Strona 3 z 3

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 1:30 pm
autor: gagatka28
[*] :przytul:

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 1:50 pm
autor: Dory
Palatinko trzymaj się dzielnie :przytul:

To smutne, gdy trzeba uśpić zwierzątko... wiem co czujesz :cry: . Ja miałam jeszcze gorszą historię z wetem przy uśpieniu, ech... wolę do tego nie wracać (mam nadzieję, że Lunka mi wybaczy :-( ).

[*] Zurka :-(

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 3:06 pm
autor: Layla
Była śliczna... Bardzo mi przykro... ['][']

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 4:17 pm
autor: Guślarka
(*) :cry:

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 4:22 pm
autor: Asiulka
Przykro :-( :cry: (*)

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 6:21 pm
autor: soho
:( przykro mi kolejny ogonek odszedl ...
. . . ['] . . .

3maj sie dzielnie

nie przejmuj sie tym gadaniem innych ... nie ma sensu

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 6:45 pm
autor: Agata
Bardzo mi przykro,PALATINA. :przytul: Wiem, co czujesz...
Dla Zurci... [']

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 8:25 pm
autor: PALATINA
Kochani jesteście :zakochany:
Tak dobrze robi na zbolałe serce, gdy sie to czyta...

Dziwne, ale ja nadal nie pojmuję, że Zureczki nie ma. :|
nie widze, że jej nie ma, bo mieszkała przez ostatnie kilka miesiecy poza klatką, czyli całkiem luzem. Miała za łóżkiem urządzony "Zurkoland". Nie było jej widac tak na zewnatrz. Dopiero wieczorem ruszała w śiat i pełzała po całym mieszkaniu - trzeba było bardzo uważac, żeby jej nie nadepnąć.
Ciągle mam wrażenie, że ona jest gdzies u siebie, w "Zurkolandzie" albo za lodówka w kuchni...
Cały czas wydaje mi sie, że zaraz wyjdzie z jakiegos kąta umorusana niesamowicie i bedę ją musiała myć, żeby wygladała jak na szczura przystało.

Nie dociera do mnie, że jej nie ma! Że ona wcale nie siedzi za łóżkiem, ani za lodówką... :sad2:
Nikt jej nie przydepnie - możemy chodzic bezpiecznie.
W szafce mam jeszcze zapas gerberków dla Zurki, bo chociaz do samego końca miała apetyt i jadła chetnie ziarno, to gerberki dostawała, bo je uwielbiała.
Specjalnie jeździłam do Carrefoura po HIPP "Młode warzywka z indykiem" - ulubiony Zurki. Stoi jeszcze jeden słoiczek w szafce... Drugi otwarty w lodówce... :cry:

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 8:29 pm
autor: soho
[quote="PALATINA"]ona jest gdzies u siebie, w "Zurkolandzie" albo za lodówka w kuchni... [/quote]
ona tam jest tyle ze nie widoczna jest tam dla Ciebie z Toba :przytul:

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 8:36 pm
autor: Dory
Oh, Palatinko :przytul: ...
To po jakimś czasie minie... zrozumiesz, że odeszła i że spotkacie się dopiero za Tęczowym Mostem.
Ja na mojego psa czasem mówię Goczuś (choć już trochę czasu minęło, odkąd odeszła), ale coraz rzadziej mi się to zdarza - po prostu po jakimś czasie godzimy się z faktem, że nasz przyjaciel odszedł.
Na razie musisz się dzielnie trzymać :przytul: . Wiem, że dasz radę.

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr maja 31, 2006 9:15 pm
autor: PALATINA
Wiem, że dam radę (dałam już rade 16 razy - dam i ten 17nasty) :cry:
Ale nie jest łatwo.

Pocieszające, choc niewiele jest, że nigdy nie stworzyłysmy z zurka żadnej wyjatkowej więzi.
Owszem, ona była wspoaniała, wyjątkowa i czasem zachowywała sie bardzo oryginalnie, ale nie potrzebowała mnie do szczęścia. Całe życie była silna kobieta, która wie, czego w zyciu chce i sama sobie to zapewnia. Nie przychodziła sie przytulać, bo zawsze miała milion innych spraw na głowie. Nie miała dla mnie czasu!
Ale zawołana po imieniu ZAWSZE przybiegała radosnie. Nigdy mnie nie ugryzła, nawet lekko. Była kobieta z charakterkiem, urocza, ale wiecznie zajętą, mająca na głowie całe stado, bardzo odpowiedzialna za innych.
Dopiero na starośc stała się inna. Przychodziła w poszukiwaniu pieszczot i w poczuciu osamotnienia. Dopiero niedawno mogłysmy tak naprawdę się zaprzyjaźnić, bo zurka przestała być dominantką, przeszła na emeryture i przystopowała trochę tempo zycia.

Przezyłyśmy razem kawał czasu!
Zurka zdąrzyła pożegnac Gratkę, Antosia, Jolkę - z którymi wcześniej mieszkała - Pewnie znów są razem. ;)
A także Benjaminka, Bonifacego, Marunię i Heńka - nie mieszkała z nimi w jednej klatce, bo panowie byli z jajkami. Teraz pewnie nadrabia stracone kontakty. W szczurzym niebie chyba nie ma niechcianych ciąży :roll:
Boże, tyle szczurków mi sie przez zycie przemknęło, a Zurka była i była.... Myślałam, że bedzie juz zawsze.
Była dzielną samiczką. Zdrową przez wiekszość życia. Pierwsza wizyta u weta w wieku 2,5 roku. Wtedy zaczęły sie problemy z nóżkami - postępujący niedowład, a potem guzisko sie przyplątało... :cry:

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: czw cze 01, 2006 11:22 am
autor: sopocianka
Nie przejmuj się gadaniem ludzi bez serca! Jak już ktoś napisał wyżej: nadajesz się na weterynarza.

Bardzo Ci współczuję.

['] :cry:

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: śr cze 07, 2006 1:28 pm
autor: Yshia
.. [*] ..

ZURKA (moje Dziur-Dziur kochane)

: sob cze 17, 2006 11:57 am
autor: Velis
Nie przejmuj się głupimi ludźmi. Fakt, nie zbyt ciepło cię potraktowala w takiej chwili :(.

[*] dla Zurki.

Będę przyjeżdżać do Ciebie do veta. Do W-wy. :roll: