:lol: Nawet nie wiecie ile razy zrzuciliście mnie z krzesła tymi tekstami. Do teraz się śmieję, a rodzice na mnie patrzą jak na wariatkę :lol:
Jak narazie z szczurami nie mam doświadczenia, ale za to z psami tak (choć sama nie mam

). Gdy moja ciocia nas odwiedza, bierze ze sobą swoje pieska Perełkę. Otóż piesek, miniaturka "sarenki" karmiony jest różnościami z naszego stołu - chipsy, ciastka, itd, itp. A później leży sobie psina na kanapie lub fotelu, nic się nie dzieje, nagle sunia wącha sobie tyłek i ucieka gdzie pieprz rośnie.. A po mieszkaniu roznosi się taki smród, że po prostu można umrzeć.. Straszne :ble:
Najgorsze są właśnie "tajniaki" - ciche, nic nie znaczące, a śmierdzą okrutnie
