Oleczko, jest mi trudno, bo przecież norweżki też zasługują na dom i trochę ciepła ludzkiego

Ja już sama nie wiem... jej u mnie jest źle, nie ma wybiegów, towarzystwa i cokolwiek bym nie zrobiła będzie źle

Szukam jej nowego domu, może akurat ktoś chciałby podjąć wyzwanie. Nie radzę sobie z nią, przyznaję. One zawsze się z Mizią lubiły, spały wtulone w siebie, czasami się sprzeczały, ale chyba nie ma szczurów, które nigdy by się nie sprzeczały... Do Dylemy i Urbana trzymała dystans, ale nigdy nie okazała większej agresji... więc co jej tak nagle odbiło?

Dziękuję Ci, że mogłam je mieć u siebie przez ten niecały rok. Mizia była wspaniałym szczurkiem, tylko "z charakterkiem".
Licho, przecież kiedy brałam ją do siebie to miała "około roku" (co dla mnie może znaczyć 8, ale także i 14 miesięcy), a brałam ją do siebie pod koniec maja. Może źle powiedziałam, ona stała się po prostu spokojniejsza. Przedtem było jej wszędzie pełno, latała po pokoju z motorkiem w dupce, wszędzie musiała być. A teraz zamiast szaleć woli posiedzieć przy mnie, przyjść, połasić się. Byłam z laskami niedawno u weta, wszystko jest w porządku.
Niech no dopadnę aparat to Wam pokażę jak się zmieniły od czasu kiedy dodawałam foty...