Wspaniali na zawsze..

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
Eve
Posty: 2256
Rejestracja: wt lis 16, 2010 11:15 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Eve »

Zuzku, nie załamujcie się, walczcie .. foty poczekają, wszystko poczeka byleby było dobrze czego Wam z całego serca życzę. Będzie dobrze - musi być. Za pyszczki trzymamy mocno kciuki i siły wysyłamy !
Łapki malutkie ale wyobraźnia ogromna..
Moje miziaki: Futra z Charakterem
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=33133

Hamaczki dla każdej paczki :P
http://szczury.org/viewtopic.php?f=149&t=38219
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

Jest bardzo źle. Ropa zaczęła zbierać się na dolnej szczęce. Stąd spuchnięty język i brak możliwości otwierania buzi. Ogólnie w jego buzi dzieje się masakra. Zresztą cały organizm jest zatruty przez połykanie ropy. Nawet znajdywaliśmy białe, dziwne, elastyczne coś przypominające makaron, co okazało się, że wychodzi to drogami moczowymi. Wetka prowadząca Uszka twierdziła, że to jedzenie.. Co z tego, że Uszek sam nie je... Zminiliśmy weta definitywnie. Uszek jest już bardzo chudy mimo, że karmimy go co pół godziny, godzinę. Mamy maści stomodine do pyszczka i jakaś inna, żeby wpuszczać do torby guza. Od 3 dni znów podajemy enro. To dziwne ale mimo ,że jest tak źle to wciąż czujemy, że będzie dobrze... Choć wiemy, że dłużej nie ma co go męczyć i jutro podejmiemy tą ostatnią decyzje. To bardzo boli widząc, że jest tak źle a jednocześnie widząc, że on ma tyle chęci do życia i za cholere nie chce się poddać ; (. Liczymy na cud.
Tośka ma się dużo lepiej, choć czasem jeszcze kichnie. Najbardziej niepokoi mnie opuchlizna na brzuszku. Nie chce mi się wierzyć, że ona tak ma. Miała zrobione usg i płynu już nie ma. Chyba wybiorę się z nią na jakieś rtg.
Wiecie co, tak patrzę na Fredzie i nie mogę uwierzyć, że ona jest, że ma się dobrze, że wszystko wróciło do normy, poza tym moczem. Taka mysza jest rozbrykana... Trzeba doceniać to co się ma :)
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

Tak długo się zbierałam do tego, żeby to napisać...
W środę minął drugi tydzień odkąd nie ma z nami Tosi...
W czwartek minął siódmy tydzień odkąd nie ma z nami Uszka...
Kiedy pojechaliśmy z Uszkiem do lecznicy, żeby mu już ulżyć, zdecydowaliśmy, że mamy jeszcze szanse i jest to zabieg.
Nikt nie wierzył w to, że on się w ogóle wybudzi...oprócz mnie i Mateusza. Nie był znieczulany wziewką, a mimo to wszystko poszło bez komplikacji. Guz został wycięty, on się wybaudził. Był z nami i sprawiał wrażenie przeszczęśliwego, że nie ma już tego. To jak zachowywał się po operacji, po prostu nie da się tego opisać... Miał tyle sił w sobie. Przez trzy dni nie mógł nic jeść, podawaliśmy mu podskórnie dupholite(czy jakoś tak) + cała gama innych leków. Wszyscy uwierzyli w to, że teraz będzie już tylko dobrze. Na drugi dzień po operacji widziałam, że coś z nim jest nie tak. Coś go bolało, ja nie wiedziałam co, nie wiedziałam jak mu pomóc... Dalej nie mógł jeść ani pić. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Poddaliśmy się.
Z sekcji wynikło, że miał pięciokrotny skręt jelit. Miał tylko półtora roku.
Jakieś 2 lub 3 tygodnie po tym jak straciliśmy Usia Tosia nagle zaczęła mieć objawy jak przy wylewie. Dostała dziesięciodniowy steryd i było różnie. Nieraz jadła sama, ale zazwyczaj była karmiona przez strzykawkę. To samo z piciem. Mimo kroplówek była odwodniona, cała pokłuta... Potem już zamiast wody dawałam jej orsalit, środek nawadniający, ja kupiłam dla dzieci o smaku bananowym, Tosia nigdy nie przestała uwielbiać bananów... Codziennie pare razy kroplówka. Nie mieszkała w klatce, cały czas spędzała na łóżku. Z chodzeniem było raz lepiej raz gorzej. Kiedy zaczęła się już przewracać na każdym kroku chcieliśmy, żeby odeszła, ale pamiętam jak włożyliśmy ją do transportera a ona nagle dostała mocy i robiła wszystko, żeby pokazać nam, że to jeszcze nie czas... Wtedy dostała drugi steryd, bardzo pomógł. Lepiej utrzymywała równowagę, jadła sama, nie wszystko, smakołyki, ale trzymając w łapkach - sama. W ogóle to było tak, że jak pokazywała nam, że jest coraz lepiej to zaraz się pieprzyło. Była bardzo dzielna, nie chciała, żeby odchodzić od niej ani na krok, dopiero kiedy ona popełzała pod kąłdrę można było odejść. Po drodze dostała jeszcze ropomacicza, leczyliśmy ją alizinem bo o zabiegu nie było nawet mowy. Podejrzewam, że Tosia miała guza przysadki, on często idzie w parze z ropomaciczem a objawy są takie jak przy wylewie. Jej ostatnią noc nie zmrużyłyśmy oka, Tosia się dusiła, jakby nie umiała połknąć jakiegoś płynu, jakby coś jej zalegało w gardle. Leżała na mnie. Robiłam jej inhalacje z pary wodnej, ale to i tak na nic. Nasza nadzieja odeszła razem z nią...
Była z nami 7 miesięcy. Tak niewiele czasu potrzeba aby tak mocno przywiązać się do nich. O Tosieni napisałam chaotycznie, ale do tej pory nie potrafię sobie tego poukładać w głowie, to działo się tak szybko. Dużo pominęłam.
Dziwne jest to, że w paru zdaniach można objąć to czym żyło się przez miesiąc czy dwa, nie można opisać tego co się czuło, co czuje się teraz, nie da się przekazać tego jak bardzo zależało nam tym, żeby za każdym razem wygrać, żeby oni byli z nami. Nie ma tych emocji jakie nam towarzyszą, tego bólu kiedy widzimy, że któreś z nich cierpi. Wszystko jest w czasie przeszłym, wszystko już minęło. Została tylko pustka i żal, że się nie udało, że już nigdy żadne z nich nie przybiegnie do nas zawołane na smakołyk czy mizianko. Ta strata tak bardzo boli...

Nasze aniołki najkochańsze nigdy o was nie zapomnimy.
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Nietoperrr...
Posty: 5467
Rejestracja: sob paź 17, 2009 12:28 pm
Lokalizacja: Oleśnica
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Nietoperrr... »

Nie sposób nawet nic napisać.I tylko łzy,łzy za kolejnym sensem czyjegoś życia.Łzy,bo za każdym razem,jak się coś takiego czyta,to przypominają się te wszystkie własne walki,odejścia...A one i tak odchodzą.
TU I TERAZ Gwizdo,Duszek
Za TM Agata,Kleofas,Figo,Bobek,Frodo,Niko,Bazyl,Zgredek,Indiana,Otiś,Angel,Bercik,Apsik,Rademenes,
Akysz,Szopen,Akuku,Duszka,Tosia,Rambo,Hektor,Lian-Czu[*]
Mebelki polarkowe http://www.fotosik.pl/u/iwonakoziarska/album/1166241/38
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: unipaks »

Zuzolko, ogromnie Ci współczuję, to bardzo smutne, co się stało. :'( Trzymaj się jakoś, kochana...
Dla ogonków, niech m tam będzie dobrze za TM [*][*]
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

