wyrasta ale wyglądało to tak jak u Zuzi, więc wiedzieliśmy, że Paszteta trzeba zabrać do weta. Tylko tym razem wybraliśmy klinikę bliżej nas i to był strzał w 10! Kiedy porównuję Szpital Weterynaryjny Krzemińskiego na Łąkowej z Kartuską, gdzie byłam z Zuzią kilka lat wcześniej to jest olbrzymia różnica. Zadzwoniłam do weterynarza i umówiłam się na godzinę, zapakowałam Paszteta do rękawa i poszliśmy zobaczyć co czeka szczurka. Było przemiło chociaż podwórze otoczone starymi kamienicami na Łąkowej średnio zachęcało. Co więcej okazało się, że nasza znajoma pracuje na recepcji. Weterynarz naprawdę lubił zwierzęta a nawet szczurki

Mieli takie przypadki wcześniej, więc szczur otrzymał profesjonalna pomoc, zrobiono mu prześwietlenia ale musieliśmy zostawić Pasztetową na zabieg. Po kilku godzinach otrzymałam telefon, że szczur wybudził się po operacji i powinien zostać cała dobę na obserwację. Umówiliśmy się kolejnego dnia na odebranie Pasztetowej. Ziuta musiała spędzić noc samotnie bez koleżanki. Zwierzęta niesamowicie przywiązują się do właścicieli – kiedy Pasztet zobaczyła nas kolejnego dnia, oszalała z radości! Nie było mowy o ściągnięciu jej z kolan! Weterynarz przyniósł ją zawiniętą w ręczniczek z olbrzymim szwem na boku.. wygoloną

Przypisał antybiotyk i lakcid na tydzień i musieliśmy codziennie przychodzić ze szczurem na zastrzyk. Kupiliśmy taki mały transporterek żeby było wygodniej przynosić szczurka.. ale taki bardziej chomikowy – jedynie to było w zoologicznym ale lepsze niż nic. Pasztetowa dostała pochwałę od pana doktora, że była taka grzeczna i łagodna więc czuliśmy się dumni z naszej podopiecznej. Całą dobę nie spaliśmy a Michał robiąc projekt pilnował jej. Ciągle w transporterku – izolatce, ale nie chcieliśmy żeby zajęła się szwami.. co więcej kumpela z klatki z pewnością chciałaby jej pomóc w pozbyciu się wystających pod łapką nitek więc woleliśmy jej przypilnować. Kiedy szczur zaczynał się drapać po szwach mój mąż przechylał transporterek i po kilku razach Pasztet już wiedział, że tego lepiej nie ruszać. W każdym razie nie z zawziętością

Delikatne drapanie było dozwolone. Na drugi dzień musieliśmy pójść z Pasztetową do weta… tym razem kiedy szczur zobaczył, że pakujemy go do transporterka od razu zaczął protestować! Co jest! Ja chcę zostać w domu!!!! Ale nie było rady… jakoś gabinety weterynaryjne nie należą do ulubionych miejsc naszych zwierzaczków, bo zawsze kojarzą się z bólem, cierpieniem a nie damy rady im wytłumaczyć że to dla ich dobra. Pasztetowa i tak pozbyła się szybko szwów ale ładnie się wszystko zagoiło a na boczku odrosło futerko. Szczur znów odzyskał dawną energię i szalał jak za młodu, totalne ADHD!
Ostatnie dni Ziutki
Niestety kiedy szczur zbliża się do wieku 3 lat często zaczynają się problemy. Ziuta zaczynała marnieć z dnia na dzień. W sumie nic takiego się nie wydarzyło ale stała się apatyczna, wolała siedzieć spokojnie w rogu klatki niż brykać z Pasztetem po kuchni. Któregoś dnia zauważyliśmy porfirynę z oczek a Ziuta traciła równowagę. To było jeszcze zanim trafiłam na to forum – na pewno wyjaśniłoby to wiele. Znalazłam w necie informacje, że takie objawy często wiążą się ze starością ale jest możliwość cofnięcia ich. Szczur był cały weekend pod naszą troskliwą opieką ale chyba było już za późno. W niedzielę w nocy Pasztetowa została sama. Brakowało jej przyjaciółki, nie chciało jej się biegać jak zwykle i nawet straciła apetyt. Szczur w wieku prawie 3 lat to już szczurowa babcia ale szkoda nam było się poddawać, szczególnie, że twardzielka trzymała się nieźle po operacji pół roku wcześniej. Uznaliśmy, że trzeba pomyśleć o towarzystwie dla niej. Okazało się, że to nie był najlepszy pomysł ale szczur przetrwał dzięki temu jeszcze pół roku.
Uwaga! Nadchodzi Bestia ^^
Znów poszliśmy do sklepu zoologicznego, chyba dostanę czerwoną kartkę za tyle wpadek he he. Tym razem szczurkę miał wybrać mój mąż żeby było sprawiedliwie. Wybrał malutkiego białego szczurka który miał być samiczką.. ale na 100% bo już mamy samiczkę w domu. Szczurek był maleńki! Myślę, że został za wcześnie zabrany mamie a już na pewno za szybko trafił do sklepu. W transporterku trzymał się pazurkami podłogi i prawie nie było go widać na białej podłodze. Już po drodze do domu Michu wymyślił dla niej imię Bestia! Ze względu na czerwone oczy „zobaczysz jest taka mała ale jak podrośnie to jeszcze da popalić Pasztetowej!”. Jedyny powód odwagi Bestii to ta fotka, na której szczur zaczepia kota!
Zupełnie nie wiedziałam jak wyjdzie połączenie szczurków. Uznaliśmy, że jest to taka kruszynka, że damy jej się spokojnie przyzwyczaić do miejsca i stopniowo poznamy ją z Pasztetową. Baliśmy się, że Pasztet tak ochoczo będzie od razu chciał ją wymiziac, że jeszcze przypadkiem coś jej zrobi. Klatka została podzielona i kruszynka wylądowała na dolnym piętrze. Miałam nadzieje, że taki mały szczurek szybko się oswoi. Ale wyszło zupełnie inaczej! To był dla mnie zupełny zaskok, bo jakoś wcześniej nie było problemów z oswojeniem 4 szczurków. Bestia ryczała od rana do nocy w klatce, bała się wszystkiego i wszystkich a najbardziej Paszteta! Staruszka była tak ciekawa kto zamieszkał na miejscu Ziuty w jej klatce, że nie mogła się doczekać kiedy pozna maluszka, węszyła i była bardzo zainteresowana maleństwem. Bestia oswajała się bardzo wolno. Wkładaliśmy ręce, to szczurek się kulił w rogu, ciągle się skradał w klatce a o dobrowolnym wychodzeniu nie było mowy. Przyzwyczajaliśmy do reki, ale kończyło się na kupolach gdzie tylko popadnie a szczur ciągle ryczał.
Po 2 tygodniach troszkę się uspokoił i zaczął oswajać. Wypuściliśmy oba w kuchni i Pasztetowa od razu poszła poznać Bestię. Mała skuliła się ze strachu i czekała aż Pasztet odejdzie. Co teraz? Próbowaliśmy tak codziennie ale maleństwo strasznie się bało. Na szczęście Bestia trochę podrosła ale okazało się, że to mały facecik! Taka beksa i tchórz

Usunęliśmy podział klatki – może jak zamieszkają razem to się w końcu zaprzyjaźnią? Tylko to jest mały facet! Zrobiliśmy eksperyment i wpuściliśmy ja razem do klatki. Pasztetowa czuła się szefową i położyła małego na łopatki w mgnieniu oka! Przecież nie będzie jej młodzian skakał

Mały jakoś to zaakceptował i nawet razem łaziły w te same kąty. Ale wkrótce Pasztetowa zaczęła go uczyć trochę podejrzanych sztuczek! Totalne molestowanie nieletniego

