Dzisiaj po prostu jestem zaskoczona! Wypuściłam dziewczyny, a one gdzie tam do biegania.. Hyc do kieszeni i śpią. No to je wyciągam, staram się rozbudzić, ale gdzie tam! W życiu... Śpią jak zabite. Z tego co mnie pamięć nie myli, to w piątek, albo czwartek robiłyśmy z koleżanką pogrzeb, bo znalazłyśmy mysz polną, cała sztywna.. No to wykopałyśmy dziurę pod drzewem i zakopałyśmy ją.. Po co ma być skopana, podeptana? Lepiej było ją zakopać, po prostu. Zrobiłam chociaż dobry uczynek, bo ona też ma prawo być godnie pochowana.
Pinky strasznie pociemniała ostatnio. A dziś w salonie coś dziwnego się działo. Szczury bały się wyjść z kieszeni, a jak już wyszły, to był bezruch całkowity i wąchały obie tylko jedno miejsce.. Może coś tam było? W każdym razie wydawało się, jakby wszystko było normalnie. Jak zwykle sfotografować się nie dały za bardzo
Ostatnio ciągle tylko pada, pada i pada. Dość już tego może? Zimno, pogoda taka, że nawet na dwór się nie chce wyjść, a w domu też nie mam co robić, bo jak dziewczyny śpią to zostaje jedynie ryjąca głowę telewizja. Swoją drogą to aż dziwne, że mam internet. Ale lepiej nie narzekać, bo zawsze może być gorzej
Dziś jem sobie kulturalnie loda [ciocia przyjechała i mi zrobiła
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
] Mysza i Pinky jak już łaskawie uznały, że trochę pobiegają, to oczywiście gdzie się znalazły, jak z lodem przyszłam? No zgaduj zgadula... Toż to oczywiste, że moja miska z lodem była oblegana przez dwa gryzonie, które wyżarły mi całe truskawki i bitą śmietanę. Aff.. Pinky do tego później wlazła na ławę i zabrała ciastko, które zawzięcie chrupała za poduszką.
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
Później zabrałam im loda, to wpakowały się cioci do miski, na to ciocia zaczęła krzyczeć i znów szukały pocieszenia u mnie.. Cieszę się, że z każdym dniem pozwalają mi poznawać się bardziej i wiem już czego chcą i jak się zachowają. Poznajemy się powoli, ale jednak skutecznie. One mnie, a ja je. Naprawdę jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tak wspaniałymi zwierzętami na dłużej. Nie wiem jakbym sobie poradziła z ich odejściem, na pewno będzie trudno, ale jeszcze się o to nie martwię, bo są młode i zdrowiutkie
Boję się je wypuszczać na pokój, bo są coraz bardziej ciekawe świata, a za łóżkiem mam styropian, który Mysza gryzie i boję się, żeby się nie zatruła... Wszystkiego muszą spróbować, ale jednak się boję.
Ostatnio z bratem uznaliśmy, że zamiast konstruować jakieś drabinki, to po prostu do klatki włożymy grube gałęzie, no i tak zrobiliśmy. Mysza miała radochę i ma do teraz, Pinky się jeszcze oswaja. Swoją drogą to nauczyłam Pinky przychodzenia do mnie. Czasem przyjdzie do mnie, a czasem po prostu wie, że nie moze gdzieś iść i wraca i się koło mnie kręci, a Myszata? Taki tam nieokiełznany szczuras
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
Dobra nie smęcę już, po prostu długo nie pisałam. Jeszcze tylko dodam zdjęcia.
Małe gnojki
A tu małe Pinky
Dla porównania zrobiła się prawie czekoladowa [torebka jest w kolorze ciemny brąz]
"Mysza chodź tu chcę Ci zrobić zdjęcie!" - "A weź się wypchaj"
"PINKY GDZIE JESTEŚ?!"
Nie miałam serca nie dać im polizać, tak patrzyły na mnie...
Dobra to na tyle.
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)