Codziennie rano, zaraz po przebudzeniu otwieramy klatki i wyciągamy nasze maluchy...
Dziś rano ktoś do nas nie wyszedł...
Leżał z wyciągniętymi do tyłu łapkami, z pół otwartymi oczkami...
Latał sobie z nami do północy, nic nie wskazywało na to, że odejdzie... Może to, że od jakiegoś czasu jego pysio wyglądał na zmęczonego, oczka były inne, patrzyły inaczej, z uczuciem... Ostatni miesiąc był najlepszym z najlepszych z naszych wspólnych chwil... Był zdrowy, jako jedyny nie odszedł w bólu i długotrwałym cierpieniu... Choć tak na prawdę nie wiemy dlaczego odszedł ale wierzymy, że to starość nam go odebrała... A może ktoś za nim tęsknił...

Bilusiu nasz biały już nam ciebie brakuje...

I tak z piątki moich wspaniałych została dwójka...
Oby do zobaczenia...
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

Jest coraz ciężej... W przeciągu dwóch i pół miesiąca odeszły od nas trzy pociechy. W domu jest coraz bardziej pusto, cicho... W jednym z mieszkań jest smutno, zimno, wieje pustką... Nie ma tam naszych chłopaków. Tam łapię nas na tym jak robiliśmy wszystko z myślą o nich, żeby nie stresować, zostawić coś ze śniadania czy obiadu, żeby jak wstaną to ich nakarmić itd. Nie ma kogo wypuścić z rana a na wieczór zagonić do klatki... Jeszcze jak był Bili kupiłam dwie paczki karmy tropifitu, wczoraj kupiłam dwie paczki beapharu... Kiedy płaciłam przyszło mi do głowy, że nie ma już tej żarłocznej piąteczki... Że mam już tylko dwójkę... Staram się o nich nie myśleć, bo kiedy wraca to co było, kiedy przypominam sobie ich zapach, to jak patrzyli, ich słodkie pysie, przytulanie czy nasze 'pogawędki' mam wrażenie, że pęknie mi serce... Byli najważniejsi, są i będą... Pamiętam jak odeszła moja Zuzia, załamałam się totalnie.. Wtedy nie chciałam mieć żadnych zwierząt. Byłam jeszcze dzieckiem i ciężko było mi się pozbierać.. Teraz nie jest łatwiej, choć mam jeszcze Fredkę i Lusię. Każdy traktował ich jak członka rodziny, dla mnie byli, są jak dzieci... Łączy nas taka więź. Po Fredce widać, że jest już trochę zmęczona. Dużo śpi, leżakuje, drżą jej tylnie łapki, w sumie cały tył drży (weci nie wiedzą za bardzo co to) daję jej na to magnez, ale bez poprawy. Nerki pracują gorzej. Złapało ją zapalenie ucha, na to dostała maść z antybiotykiem. Oprócz brzydkiego zapachu z ucha nie ma innych objawów. I wczoraj pojawił się miękki guzek na wysokości macicy. Lusia też ma parę takich miękkich guzków po bokach. Dziewczyny weszły w fazę przytulania się, bez szaleństw, wszytko na spokojnie. No właśnie, jest taki spokój, że to aż przeraża... Za 9 dni Fredka będzie u nas 2 lata. Wszyscy główkujemy czemu Bili odszedł... Zawał, czy tak po prostu ? Nie wiemy i się nie dowiemy już nigdy... Żałuję, że nie zrobiłam sekcji. A byłam tuż przy nim i nic nie słyszałam, nic nie przeczułam... Na dodatek w tamtą noc tak mi się chciało spać, nie zdąrzyłam się nawet nakryć, leżałam i momentalnie zasnęłam, jakby coś chciało uspać moją czujność...
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Awatar użytkownika
Arau
Posty: 1326
Rejestracja: wt cze 12, 2012 5:22 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Arau »

Bardzo mi przykro... Maleństwa za szybko odchodzą... Chociaż nawet gdyby żyły i 20 lat, to byłoby za mało. Trzymam kciuki za Fredkę, trzymajcie się ciepło.
Obrazek
Zaraza, Szuriken, Kaszmir
[klik!]



