W zeszłym roku zaczęłam chodzić do pani Barbary Maj na ul.Orląt Lwowskich ze szczurkiem, który miał pomarańczowy łupież(ja byłam wtedy ciemna na ten temat ale pani Maj też raczej błądziła) a potem z suczką która przygarnęłam jak już była w ciąży..Jeśli chodzi o szczurka-próbowała coś,strzelała..efektów niestety nie było .. W międzyczasie urodziły się szczeniaki,z czego jeden po 5 tygodniach zmarł w bólu i cierpieniach.Długa historia,której można było zapobiec dzięki zwykłemu zmierzeniu temperatury pieskowi (po raz pierwszy,gdy po dwóch tygodniach od narodzin przyjechaliśmy na kontrolę;potem też były okazje).
Gabinet jest malutki a wyposażenie,powiedzmy,podstawowe.
Wolałabym się o tym osobiście nie przekonywać ale tej pani nikomu bym już nie poleciła.
Z płaczącym z bólu psiaczkiem trafiliśmy na Szarych Szeregów...
..ale dla niego było już za późno.
Bardzo lubię tam chodzić,zarówno mały,rudy pan (jeśli Pan tu wchodzi to uprzejmie przepraszam za taki opis,ale nazwisk nie każdy kojarzy a taką charakterystykę-bez problemu

) jak i obie panie (bo jest tam też często taka pani w ciemnych włosach,niestety nie wiem jak się nazywa,czy to wspominana wcześniej Marta?) są przesympatyczni (taki mały,uboczny plusik

) i kompetentni (przynajmniej w kwestiach,z którymi do tej pory mieliśmy potrzebę chodzić).Pan Dziedziak jest bardziej powściągliwy,jednak nie umniejsza to przecież jego umiejętnościom i wiedzy,a to one są najważniejsze.
Czyli znów Szarych Szeregów.Ale Prószkowska jest dużo dużo bliżej mnie,więc może spróbuję..
Ale ale-czyżby nie było więcej godnych polecenia lecznic w Opolu prócz tych dwóch?

Ze mną: Reksia i Kicia. W sercu: Kicek; Biba, Gryzek,Agrafka,Siwa, Łysa, Kwik, Lusia, Rabarbar, Soomi i Serenada.. Moi wyjątkowi..[*]