Strona 18 z 41
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 13, 2011 4:24 pm
autor: Maszka
Jesteśmy z Lamilakiem już w domu! Szybciutko zasnęła, i równie szybko się (podobno) obudziła. Obydwa guzki usunięte wraz z węzłami chłonnymi. Pani Hania pokazała mi je wszystkie na dowód, tylko 1 węzeł chłonny się zapodział, ale zapewniła, że jego też się pozbyli

Przy podaniu narkozy tak się bidula wystraszyła, że wywinęła fikołka, wydarła i całą mnie, siebie i stół obsiusiała. Teraz powoli dochodzi do siebie w chorobówce. Czas spędza na walce z kołnierzem (który zrobiła sama pani doktor!

), słanianiu się na nogach które nie chcą z nią do końca współpracować oraz na wylizywaniu ogórka. Idę ją trochę uspokoić, potem napiszę więcej!
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 13, 2011 4:50 pm
autor: StasiMalgosia
Dobrze że mała juz po zabegu i dochodzi do siebie. I oby paskudztwo nie odrastało.
Byłam dziś u naszej pani wet, ale zapomniałam zupełnie o tym pismie dla Ciebie, spytam o to następnym razem
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 13, 2011 5:57 pm
autor: Maszka
Miejmy nadzieję! Pani Hania mówiła coś o tylnych nóżkach, że tam też wyczuwa powiększone węzły i mam obserwować czy coś w tamtych okolicach się przypadkiem nie dzieje.
Jutro antybiotyk, reszta potem już w domu. I dobrze - bo Lamiśka to jeden wielki cykor. Jak tylko zauważyła dzisiaj, że to znów ten straszny stół i obcy, równie straszny człowiek - była już na moim ramieniu. Do tego ją co-trzy-dniowy-theranecron doprowadził... Za 10 dni zdjęcie szwów.
StasiMalgosia - właśnie za te 10 dni Lamiśka dostanie prawdopodobnie pierwszy Lucrin. Także nie musisz się jakoś super śpieszyć

Jak już mi wyślesz to zadzownie do Czerwińskiego, albo wyśle maila - przynajmniej będę mogła skończyć "mówić" i mi się nikt nie będzie wcinał w zdanie

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 13, 2011 6:15 pm
autor: ol.
no i wielkie ufff... - udało się
Brawo Lamiśka
teraz zmieniam intencję trzymania kciuków - za szybką i bezproblemową rekonwalescencję !
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 13, 2011 6:52 pm
autor: Maszka
Lamiśka dziękuje! Właśnie się wygrzewa na sztucznym szczurze (termofor). Zjadła niewiele. Zrobiłam jej ryż z gruszką i rozdrobnionymi ziarenkami - paćka - to trochę podjadła, wodę pije tylko z palca, bo tak jej najwygodniej. Ani o poidle, ani o misce nie ma na razie wody. W klatce ma tylko ogórka, bo sama jedynie z nim daje radę. Jutro do szkoły nie pójdę, to będę miała czas na podkarmianie i nawadnianie. Damy radę

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 13, 2011 6:53 pm
autor: Maszka
Maszka pisze: Ani o poidle, ani o misce nie ma na razie wody.
miało być mowy

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: czw wrz 15, 2011 4:43 pm
autor: Maszka
Lamiśka spuchła na pyszczku, wygląda jak wielkoszczur, albo jak chomik... Dlatego kołnierz został zdjęty. Mam nadzieję, że się do szwów nie dobierze, zwłaszcza, że jutro nie będę mogła zostać w domu. Aktualnie jest zajęta czyszczeniem pyszczka i szyi, niżej nie schodzi. Poza tym apetyt ma, je i pije, jest aktywna, więc wszystko na dobrej drodze. Jaka jest szczęśliwa, że nie musi skakać z tym strasznym kołnierzem!
Teraz mam jej dawać przez 4 dni antybiotyk dopyszcznie. Ciekawe co nam z tego wyjdzie

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 18, 2011 3:02 pm
autor: mini
I jak tam Lamiś? Zjadła szwycz?
Kurcze, musiał być serio ciasno ten kołnierz, skoro spuchła biedula..
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 18, 2011 4:35 pm
autor: ol.
Szwy już niedługo będą historią prawda ?

