Strona 4 z 24
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 6:48 pm
autor: dorloc
Jeszcze nie wiem. Nawet nie wiem, kiedy do mnie maluda przyjedzie. Właścicielka chce maluchy potrzymać u siebie na pewno do przyszłego weekendu, a potem będę czekać, kiedy uda się załatwić transport. Także nic jeszcze nie wiem. Na pewno dam jej parę dni na oswojenie z nowym miejscem, bo będzie przerażona, nagle zostanie sama w nowym otoczeniu. A potem, z duszą na ramieniu, spróbuję. Nie wiem tylko, którą pierwszą do niej puścić na wybieg. Na pewno nie Tośkę, bo to dominant. Trish wydaje mi się najłagodniejsza, bo czasem nawet we dwie Tośka z Taszą ją sprowadzają do parteru. Ale z kolei Trish jest ciut starsza od nich (dwa tygodnie - niby nic), a Tasza też nie jest jakimś agresorem i reprezentuje pierwotne dwuszczurze stadko. Nigdy nie wiadomo, co odbije nawet najłagodniejszemu szczurowi, a to będzie maluszek. Jednak chyba najpierw puszczę Trish i oby to właśnie jej nie odbiło... Zazwyczaj Trish trzyma się trochę z boku, może dlatego, że młode były tu pierwsze i od zawsze razem i ona to mimo wszystko czuje. I może właśnie dlatego bardziej będzie otwarta na nowego członka stada. A może na odwrót. Trudno wyczuć. Może ktoś bardziej doświadczony w łączeniu mi coś poradzi ??
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 8:17 pm
autor: harleyquinn
dorloc pisze:Jeszcze nie wiem. Nawet nie wiem, kiedy do mnie maluda przyjedzie. Właścicielka chce maluchy potrzymać u siebie na pewno do przyszłego weekendu, a potem będę czekać, kiedy uda się załatwić transport. Także nic jeszcze nie wiem. Na pewno dam jej parę dni na oswojenie z nowym miejscem, bo będzie przerażona, nagle zostanie sama w nowym otoczeniu. A potem, z duszą na ramieniu, spróbuję. Nie wiem tylko, którą pierwszą do niej puścić na wybieg. Na pewno nie Tośkę, bo to dominant. Trish wydaje mi się najłagodniejsza, bo czasem nawet we dwie Tośka z Taszą ją sprowadzają do parteru. Ale z kolei Trish jest ciut starsza od nich (dwa tygodnie - niby nic), a Tasza też nie jest jakimś agresorem i reprezentuje pierwotne dwuszczurze stadko. Nigdy nie wiadomo, co odbije nawet najłagodniejszemu szczurowi, a to będzie maluszek. Jednak chyba najpierw puszczę Trish i oby to właśnie jej nie odbiło... Zazwyczaj Trish trzyma się trochę z boku, może dlatego, że młode były tu pierwsze i od zawsze razem i ona to mimo wszystko czuje. I może właśnie dlatego bardziej będzie otwarta na nowego członka stada. A może na odwrót. Trudno wyczuć. Może ktoś bardziej doświadczony w łączeniu mi coś poradzi ??
Powiem Ci, że chyba masz takie samo podejście, jak ja. W sensie, że rozpatrujesz tyle ewentualności i możliwości i też ciągle zastanawiasz się, którego szczurka dopuszczać najpierw i jakie będą ich reakcje... Ja mam za sobą tez jedno łączenie i przebiegło ono całkowicie dobrze. Szczurki w sumie nie zwracały na siebie uwagi kompletnie. Mam nadzieję, że łączenie odbędzie się w ten sposób, że maluchy, jakie do mnie dołączą się podporządkują starszym... A też planujesz łączyć w wannie?
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 8:29 pm
autor: dorloc
W wannie nie. Czytałam, że to źle, bo wtedy nie interesują się sobą, tylko jak wyjść z wanny, bo bardzo boją się wanny. A potem, po włożeniu do klatki mogą się dopiero dziać dantejskie sceny... Lepiej na nieznanym terenie, ale żeby uciec nie mogły, ale i żeby się sobą zainteresowały, obwąchały i wtedy widać reakcję i można w razie czego zareagować
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 8:31 pm
autor: harleyquinn
dorloc pisze:W wannie nie. Czytałam, że to źle, bo wtedy nie interesują się sobą, tylko jak wyjść z wanny, bo bardzo boją się wanny. A potem, po włożeniu do klatki mogą się dopiero dziać dantejskie sceny... Lepiej na nieznanym terenie, ale żeby uciec nie mogły, ale i żeby się sobą zainteresowały, obwąchały i wtedy widać reakcję i można w razie czego zareagować
No, a ja nie mam takiego miejsca, ale wannę mam baaardzo wysoką.
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 8:35 pm
autor: dorloc
A jakiś stół ? Przykryj jakimś starym wypranym prześcieradłem, dosuń go do ściany i obserwuj. Ja też tylko tak mogę zrobić, bo z łóżka zeskakują w locie, a podłogę już objęły w posiadanie i zapachy są wszędzie...
A wanna to raczej zły pomysł.
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 9:20 pm
autor: harleyquinn
dorloc pisze:A jakiś stół ? Przykryj jakimś starym wypranym prześcieradłem, dosuń go do ściany i obserwuj. Ja też tylko tak mogę zrobić, bo z łóżka zeskakują w locie, a podłogę już objęły w posiadanie i zapachy są wszędzie...
A wanna to raczej zły pomysł.
Stół mam na dole, a tam rodzicom nie będę mogła przeszkadzać. Niestety pozostaje mi tylko i wyłącznie wanna. Ale z tego co wiem, wiele osób tak robiło.
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 11:23 pm
autor: harleyquinn
Dawno zdjęć nie robiłam moim ogonom, a mają się bardzo dobrze

