My się łączymy i łączymy, ogólnie nie jest źle, Lilka w klatce trochę szturchnęła Karmelka, a ten tchórz przebrzydły choć wszystkiego się boi to ma czelność nie ulegać

Makumba natomiast ma jakieś osobiste żale co do pozycji w stadzie bo co prawda Karmelka polubiła wyraźnie, to jednak wystarczy, żeby Karmelek znalazł się wyżej, np. na hamaku czy wszedł na kratki, zaraz go bije, a zkratek to nawet brutalnie go za fraki wzięła i ściągnęła, myślałam w pewnym momencie że ją oskóruje
W stadzie dość nerwowa atmosfera, na wybieg nie chcą wychodzić jakby się bały że im Karmelek eksmisję zrobi, Ziutka z soboty na niedzielę w nocy miała krwotok z nosa (na pewno nie porfiryna) niewielki ale spektakularny bo kichając rozsprejowała krew po wszystkim dookoła. Niestety zaczyna być widać po niej że się starzeje

a dopiero rok jest z nami. nie czuje się jednak gorzej i nie ma innych objawów więc jest ok.
Ronja miała wczoraj tak dramatyczną rujkę że miotała się po klatce i miała te rujkowe draganie i uszowanie co parę sekund

napalona.
Wczoraj wyglądało tak:

czyli "nie znamy cię, śmierdzisz"
Dziś już lepiej:

Karmelek spożywa papierowy ręcznik.
Chciałam już Karmelka zostawić na noc ale nie wiem, kurcze, ona w ogóle nie schodzi z hamaka, cały dzień tam siedzi a dopiero na noc jak ją wkładam do jej klatki to je

przecież mi śmiercią głodową zemrze jak będzie tam siedzieć ciągle.
A to nasza współmieszkanka, jedna z wielu owłosionych i nieowłosionych stworów mieszkaniowych:
