Strona 19 z 41
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: pt wrz 23, 2011 8:17 pm
				autor: mini
				I jak? Jak mała?
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: sob wrz 24, 2011 9:32 am
				autor: Maszka
				Dobrze 

  Wczoraj byliśmy na zdjęciu szwów. Lamilak marudził nawet jeszcze nie tknięty przez pana doktora 

  Początkowo trudno było się zorientować, co ona z tymi szwami zrobiła, ale koniec końców pan dał radę i wszystko usunął. Obrzęki poszły prawie w niepamięć, po prawej stronie nie ma już nic, po lewej niewielki. Mam już odstawić furosemid, i tylko enro do niedzieli. W poniedziałek mam zadzwonić do dr Lisieckiej, zdać relacje ze stanu Lamiśki i umówić się na Lucrin. A sama Lamiska czuje się już świetnie! Wczoraj wróciła do stada. Jak otworzyłam klatkę i transporter, to po sekundzie już była w środku, tak się ucieszyła na widok dużej, a nie chorobówki! A teraz wszystkie razem śpią w kuwecie 
 
Wzięłam też Tintolca na osłuch, bo dalej mnie tymi swoimi dźwiękami niepokoił. Wyjęty na stół - posikał się i obkupkał ze strachu, cały drżał. Dr stwierdził, żę w przerwach w drżeniu Tintolca słychać, że serducho i płucka w porządku. I ma wrażenie jakby te dźwięki były z krtani, jakby gadał. Stwierdziłam, że jeżeli na 5 wizycie z Tintim (2 na WP, 2 w Homeo, 1 teraz) mówią mi to samo, to chyba musi to być prawda 

 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: sob wrz 24, 2011 11:36 am
				autor: mini
				A potwierdziła się teoria uczulenia na kliszę? Tak czy inaczej, cieszę się bardzo, że już dobrze jest 

 Buziaki dla małej  
 
Ha! Masz gadającego szczura 

 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: ndz wrz 25, 2011 5:36 pm
				autor: Maszka
				Czy się potwierdziła? No generalnie nie wiadomo, jest prawdopodobna. Dziś była ostatnia dawka okropnego enro i muszę jeszcze dać znać pani jak Lamilak się czuje.
Chyba pomaga... tzn obrzęki od wizyty u pana dr się ani nie powiększyły ani nie zmalały i jak dzisiaj ją pomacałam to mi przypominają konsystencją "miękkiego guza", on stwierdził, że to się powinno już samo rozejść i wrócić do normy, ale nie wiem. Dodatkowo małpa przy czyszczeniu się rozdrapuje tam gdzie nie ma sierści, ale nie w okolicach cięć, tylko powyżej (dużo ma wygolone, nie wiem poco aż tyle). Co się trochę zagoi, to ona już to pogłębia. 
Taa Tintolec-gaduła, szkoda, że porozumienie się z nim już nie idzie tak łatwo 

 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 12:26 pm
				autor: Maszka
				Nie wiem już o czym pisałam, a o czym nie. Lamja czuje się dalej dobrze, mamy teraz problem z Labonitą. W piątek zauważyłam niewielkie krwawienia z pochwy, byłyśmy na USG - macica powiększona do 8 mm. Będzie kastracja. Dr Lisiecka powiedziała, że jak nie znajdę wziewki to się podejmie, jako, że jest zagrożenie życia. W niedziele dzwonie do Czerwińskiego, mówi, że się nie podejmie, bo to duże ryzyko. W poniedziałek podczas lekcji do mnie zadzwonił, jak się potem okazało - przez pomyłkę, ale dogadaliśmy się i pojechałam wczoraj do Komornik. Ten mały wypad w tą i z powrotem (z 3 minutami w gabinecie) trwał jedyne 5 godzin... bo cały czas 103 uciekało mi przed nosem -> biegnę, jestem przy drzwiach, on je zamyka i odjeżdża... Ale nie o tym. Czerwiński zagrożenia nie widzi, nie interesuje go co było widoczne na USG, jak się mają sprawy rodzeństwa eLek i całej reszty - nic, on widzi, że jest "żywa", czyli prosto rozumując - jest zdrowa... Byłam w tej klinice z 3 sprawami, i ze wszystkimi 3 mnie zawiedli. Zaraz będę dzwonić do Lisieckiej i się umawiać.
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 12:32 pm
				autor: mini
				O rety.. Kurcze, to faktycznie trzeba działać, nie wiem jak wet może ignorować takie objawy ;/ Dobrze, że się nie przejmujesz tą opinią i chcesz działać! 3mam kciuki za Lobonitę i dr Lisiecką, aby wszystko, mimo ryzyka przeszło sprawnie, bez komplikacji i szybko się skończyło!  
 