Czasu po porstu nie mam na nic kompletnie... Ledwie dla szczurków znajduję. Ale zawsze dla nich czas jest!
Taki piękny kolor mam:
Chcemy wyjść! (a już się dzisiaj biegało...)

Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 11:40 pm
autor: Megi_82
Wanna nie jest z założenia złym pomysłem - dobra jak każde inne

Jedne szczurki się boją, inne nie - moja Klucha na przykład długo za nic nie chciała wejść do skrzyni kanapy, a teraz śmiga

Moje dziewczyny też się zapoznawały w wannie, najpierw patrzyły, jak wyjść, ale nie jakoś panicznie, a potem zajęły się sobą wzajemnie
Fajnych masz tych chłopaków

Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 11:44 pm
autor: harleyquinn
Megi_82 pisze:Wanna nie jest z założenia złym pomysłem - dobra jak każde inne

Jedne szczurki się boją, inne nie - moja Klucha na przykład długo za nic nie chciała wejść do skrzyni kanapy, a teraz śmiga

Moje dziewczyny też się zapoznawały w wannie, najpierw patrzyły, jak wyjść, ale nie jakoś panicznie, a potem zajęły się sobą wzajemnie
Fajnych masz tych chłopaków

No, także zobaczymy, jak to będzie u mnie! Moja mama zgadza się jak na razie tylko na jednego, tata nic nie wie, że planuję. W weekend ich uświadomię. Ale co im do tego, ja się szczurkami moimi zajmuję <3
A dziękujemy bardzo

Twoje kluchy też są wspaniałe. Zresztą, wszystkie szczurki są dla mnie kochane i cudowne

Bez względu na umaszczenie itp. Ciekawe, co mi się trafi

Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 11:48 pm
autor: Megi_82
Mam tak samo, jeśli chodzi o szczurki - najchętniej piałabym w każdym wątku w tym dziale, aż zostałabym posądzona o nabijanie licznika

Wszystkie są przepiękne i ja też będę szukać tylko pod kątem płci, bo umaszczenie, oczki czy uszki są mi znakomicie obojętne

O tym, jaka będzie Czarnuszka dowiedziałam się, jak przyjechała

Na Alloszczur dowiedziałam się z niemałym zdziwieniem, że są problemy ze znalezieniem domów dla albinosków - z jakiegoś powodu ludzie ich nie chcą... zupełnie tego nie pojmuję

Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: ndz gru 02, 2012 11:48 pm
autor: jamajkaaa
W kwestii łączenia, to ja zawsze ten proces dzielę na takie 4 etapy:
1. pierwsze spotkanie w wannie, trzymam je tam dosłownie 5 minut nie więcej bo potem rzeczywiście są tylko próby ucieczki,
2. wypuszczam je z wanny na podłogę i pozwalam im biegać po łazience, która jest neutralnym terenem, tam siedzę z nimi jakieś pół godziny,
3. wkładam je do transporterka, zamykam i zostawiam tak na dobę,
4. przekładam do klatki - wymytej i zupełnie pozbawionej wyposażenia, które stopniowo dokładam dopiero po kilku dniach.
U mnie zawsze te kroki ładnie się sprawdzają, najgorzej jest natomiast kiedy je wypuszczam następnego dnia po tym jak spędzą już dobę w klatce...moje dziewczyny pokój uważają chyba bardziej za swoje terytorium niż klatkę i przeważnie dużo czasu potrzeba żeby nie tłukły się na wybiegu...
A tak w ogóle to gratuluję doszczurzenia

Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: pn gru 03, 2012 7:40 am
autor: dorloc
U mnie akurat łazienka odpada, bo tam się zawsze jakaś dziura znajdzie...
Pierwszy raz, jak łączyłam, to puściłam na łóżko, ale teraz baby biorą je jednym susem, także odpada. Pozostaje mi stół. I pozwalam im biegać, aż się nie obwąchają i jak zobaczę, że się iskają, albo, co najlepiej, ułożą razem do snu, jak ostatnio, to jest git. Potem faktycznie transporter, ale nie na tak długo, no i wymyta klatka bez hamaczków i tuneli. Ale szczur szczurowi nierówny i każdy inaczej reaguje.
Na razie czekam na wieści, kiedy do mnie przyjadą. A prawdopodobnie będę miała na DT dwie pozostałe panienki z miotu, bo ktoś nie będzie ich mógł odebrać w tym terminie, więc poczekam z łączeniem, aż siostry nie odjadą. Przynajmniej będą dłużej ze sobą i troszkę mniejszy stres chyba dla nich.
A Twoje pyszczki są przesłodkie. Na prawdę śliczne kluchy

Tak w kwestii labików, to ja też nie przepadam za czerwonymi oczami... Ale ja w ogóle nie znoszę koloru czerwonego.
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: pn gru 03, 2012 2:33 pm
autor: harleyquinn
jamajkaaa pisze:W kwestii łączenia, to ja zawsze ten proces dzielę na takie 4 etapy:
1. pierwsze spotkanie w wannie, trzymam je tam dosłownie 5 minut nie więcej bo potem rzeczywiście są tylko próby ucieczki,
2. wypuszczam je z wanny na podłogę i pozwalam im biegać po łazience, która jest neutralnym terenem, tam siedzę z nimi jakieś pół godziny,
3. wkładam je do transporterka, zamykam i zostawiam tak na dobę,
4. przekładam do klatki - wymytej i zupełnie pozbawionej wyposażenia, które stopniowo dokładam dopiero po kilku dniach.
U mnie zawsze te kroki ładnie się sprawdzają, najgorzej jest natomiast kiedy je wypuszczam następnego dnia po tym jak spędzą już dobę w klatce...moje dziewczyny pokój uważają chyba bardziej za swoje terytorium niż klatkę i przeważnie dużo czasu potrzeba żeby nie tłukły się na wybiegu...
A tak w ogóle to gratuluję doszczurzenia

Zobaczę, jak będzie z wanną, jakie będą reakcje i jak to się dalej potoczy. Dziękuję za udzielenie info

Dziękuję, szczurki będą u mnie 15 grudnia.
Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: pn gru 03, 2012 2:35 pm
autor: harleyquinn
Megi_82 pisze:Mam tak samo, jeśli chodzi o szczurki - najchętniej piałabym w każdym wątku w tym dziale, aż zostałabym posądzona o nabijanie licznika

Wszystkie są przepiękne i ja też będę szukać tylko pod kątem płci, bo umaszczenie, oczki czy uszki są mi znakomicie obojętne

O tym, jaka będzie Czarnuszka dowiedziałam się, jak przyjechała

Na Alloszczur dowiedziałam się z niemałym zdziwieniem, że są problemy ze znalezieniem domów dla albinosków - z jakiegoś powodu ludzie ich nie chcą... zupełnie tego nie pojmuję

I mnie to mówisz?! Co chwilę wchodzę w dział "Nasi pupile" i czekam na jakies nowe szczurki i nowe osoby na forum

Re: Ryan & Robin, czyli moja futrzasta przygoda.
: pn gru 03, 2012 2:39 pm
autor: harleyquinn
dorloc pisze:U mnie akurat łazienka odpada, bo tam się zawsze jakaś dziura znajdzie...
Pierwszy raz, jak łączyłam, to puściłam na łóżko, ale teraz baby biorą je jednym susem, także odpada. Pozostaje mi stół. I pozwalam im biegać, aż się nie obwąchają i jak zobaczę, że się iskają, albo, co najlepiej, ułożą razem do snu, jak ostatnio, to jest git. Potem faktycznie transporter, ale nie na tak długo, no i wymyta klatka bez hamaczków i tuneli. Ale szczur szczurowi nierówny i każdy inaczej reaguje.
Na razie czekam na wieści, kiedy do mnie przyjadą. A prawdopodobnie będę miała na DT dwie pozostałe panienki z miotu, bo ktoś nie będzie ich mógł odebrać w tym terminie, więc poczekam z łączeniem, aż siostry nie odjadą. Przynajmniej będą dłużej ze sobą i troszkę mniejszy stres chyba dla nich.
A Twoje pyszczki są przesłodkie. Na prawdę śliczne kluchy

Tak w kwestii labików, to ja też nie przepadam za czerwonymi oczami... Ale ja w ogóle nie znoszę koloru czerwonego.
Też na początku stawiałam na łóżko, ale teraz się odwrócę i chyc... już biegają po podłodze ^^. Pozostanę przy tej wannie. Może później transporter, zobaczy się, jak będa na siebie ogony reagować. Dziękujemy, pozdrawiamy Twoje misie :* i czekam na nowości w sprawie pojawienia się u Ciebie kogoś nowego... Ah, te GMR
