szczury.org

Cóż, ja akurat jeśli chodzi o książki to jak już mam czytać, to wolę unikać zmierzchopodobnych. Po ostatnim bumie na harrego pottera zwłaszcza. Jak potrzebują jakiegoś odmóżdżacza, to idę do pokoju włączam TVN i efekt jest. Ewentualnie ściągnę sobie film. Zamiast kupować Zmierzch czy mu podobne, wolałabym już kolejny tomik poezji mojej kochanej pani SP, tylko innego tłumaczenia
Wiem, że to piractwo, ale przyznam się szczerze, że kiedyś namiętnie kupowałam filmy będąc młodsza. Niestety skompletowanie całego Monty Pythona to spory koszt... Gwiezdne wojny czy Czas Apokalipsy też nie sporo kosztowały, a niestety w tym momencie nie mam od tak 100 zł do wydania na film

Zmierzch czytałam w komputerze- nawet lepiej bo po trochu dawkowałam- większa dawka na raz może okazać się śmiertelna
nie mam telewizora, więc odmóżdżam się inaczej
a kupować książek nie lubię.
uwielbiam zapach starych książek i jeśli czegoś nie mam a chcę poczytać lubię przejść się do biblioteki.

Ja kupuję książki, ale tylko takie, których w bibliotekach nie znajdę i przeważnie tych autorów zalicza się do poetów przeklętych, wariatów, zboczeńców lub ludzi ostro wykrzywionych Lubię autorów, którzy przekraczają utarte granice...

DK! pisze:Jak potrzebują jakiegoś odmóżdżacza, to idę do pokoju włączam TVN i efekt jest.

wolałabym zmierzch.

sssouzie: słyszałaś o antykwariatach??

słyszałam o antykwariatach
tyle, że rzadko mam okazję w nich bywać, a książek mi jednak w domu nie brakuje, cały magazyn książek własnych mamy- co więcej- zazwyczaj w 2 lub 3 egzemplarzach moja babcia kiedyś kupowała książek całe tony, całe szczęście, że były to książki w większości wartościowe

DK! pisze: wolałabym już kolejny tomik poezji mojej kochanej pani SP, tylko innego tłumaczenia

Sylvii Plath?

Książki kupuję tylko w antykwariatach, ewentualnie w taniej księgarni; ostatnio tylko rzuciłam się w Empiku na "Czyste, nieczyste" Colette, bo akurat stać mnie było, no i bo to Colette
A w antykwariatach można znaleźć perełki. Niestety, zamknęli mi mój ulubiony, największy i najtańszy w okolicy, otwierając nieco później klitkę, w której człek boi się obrócić (już coś tam porozwalałam kilka razy ).

Zorlis pisze:

DK! pisze: wolałabym już kolejny tomik poezji mojej kochanej pani SP, tylko innego tłumaczenia

Sylvii Plath?

Oczywiście !!

Gdybym wierzyła w bogów/boga, powiedziałabym, że to najlepsze co zostało przez nic/jego stworzone

Z jej poezji to najbardziej chyba podoba mi się "Lady Lazarus", dreszcz mnie przechodzi za każdym razem, kiedy to czytam.

A co myślisz o jej opowiadaniach?

Zorlis pisze: "Lady Lazarus"

To mój ulubiony wiersz, nie tylko jej ale w ogóle.

Dla mnie Szklany klosz jest nr 1 jeśli chodzi o prozę.

"Szklany klosz" wiadomo, ale co do opowiadań, to z różnymi opiniami się spotkałam - szczerze mówiąc, trochę im do "Szklanego klosza" brakuje

Po raz drugi raczę się książką " Trzech panów w łódce nie licząc psa" ( Jerome K. Jerome )
Dla tych którzy lubią dobry angielski humor

Odstawiłam jednak na chwilę "Płeć i antropologię" Głażewskiej na rzecz cyklu Colette o Klaudynie. Wspaniała rzecz, bardzo "francuska". Trudno się oderwać. Choć w zupełnie innym tonie niż "Czyste, nieczyste".

Wizyta w bibliotece z kolei zaowocowała Kunderą i Woolf razy dwa, "Lata" oraz "Do latarni morskiej" (wreszcie udało mi się dorwać dostępne egzemplarze).

Naszła mnie taka myśl , czy by nie zaryzykować i nie przeczytać "Klaudyny" raz jeszcze, tylko obawiam się , żeby nie było tak jak z innymi pozycjami , które powinno się czytać mając pewną ilość wiosen a po paru latach już nie ryzykować rozczarowania...

Chwilowo znowu nie mam czasu na książki "dla przyjemności" Pomykam przez "Sztuke manipulacji politycznej", ale nie jest zaciekawa....

Jakoś słabo czytacie...;p Przez te studia to tyle książek przewija się przez moje ręce... "Kiedy kobieta kocha kobietę" i "Liberalizm a granice sprawiedliwości" teraz...