Dziękuję Wam!

Właśnie też się bałam, że ostatecznie wyjdzie to nieestetycznie. Jednak przechodziliśmy z tatą tyle różnych opcji i pomysłów, aż w końcu dobrnęliśmy do tego i jestem zadowolona. Wreszcie mam dostęp do całej klatki i nie muszę wciskać dwóch łap w drzwiczki 10x10cm i manewrować tak po całej klatce.
Co do drzwiczek: miałam nadzieję, że szczury nauczą się wychodzić na moje pozwolenie. Ale coś mi się wydaje, że nadzieja matką głupich

Przy dwóch małych beżach to zdaje egzamin, przy trójce starszych jest trochę gorzej. Jednak miskę umieściłam na środkowej półce (lekki plastik więc jak spadnie to się nic nie stanie, a te szczury i tak o dziwo nie mają mani przewracania i rzucania miską) dzięki czemu mają daleko do podłogi i nie zwiewają jak wkładam jedzenie, a na czas sprzątania i tak są wypuszczone, albo siedzą w transporterze.
Podstawa ma 100 cm na 60cm, a w górę jakieś 110,120 nie pamiętam. Jest co sprzątać w porównaniu z poprzednią
Ogoniasta - to co widać na zdjęciach to sam początek istnienia klatki, cały czas coś kupuję, robię i dokładam. Jednak nie mogę sobie pozwolić na radykalne zmiany ze względu na Tintiego (ślepy, krzywy, węch chyba też odszedł w niepamięć - nie czuje smakołyków podtykanych pod nos, długo trawa zanim natrafi, słuch jakby też, albo ma mnie w tyłku jak go wołam

, jedyne na co reaguje poprawnie to dotyk - takie mam wrażenie. Jak się go dotknie, to się wystraszy i odskoczy, potem wraca z "a to ty!".Wszędzie idzie na pamięć, jak coś ustawie nowego w pokoju, albo coś przestawię, najczęściej w to wpada, a potem zwiewa pod swoje "drzewo" - zawsze po każdym niepowodzeniu i przegonieniu przez szczury można go tam znaleźć), więc wszystko powolutku zmieniam, tak by mógł się odnaleźć w nowym miejscu i nie zabić przy okazji
