mną też cichy śmiech potrząsał, kiedy ich tak zobaczyłam
jeśli pomyśleć o stosunkach Asłańsko Humbaczanych
nie żeby razem nie sypiali i na co dzień, ale
co ja mam z tą głuptakowatą jaszczurówką zrobić ?
wczoraj: zwisał z półki ponad miską z karmą (obiad – marchewka z jabłkiem wszystkich zgodnie rozczarował

) nad którą pracowały humbaki; w chudych oczach głód, ale siedzi przyklejony, zlazł Biesu (temu do talerza specjalnie się nie spieszy), szturchnął Hugona żeby się posunął, nie powiem, obrzucono go spojrzeniem - to się podobym odwzajemnił i tyle - chrupią razem; jaszczurowce kiszki marsza grają, ale nie podejdzie - dopiero jak tamci skończą
dalej wczoraj: natknął się na Hugona pod klatką, sprowokował go, zakłębili się na środku pokoju, nie interweniowałam (przynajmniej nie w pierwszej chwili) bo a niechże w końcu ktoś głuptaka rozumu nauczy, a tu zaskoczenie – Hugon spasował i uciekł do rury, a Asłan za nim !
Hugonek był w szoku (ja również), wtulał mi się w ręce żałując pewnie, że taki duży porósł i wszystkie peryferia nie mieszczą się na dłoni; sprawdziłam czy nie ma ran, bo dotykany w okolice jajek, podkurczał je wystrachany, ale fizycznie chyba nie ucierpiał; dotąd jednak siedzi jak trusia w klatce, z rana przeniesiony na łóżko spod kołdry nie ruszył;
dziś natomiast: czy to w efekcie tamtego małego zwycięstwa czy kropla dopełniła kielich - Asłan ma fazę ;/
rano byłam z Bertą u weta (właściwie to o niej miałam pisać, ale dokończę o jednym skoro już zaczęłam), chłpcy zostali na wybiegu, kiedy wróciłam – jaszczurówka przemieniona w puchacza krąży, ociera się, tapiruje, pofukuje sobie pod nosem !
Humbak i Bies jacyś pokątni, zdezorientowani, Hugon na powrót w najciemiejszym kącie hamaka...
co jest ?!
złapałam nieznane mi zjawisko - napuszony Asłan ! Asłan jest smukły i zawsze gładki (dlatego jaszczurówka); nie ma czegoś takiego jak napuszony Asłan ! – tylko.. że najwyraźniej już jest ;/ i zamisat słuchać co mam "do powiedzenia" z rąk mi się wyrywa, dalej puszy się i fuka; wąchając nosem się wwierca, zarzuca głową, futro opaść nie chce; usiadłam i pilnowałam tylko, żeby żaden z chłopców nie napatoczył się na opętańca; z godzinę tak się miotał...
siedziałam obserwując to chłopaków, to Bertę
w końcu Asłan położył się na parapecie, jakby wreszcie do spoczynku; wyszłam zrobić sobie kawę; kiedy wróciłam na Asłana szarżował właśnie spmponiały Humbak; na wysokości konfrontacja ze wszechmiar niepożądana, musiałam ich rozdzielić... rozsierdzony Humbak krążył i szukał samozwańca, który chwilowo u mnie na rękach przybrał znów postać znajomej jaszczurówki
potem na moment się zetknęli pod tapczanem i Asłan uciekł juz całkiem otrzeźwiały z hormonalnej gorączki - kryzys chwilowo zażegnany, ale czuję, że zaczęło się coś nowego, niedobrego - dotąd zaczepki i prowokacje Asłana były obronne, nigdy nie był w natarciu, nigdy taki puchacza...
jest bardzo inny niż reszta, jakby bliżej mu do człowieka niż do szczura
ile razy wszyscy śpią, a Asłan szukając rozrywek stara się zwrócić na siebie uwagę: dosięgnąć kabla do laptopa, wskoczyć na klatkę dziewczyn, choć już wcześniej stwierdził, że nikogo do rozeźlenia tam nie ma – co tam – chociaż ściągną go i wytarmoszą – och, jak wytarmoszą ! nawet nie stara się udawać skruszonego kiedy odrywam go od prętów i zmywam głowę - wdzięczy się i kłapie, przechodzimy na przeciwległy koniec pokoju do „kąta” a jaszczur robi obrót własnej osi i z powrotem już wspina się po ramieniu, i dalej zamiata po mnie ogonem, albo odmawia zejścia z dłoni – i oto przednie nóżki zestawione, tylnie i zadek przyklejone do dłoni - bawimy się w taczkę, nie pozbędziesz się mie tak łatwo !
chyba, że dziewczyny były jednak - to biegnie z powrotem w jeszcze wyższych podskokach :: )
przychodzę po całym dniu – dziewczyny wiszą na prętach bo wiedzą że będzie ich zmiana, chłopcy lecą bo obiad, Asłan leci bo: „tak cię kocham, tak się stęskniłem – ... ale …jak to do klatki...?! kochamkochamkocham!
rzeczywiście kocha – istoty tak przymilnej, tak spragnionej kontaktu i uwagi człowieka nie było dotąd wśród szczupaków, szkoda tylko, że tak to się przekłada na stosunki ze współplemieńcami ;/
z humbakami w ostatnim czasie doszedł do takiej paranoi że nie mogą się do niego zbliżyć, bo od razu bródka, łapka i pisk, a skoro on tak – to łgodne z usposobienia humbaki – jemu też mu tak...
dotąd nie były to sytuacje groźne, nawet futro z rzadka leciało, tylko jaszczurówka w pobliżu chłopaków przykro spięta i nerwowa, do klatki zamykana siłą - inni z chęcią dają się ponieść, bo to zawsze pora śniadaniowa, obiadowa albo kolacyjna,
a Asłan ? - „tylko nie do karcera, nie do karcera ! kochamkochamkocham!” …
i co z takim zrobić ? ;/
rozpisałam się, wiem
odsunęłam myśli od Berty...
śpi teraz w koszyku, ale u weta łapała powietrze pyszczkiem, przy badaniu i przy zastrzykach, po powrocie leżała na półce skupiona tylko na oddechu
Bertoczku