DO dupy taka robota
Nie wiem co robić, coś złego się dzieje
Dziś mija 24 dzień, czyli już maluchy powinny wyjść na świat, jednak nie urodziły się ani 21 ani 23 dni po połaczeniu samca z samicą
Gniazdo od jakiegoś tygodnia jest zbudowane, jest okrąglutka jak piłeczka, szczególnie ta ciąza poszła jej w łapki bo ma gruuube, zachowywała się wcześniej spokojnie, spała długo, siedziała w gniazdku, ostatnio nie wychodziła z niego wogóle....
Gdy wkładałam rękę do klatki, aby ja pogłaskać wbijała się w kąt i widać było, że nie podoba jej sie to co robię. Wychodzić od kilku dni wogóle nie chciała z klatki.
Jednak od wczoraj zachowanie jej zmieniło się o 180 stopni. Znowu zaczeła być żwawa, skakać po klatce, włazić na drabinki, wchodzić do miski, czepiać się kolby, wychodzić wypoczywać na taras...
Myślałam może, że poroniła, albo zjadła maluchy, ale to niemożliwe dlatego że nie ma żadnych śladów krwi ani nic takiego w klatce...
Poza tym jest grubiutka i ma brzuszek.
Pytanie więc czemu nie urodziła ?
We wcześniejszych moich postach w tym topicu napisałam, że udało się połaczenie bo nie dopuszczała do siebie samca, ale jednak wcześniej kilka dni albo tydzień (nie pamiętam dokładnie) dopuściłam ich do siebie, ale myślałam że nie wyszło im, więc dopuściłam ponownie w piątek
I od tego piątku właśnie liczyłam te 21 dni..
Czy to możliwe w takim razie, że została podwójnie zapłodniona i ciąża się przedłuża ?
Jeśli odpowiedź brzmi tak, to jak można wyjaśnić jej normalne żwawe zachowywanie się ?
Napewno nie jest to ciąża urojona przecież...
Proszę o w miarę szybką odpowiedź, bo już nie wiem co robić, zaczynam się poważnie martwić...
Wet odpada mieszkam w tak małym mieście, że nikt na gryzoniach się nie zna, a już na szczurach tym bardziej