Weszłam z nadzieją na fotki, a tu takie wieści..ehh..
 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 1:38 pm
				autor: StasiMalgosia
				Maszka działaj, nie rozumiem jak można zbagatelizowac krwawienie z dróg rodnych :/ co za wet. My przez to straciliśmy Lubisia a Gadżeta uratowalismy w ostatniej chwili a u niej krwawienie było niewielkie, takie mini kropelki a po otworzeniu okazało sie ze macica pełna krwi. Wydaje mi sie ze przy takiej sytuacji trzeba operować niezależnie od ryzyka związanego z narkoza, bo problem sam nie zniknie, a z tego co mówiła dr. Ania takie krwawienie jest praktycznie nie do zatamowania i zawsze konieczna jest operacja. Trzymam kciuki za was obie
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 1:57 pm
				autor: Maszka
				Dziękujemy 

 Jesteśmy umówione dopiero na piątek, w południe, bo jest problem z obecnością lekarzy. Tata się zlitował i rano ją zawiezie na 10, i tam sobie maluda poczeka do 12. Odbiorę ją po szkole koło 16. 
Na szczęście Labonia dalej czuje się świetnie, nie było więcej krwawień. Nadal zjada Vitacon, wit C i rutynę, chociaż coraz mniej chętnie. Małpa się skapnęła, że jak podtykam jej coś na łyżeczce to będzie to kwaśne... Nawet majonez już nie wchodzi! Już nie mam pomysłu w czym jej dawać.  Dzisiaj kolejne kombinowanie będzie 
 
stasimalgosia- wet z tych lepszych w Poznaniu 
  więcej tam raczej nie zawitam, chyba, że na wycięcie jakiegoś guza, bo ma wziewkę, a w chirurgii jest dobry ponoć.
 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 2:15 pm
				autor: mini
				To już kolejna sytuacja w której Czerwiński odmawia zabiegu w takim lub podobnym przypadku. Nie chce robić sterylek aborcyjnych, ok, jednak tego, że odmówi operowania w takiej sytuacji się nie spodziewałam. Do tego jeszcze to zbagatelizował  

 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 2:24 pm
				autor: Maszka
				W sumie to na dobre wyszło, że nie mieli wtedy gazu aby usunąć guzy Lamiśki. Dzięki temu trafiłam do Lisieckiej i to ona jako pierwsza diagnozowała Labonitę. Gdybym poszła do Homeo to pewnie jeszcze bym mu uwierzyła i nic nie robiła...
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 6:44 pm
				autor: manianera
				Szok, że Czerwiński tak zbagatelizował sprawę... 

 Ale Lisiecka jest moim zdaniem absolutnie genialna, operowała mi dwie maludy i było śpiewająco!
A wit C może w formie Bioaronu C ? Bo słodkie to tak, że moje biją się i walczą o łyżeczkę 

 .
Trzymamy kciuki!
 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: wt paź 04, 2011 7:08 pm
				autor: Maszka
				Manianera, Lamja też była operowana u Lisieckiej, śpiewająco nie było, ale raczej nie z winy pani Dr. Najważniejsze, że już jest ok. Bioaronu nie kupowałam, bo aktualnie oszczędzam na czym się da i siłujemy się z rutinoscorbinem, który do najsmaczniejszych nie należy. Teraz i tak muszę prawdopodobnie u rodziców się zadłużyć, bo mi się kasa powoli kończy i nie wiem czy na kastracje jeszcze by wystarczyło. Ku mojemu zdziwieniu ojciec nie protestował, nawet nie marudził(!) - chyba trafiłam na dobry humor! 
 Tej, a może ktoś klatki chce kupić? Będę w weekend wystawiać 
 
A ja się jeszcze nie chwaliłam, że Ćwirlle wyniosły bardzo dobre przyzwyczajenia ze Szczupakowa! Wszystkie pazurki ładnie przygryzione, doprowadzone do porządku 

 Gratulacja dla ol. za wychowanie dzieciaków!
A jeszcze odnośnie pazurków, to Tintolec niedawno jednego stracił i ma robione "okłady" z Rivanolu. A ile się na marudzi, ile "nagada"! Szkoda gadać. Jakbym mu tą nogę miała conajmniej wyrwać 

 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: pt paź 07, 2011 4:29 pm
				autor: manianera
				Jak tam Labonia? Czekamy na wieści nadal ściskając kciuki za małą!
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: pt paź 07, 2011 6:12 pm
				autor: Maszka
				Dobrze. Na szczęście, dobrze! 

 Labonita miała macicę prawie ok, lewy róg lekko przekrwiony, jednak na jajniku (prawym) była (jak na moje odczucia - bo widziałam) duża cysta. Miała jakieś 15 mm średnicy. Labonia podobno ładnie zasnęła i się obudziła, nie było problemów. Szew jest chyba dosyć mały - jakieś 2,5 cm. Dostała też kołnierz, tym razem z innego tworzywa, aby już nie było takich reakcji jak w przypadku Lamji. Teraz mała chodzi jak foka  

 Te nóżki jeszcze trochę się plączą, ale chętnie śmiga po chorobówce. Jutro idziemy na antybiotyk i przeciwbólowe, dostaniemy też enro do domu. Znowu czekają nas wojny "połknąć - nie połknąć".
Dziękuję  wszystkim za kciuki! Jeszcze przez chwilę możecie trzymać - tak na wszelki wypadek 

 Stasiowi i Małgosi dziękuję za świeże spojrzenie na sprawę i "nakaz" robienia kastracji, bo sama miałabym problem z podjęciem decyzji. 
Jak będziecie mieć chwilkę to napiszcie mi proszę na PW jak się mają sprawy z nie-eLkowymi dziewczynami.
W sprawie Lamji Pani Dr powiedziała, że można spróbować z Lucrinem, zakładając, że nie ma zmian w układzie rozrodczym, że nie ma zmian na macicy. Tylko nie wiem na ile te założenia mogą być prawdopodobne. Pani użyła słowa "zaryzykować", ale zapomniałam się dopytać czy podanie Lucrinu w razie zmian może być szkodliwe, czy po prostu nie da żadnego efektu. A jutro Pani Hani nie ma.
 
			 
			
					
				Re: Moje Pierdoły kochane;D
				: pt paź 07, 2011 8:59 pm
				autor: ol.
				Buziak dla Labonity, że tak pomyślnie przeszła zabieg, niech nabiera sił i się zrasta, dzielna mała  
 
I Ty dzielna, Maszko, że zdecydowałaś się na zabieg, sama pewie bym się mocno wahała wiedząc jak opornie podchodzą do tego weterynarze ... A dzięki temu - proszę - znalazł się nareszcie ktoś, kto podjął się wykonania sterylki, i jak widać robi to dobrze !
Odtąd tylko pomyślnych wieści o e-Lkach prosimy  
 
(wydaje mi się, że kiedyś jak czytałam o lucrinie była mowa, że zaszkodzić nie może, najwyżej nie pomoże jeśli guzy okarzą się ie hormonozależne; inną sprawą jest, że jeśli już się raz zacznie i jeśli będzie widać, że robi swoje, to już do konca życia trzeba regularnie podawać, inaczej zmiany mogą nabrać tempa ;/)