ha! Z moim Gackiem problem taki, że chyba fizjologicznie nie jestem zdolna, by się na niego złościć. Nawet gdy mnie w środku nocy, nagle uszczypie pod kolanem ( nie gryzie, tylko właśnie- szczypie diablątko

). Nietoperzyk jest malutki (chyba straszliwie zimbredowany biduś)- taka miniaturka szczurka. Nieznośna, kapryśna, rozdarta, Mała Dzidzia o oczach wystraszonego dziecka...
Do dzisiaj, Darkowi nie udało się go zdominować. Mały z wrzaskiem ucieka- nikt nie ma szans w pościgu, wbija się w jakąś szparkę w którą Dar się nie mieści... Darek się bezsilnie puszy i złości a Gacuś drze gęusię... na spotkanie ich w wannie nie ma szans, bo ta mała sprężynka w ułamku sekundy wyskakuje... kiedy zamykam ich w koszyku, Darek nie bardzo wie co ma zrobić, bo w koszyku za mało miejsca, żeby on mógł się wyprostować i zrobić porządek z małym rozdarciuchem, więc grzecznie czekają, aż ich wypuszczę. Wtedy diablątko hyc! i już go nie ma...