Perypetii ciąg dalszy. Upłynęło prawie 2,5 tygodnia od kastracji więc postanowiłam zacząć mieszać zapachy. Pierwsza reakcja Julka na pieniek z klatki kolegi i jego kocyk - super, zero puszenia, jest ok. Tak więc kolejnego dnia wycieczka "za linię wroga", konkretnie na łóżko na którym Edzio zazwyczaj biega, no i porażka
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Napuszył się jak głupi, zaczął szurać zębami. Dziś poczuł zapach małego na moich rękach, i znów to samo. Cholera jasna, już nie mam koncepcji co dalej... Julek zmienił się po zabiegu, jest spokojniejszy, bardziej misiowaty ale w stosunku do nas, o innym szczurku nadal nie chce słyszeć. Za to Edkowi nie-kastratowi można podtykać pod nos zapach Julka i nic, ba, nawet zacznie lizać. No i co mam dalej robić?
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Edzio potrzebuje towarzystwa, z zachowania wnioskuję że nie będzie problemów z jego łączeniem, ale jednak wolałabym jedno stado. A może dać sobie spokój i zostawić Julka samego, a Edkowi dobrać kolegę?