Nastało sporo zmian. Również tych smutnych..
Guzek Szajbowy odrósł, były przerzuty na sutki. Do tego doszło prawdopodobnie zapalenie błędnika. Potem robaki. 3 maja po zastrzykach na godzinę może była poprawa. Szajba wesoło hasała, na tyle ile jej organizm pozwalał, dostając w wannie dawkę leku na pasożyty, uciekała i wspinała się po rękach. Wieczorem pogorszenie, nie chciała jeść, pić, nie mogła podnieść główki, kiedy się gdzieś sturlała, przewróciła, nie miała już siły się poprawić, wygodnie położyć. 04.05 wychodziłam z domu w przeświadczeniu, że damy radę, otrzyma dzisiaj jeszcze zastrzyk, dostanie lek i bedziemy dalej walczyć. Czekając na autobus jak tak na nią patrzyłam, na te oczka bez woli życie, zgaszone, przymrużone.. nie chciałam aby dalej cierpiała. Po rozmowie z lekarzem, postanowiłam pozwolić jej odejść. Był to jedyny zastrzyk w ciągu ostatnich dni przed którym się nie broniła, nawet nie pisnęła. Nie miała już sił. Patrzyła na mnie tymi swoimi oczętami, tak bardzo ufnymi, a ja ją tylko głaskałam i płakałam nad nią. Nad tym co nas spotkało w tak krótkim czasie. Jeszcze niedawno była takim wesołym szczurem, ganiała z eLkami. Wierzyłam, że jeszcze długo z nami pozostanie. Jak bardzo sie myliłam.. Swoje miejsce znalazła na ogrodzie, blisko nas, wsród niezapominajek.
Tinto dalej co kilka dni wydaje różne dziwne odgłosy. Był dwa razy badany na Wojska Polskiego, raz w Homeopatii. Osłuchy niby prawidłowe. Doszłam do wnisku, że dźwięki pojawiają się głównie przy jakiejś stresującej sytuacji, zmianie. Ale takie "bez powodu" też czasami słychać.
ELki mają się dobrze. Były smutne, troche zgaszone, kiedy zabrakło Szajby, jednak mając siebie szybko powróciły do stanu zadowolenia z życia.
Wreszcie powstała klatka! Podstawę ma 100 na 60 i wysoka jest na 105cm. 3-piętrowa.
Do stadka dołączyły dwie Ćwirkowe Panny od ol. - Marsha i Medha. Marsha ma mniejsze znaczenie na brzuszku, Medha większe. Marsha jest odważniejsza od siostry, chętniej zwiedza, poznaje nowe rzeczy. Medha za to ma wieelki apetyt! Obydwie jednak garną do człowieka. Są cudowne. Małe pchełki, sprawiające mnóstwo radości i poprawiające humor po niedawnej tragedii. Wczoraj zostały bezproblemowo połączone z Tintim i mieszkają w jednej klatce. Na razie rozgościły się na jednym piętrze, ponieważ brakuje nam drabinek i nie zapuszczają się na dół. Dostały dzisiaj truskawkę. Efektem tego jest - jeden szczur czerwony, drugi szczur czerwony, trzeci szczur czerwony, wszystko naokoło również - czerwone...
Postaram się za chwilę o jakieś zdjęcia