Bestii się to nawet spodobało, więc nie było rady i trzeba je było rozdzielić.. znów siedziały na innych piętrach i dotykały się noskami… straszne! Chcieliśmy towarzystwo dla Paszteta a w końcu okazało się, że nie mogą być razem. Bestian był jeszcze za mały żeby myślec o wykastrowaniu go. Mimo wszystko mamy nadzieję, że nawet obecność szczurów w jednej klatce ale na dwóch piętrach jest lepsza niż samotność.. ale postaramy się nie zrobić więcej takiego błędu.
Chorowity Bestian
Pomimo młodego wieku z Bestianem nie było wszystko w porządku. Albinoski mają słaby wzrok i skanują okolice – tego się domyśliliśmy a teraz doczytałam na forum. Poza tym zaczął tracić węch! To jest dramat dla szczura. Żeby poczuć gdzie leży jedzenie musiał przytknąć nos bezpośrednio do kąska bo inaczej nie czuł. Kiedy to zauważyliśmy po prostu dostawał jedzenie zawsze w jednym miejscu a po zamieszaniu przy klatce poznawał, że coś dostał. Z czasem oswoił się na tyle, że wyłaził obejść kuchnię ale nigdy to nie trwało długo bo wolał siedzieć w klatce. Nie miał orientacji w terenie i nie miał równowagi… trzeba go było uważnie trzymać na rękach żeby nie spadł i ciągle pilnować. Do tego miał problemy z układem pokarmowym, załatwiał się ze strachu jak go wyciągaliśmy z klatki i to zawsze bardzo delikatnie żeby go nie straszyć.. albo kiedy Pasztet go zaczepiał z drugiego piętra. Potrafił tez ugryźć w rękę. Naprawdę nie wiem czemu ten szczurek był taki zestresowany i z tyloma kłopotami . Starałam się dawać mu lekkostrawne jedzenie żeby nie miał takich kłopotów ale i tak to nie pomagało za bardzo.
Strata obu szczurków
Pasztetowi nagle się pogorszyło po ostatnich Świętach. W sumie wiek słuszny jak na szczurka ale walczyliśmy. Spędzaliśmy z Pasztetową cały wolny czas. Wiedzieliśmy, że jest źle bo pojawiła się porfiryna z oczek. Tym razem udało się cofnąć te objawy. Pasztet poczuł się lepiej i znów odzyskał radość. Ale niestety nie na długo. Po tygodniu wróciły te same objawy i szczur stracił energię. Pomimo silnego organizmu i walki szczura nie udało się jej wrócić do formy. Strasznie przeżyliśmy jej ostatnie chwile a mała starała się wstać kiedy tylko wyczuwała, że jesteśmy koło klatki. Musiało ją wszystko bardzo bolec, bo piszczała. Dużą ulgę sprawiało jej delikatnie głaskanie. No cóż, twarda sztuka przeżyła operację, śmierć koleżanki, trudny charakter Bestiana i miała ponad 3 lata. Zawsze pozostanie w naszych sercach jako najukochańsze i najweselsze szczurzysko.
Pomimo tego, że Bestian był taki aspołeczny jednak poczuł się samotny. Jego układ pokarmowy zawsze sprawiał problemy ale tym razem to był naprawdę kłopot.. dostał bardzo delikatne herbatki ziołowe i same gotowane warzywa ale cały napuchł i nie minął tydzień kiedy jego również znaleźliśmy pogrążonego w wyjątkowo spokojnym śnie. Miał tylko pół roku.
Obwiniałam siebie za stratę maluszka. Rozumiem, że szczury w wieku 3 lat są narażone na choroby ale taki młodziak? Zaczęłam szukać w Internecie poradników związanych ze szczurami i w końcu znalazłam to forum. Zaczęłam czytać i znajdować coraz więcej wskazówek dotyczących szczurków. Chyba wszyscy traktujemy szczurki jako część naszej rodziny, w końcu znalazłam innych którzy tez kochają te zwierzęta i nie dziwią się, że można mieć szczura w domu. Wręcz odwrotnie. Wskazówki dotyczące pomocy medycznej i objawów są bezcenne w momencie gdy bezradnie rozkładamy ręce nad cierpiącym maluszkiem i nie wiemy co dalej… jeszcze gorzej kiedy ręce rozkłada nad naszym szczurkiem weterynarz.
Nabrałam znów optymizmu i zaczęłam tęsknic za futrzastym towarzystwem. Trochę czasu mi zajęło podsumowanie doświadczeń ze szczurami ale czułam potrzebę przedstawienia się. Jeszcze większą potrzebą było upamiętnienie moich maluszków, ponieważ odnoszę wrażenie, że to czego nie utrwalimy zaczynamy zapominać. Wiem, że się bardzo rozpisałam ale to próba ocalenia od zapomnienia.
Teraz studiuję forum i staram się zgromadzić jak najwięcej wiedzy. Chciałabym kontynuować przygodę ze szczurkami i chyba szczęście znów się do mnie uśmiechnęło.. niedługo będę wiedziała więcej i nie chcę zapeszać. Jestem na etapie projektu nowej większej klatki i wyposażenia, czytam o Waszych podopiecznych i doświadczeniach i od razu widzę oczami wyobraźni rozrabiające szczurki i uśmiecham się pod nosem

Dziękuję