Za tęczowym mostem...
Alucard, Belzebub, Zenek, Bazyl, Edgar, Arrow, Krecik, Afera, Wichura. Tęsknię za Wami...
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: unipaks »

Bili... :( [*]
Trzymaj się , Zuzolko...
Mocno kciukam za Kredkę i Lusię! A na to uszko może sama maść z antybiotykiem nie wystarcza, może warto włączyć ogólny w zastrzyku, i coś przeciwzapalnego?
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

Dzięki za słowa wsparcia. Na szczęście uszko Fredzi jest wyleczone, oby nie zaleczone. Od pary dni zaczęły jej pracować boki, wróciliśmy do karsivanu, choć boję się, że to wzmocni guza ; ( Takie błędne koło. Dziewczyny ogólnie są jakby bardziej senne i takie przylipki się zrobiły z nich. Jutro będziemy obchodzić drugą rocznicę pobytu Fredzi u nas, robimy skromne przyjęcie :) Będzie jakiś torcik jarzynowy lub owocowy a do popicia herbatka z miodem. Chętnych zapraszamy ;)
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Awatar użytkownika
Arau
Posty: 1326
Rejestracja: wt cze 12, 2012 5:22 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Arau »

Pokaż torcik! ^^
Obrazek
Zaraza, Szuriken, Kaszmir
[klik!]



Za tęczowym mostem...
Alucard, Belzebub, Zenek, Bazyl, Edgar, Arrow, Krecik, Afera, Wichura. Tęsknię za Wami...
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

I niestety znów pojawił się brzydki zapach z tego samego uszka u Fredzi. Weterynarz po obejrzeniu powiedziała, że jest zdrowe i, że to może być pot. Tak, pot. Że są tam jakieś gruczoły czy coś takiego i, że jest na tej zasadzie jak u psa. Napisałam maila do dr Wojtyś żeby potwierdziła czy coś takiego rzeczywiście występuje u ogonów, gdyż ja nie spotkałam się jeszcze nigdy z taką możliwością. Czekam na odpowiedź. Ale nie dawało mi to spokoju. I wczoraj widzę, że jak się drapie w tym uchu, to stope wkłada powoli, ostrożnie, nie za głęboko. Wyciągnęła dwie małe czerwone kuleczki, jakby zaschnięta krew czy coś w tym stylu. Oczywiście śmierdziały. Ba, cuchnęły wręcz. Dziś przy świetle dziennym zajrzałam Fredce do tego ucha i widać zaschniętą krew wychodzącą jakby z kanalika, ucho pachnie inaczej-dziwnie, jest fioletowate w środku i różni się wyglądem od lewego uszka. Małżowina jest lekko zniekształcona a dotykając je czuć, że jest cieniutkie. Poszłam do weta, ale okazało się, że jedną z tych co leczyła ogony nasze, z marnym skutkiem, ale jednak, zwolniono. Do drugiej nie jechałam, bo po prostu nie wiem co musiałoby się dziać, żeby rzeczywiście coś było nie tak... Ja pierdziele. Boje się jechać do innych, boję się, że wcisną jej jakiś antybiotyk, który okaże się działać na szkodę... Wykluczam jazdę do innego miasta, po ostatniej podróży zaczęły się problemy z sercem u Fredki. I znów zaczynamy odchudzać Lusię, ostatnio gdy była na diecie przytyła.. Nie wiem jak. Najgorsze jest to, że nie chce jej się ruszać, mimo różnych zachęt. Luśkuś ma półtora roku, za chwilę pewnie zaczną się problemy ze zdrowiem tfutfutfu, choć oby nie. Ona jest bardzo duża. Mam nadzieję, że uda nam się choć trochę polepszyc jej stan.
Zdjęcia pokażę jak tylko zrzucę na kompa :)
Ostatnio Fredka nas tak wystraszyła. Poszła spać za monitor, tam mają ręczniczek, żeby było cieplej w dapcie i jest trochę wyżej niż blat biurka. Nagle Freda sturlała się na plecy i śpi. Ja ją na ręce, wołam ją-nic, lekko potrząsłam-nic, dmuchałam w buzie, zaczęłam krzyczeć... Postawiłam ją na łóżku, żeby stanęła na łapach. Otworzyła oczy, spojrzała na mnie. Ale spojrzała tak jakby chciała przekazać 'ale o co chodzi, śpię, nie widać...' ::) Ona jak zwykle spokój, my 200-cie w sercu...
A potem przyszła mi taka głupia myśl czy może to Tosia zaczęła ją ciągnąc za uszko...
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Awatar użytkownika
Eve
Posty: 2256
Rejestracja: wt lis 16, 2010 11:15 pm
Lokalizacja: Legnica

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Eve »

Bidula.. i jak tam dzisiaj ?
trzymam kciuki za zdrowienie słuchów :-*
Łapki malutkie ale wyobraźnia ogromna..
Moje miziaki: Futra z Charakterem
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=33133

Hamaczki dla każdej paczki :P
http://szczury.org/viewtopic.php?f=149&t=38219
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

Nie wiem co z tego będzie. Wetka powiedziała, że nie jest źle z tym uchem Fredzi. Przeczyściła jej to, wysmarowała maścią, podała długodziałający antybiotyk o nazwie podobnej do konwalii, wiedziałam, że nie zapamiętam ale właśnie od razu skojarzyło mi się z konwalią. No i oczywiście maść i coś do przemywania uszka. Poprosiłam też o osłuchanie serducha,niestety z tym nie jest dobrze. Słychać szmery, po minie wywnioskowałam, że jest na prawdę nieciekawie. Zostajemy przy karsivanie i vetmedinie. Ta pani weterynarz która nas przyjęła bardzo zaangażowała się aby pomóc naszemu Uszkowi wyzdrowieć. Usiu nie jadł, nie mógł. Wetka wymyślała już takie rzeczy żeby tylko Usiu zaczął jeść... Wspominam to, ponieważ dziś dwa lub trzy razy zapytała się czy Fredka je... Chyba utknął jej w pamięci ten nasz Usiu.
Dziś mija trzeci miesiąc odkąd nie ma z nami Uszka.
Gdybym mogła cofnąć czas inaczej rozegrałabym walkę o jego zdrowie. Wiem, że byliśmy blisko. Pamiętam jak po zabiegu wybudził się bez problemu, choć było bardzo źle z nim i jak ktoś z weterynarzy powiedział, że jeszcze nigdy nie spotkał zwierzęcia z taką wolą życia... Tak, tak było. Uszek chciał żyć i pokazywał nam to na każdym kroku. Boże, serce pęka.
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
Awatar użytkownika
Zuzolka
Posty: 332
Rejestracja: pn mar 21, 2011 3:37 pm
Lokalizacja: opolskie
Kontakt:

Re: Moja czwórka wspaniałych

Post autor: Zuzolka »

No i do wczoraj z uszkiem Fredzi było dobrze. Dziś znów cuchnie z niego. Normalnie już się poddaję. Przecież codziennie czyszczę jej to uszo i smaruję maścią. Jaby tego było mało to Lusia wczoraj spadła nam kolejny raz z łóżka na plecki. Nie potrafi chodzić, pełza. Owszem próbuje, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Przestała reagować na wołanie czy cmokanie. Jest jakby otempiała. Wczoraj dostała antybiotyk, p.zap. i p.ból. Dziś znów antybiotyk i do domu baytril i caprydol. Miała zrobione usg na którym nic nie wyszło. Prawdopodobnie bardzo mocno się potłukła. Martwię się o nią.
Kurka i zdjęć nie będzie. A przynajmniej z urodzin. Aparat się popsuł, nie wiem czy uda się coś odzyskać. Że też nie zrzuciłam ich wcześniej. Muszę nabrać mocy urzędowej, żeby pozrzucać z telefonu, bo i ten padnie i zostanę bez fotek.

Pozdrawiamy Was :-*
w mam Zuzię Uszka Tosię Bilkusia Lusię Fredzię Pusię Tusię Mali Alaskę Doriana i Rubi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”