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: pn wrz 19, 2011 5:51 pm
autor: Maszka
Szwy zdejmowane planowo w piątek. Z mniejszą raną już sobie dziś sama poradziła, większa się trzyma
Jednak jeszcze nie koniec problemów:
Opuchnięcie pyszczka było prawdopodobnie spowodowane alergią po wylizywaniu zdjęcia rentgenowskiego, ponieważ po tym jak poluźniłam kołnierz, na tyle, że mogłam włożyć mały palec - spuchła na nowo... Teraz pyszczek wrócił do normy.
Na dokładkę otrzymaliśmy martwicę po enro...
Najgorsze jest jednak to, że między przednimi łapkami, a ranami utworzyły się w ciągu jednego dnia "worki" wypełnione płynem, duże "worki", większe od wcześniejszych guzów, takie "poduchy". Dziś byłam w Kobrze, pani odciągnęła płyn. Z nad większej rany odciągnęła strzykawkę i jeszcze leciało ciurkiem, resztki wykapały dalej w transporterze, z mniejszej strzykawka i w miarę spokój. Płyn był mocno czerwony, gęsty - zawierał bardzo duże ilości krwi. P. Hania stwierdziła, że po wylizywanie substancji z kołnierza mogło dać jej po wątrobie, stąd zaburzenia krzepliwości.
Dostałyśmy witaminę K - raz. Dalej enro do czasu zdjęcia szwów, aby nie potworzyły się żadne stany zapalne. I Furosemid, aby odciągnąć płyny.
Lucrin odłożyłyśmy na później, dopóki się z nią wszystko nie unormuje.
Co ta Lamiśka mi wyprawia...

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: pn wrz 19, 2011 9:07 pm
autor: ol.
ojej, ale dziwne i nieprzyjemne rzeczy spotykają Lamię
nigdy nie słyszałam o alergii na kliszę, chociaz w sumie, chemii w niej pewie sporo
niech witamina zrobi swoje i obyśmy o żadnych więcej poduszkach ani obrzękch nie usłyszeli więcej !
delikatne głaski dla chorutki
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 20, 2011 10:50 am
autor: mini
O rety.. Kurcze, nie wpadłabym na uczulenie takie.. Dobrze, że udało się to dobrze zdiagnozować.
Lamiś! To ma być ostatni taki wymyślunek Twój! Zdrowiejesz i już! Słyszysz?

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: wt wrz 20, 2011 1:07 pm
autor: Maszka
Pani Hania też pierwszy raz spotkała się z taką reakcją na kliszę, no ale nic innego to nie może być. Pierwszy raz spotkała się też z taką ilością krwi w tym płynie. Wyglądało, jakby normalną krew, bez niczego innego jej ściągała

Miejmy nadzieję, że diagnoza i leki dobrze dobrane, jednak wydaje mi się, że w lewym "worku" na nowo się zbiera. Czeka mnie walka z podaniem enro i furosemidum, a wcześniej zabawa w małego narkomana, aby to wszystko dobrze podzielić. To znaczy furo, bo z enro nie ma problemu.
Ol., głaski nie muszą być takie delikatne, ponieważ Lamilak czuje się bardzo dobrze! Ma dużo energii, apetyt też w miarę dopisuje

Na szczęście. Chociaż po zabiegu waga spadła do 460 gram.
Wczoraj wpuściłam jej na chwilę do chorobówki Laboni, to tak się Lamiś ucieszyła! Goniła ją po klatce, iskała w biegu, jednak Labonitę bardziej interesowała nowa klatka, niż niewidziana od kilku dni siostra

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: śr wrz 21, 2011 9:23 am
autor: StasiMalgosia
Hm... szczerze mówiąc nie wiem czy powinno się łaczyć opuchliznę z obecnością krwi w miejscu po operacji. Opuchlizna spowodowana za ciasnym kołnierzem jest dosc częstym zjawiskiem. U Helenki ustąpiła całkowicie po ok 12 h. Zazwyczaj by zeszła konieczne jest zdjęcie kołnierza, samo poluzowanie może nie wystarczyć. Teoria z uczuleniem na środki chemiczne z kliszy i ich wpływem na dużą ilośc krwi w zbierajacym się w ranie osoczu wydaje mi się troche naciagana

Nie wiem, ja tam się nie znam, ale może warto przedyskutować to z jeszcze jednym vetem?
A Lamisi życzę by nie wywijała już zadnych nowych numerów

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: śr wrz 21, 2011 2:44 pm
autor: Maszka
StasiMalgosia pisze:Opuchlizna spowodowana za ciasnym kołnierzem jest dosc częstym zjawiskiem. U Helenki ustąpiła całkowicie po ok 12 h. Zazwyczaj by zeszła konieczne jest zdjęcie kołnierza, samo poluzowanie może nie wystarczyć.
Nie będę się cofać co napisałam a co nie, więc jeszcze raz:
kołnierz odstawał od ciałka przy podniesieniu do góry jakieś 2 mm, po jakimś czasie pojawiła się opuchlizna - kołnierz zdjęty, po chyba 4 godzinach już śladu nie było (może i wcześniej, po 4 byłam pewna), kołnierz założony, tak że mogłam mały palec włożyć (czyli luźno), na następny dzień poliki znowu spuchnięte (tak, że była tylko taka mała kreseczka-rowek zamiast brody, przez całą długość pyszczka), ale kołnierz na szyi dalej luźny jak był.
Więc za ciasny na 100% nie był, jednak zależność między kołnierzem, a opuchlizna wystąpiła. Więc co innego niż alergia?
Teoria fakt, trochę naciągana. Zaznaczam, że ja też mogłam trochę pokręcić przez co stała się mniej jasna. W piątek dr Lisieckiej nie ma, więc idę do innego weta ściągnąć szwy, pogadam z nim na ten temat również.