Strona 35 z 41
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: czw wrz 13, 2012 8:47 pm
autor: ol.
a Hugon znał wcześniej inne szczury ? bo agresja do człowieka nie koniecznie musi iść w parze z agresją do szczurów, kłopot jedynie możesz mieć Ty w razie potrzeby interwencji
ja wcześniej tylko z jujkami musiałam odczekać tydzień-dwa, do łączenia podchodziliśmy jak minęło pierwsze przerażenie, były trochę bardziej oswojone i wiedziałam że w razie czego złapię w rękę... w późniejszym czasie przebywanie ze szczupakami pomogło w całkowitym oswojeniu
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: czw wrz 13, 2012 9:21 pm
autor: Maszka
Mihajla pisze:Jaki on jest piękny.
Mieliśmy w planie go wcale nie dostarczyć do Poznania i wywieźć do Timbuktu.

To i palce chociaż miałabym całe

Nie no, nie - dobrze, że plan nie wyszedł
Znał swoich kolegów z interwencji. Oni (częściowo też kastraci) podobno ładnie się dogadali z nowymi stadami. Problem jest taki, że ja go za Chiny nie złapię. 2 razy, może trzy, udało mi się go złapać, ale on jest taki biedny przerażony, taki napięty cały, że aż mi go żal... Od razu czmycha w podskokach do klatki, to jedyne miejsce gdzie czuje się bezpiecznie. Wzięłam go do łazienki aby mógł polatać, aby go trochę zachęcić do tego "poza klatką", klatkę zdjęłam został Hugo w kuwecie. Po jakichś 45minutach zachęty ruszył się z kuwety, zrobił trzy kroki i znów do środka. Wzięty na kolana skacze w przestrzeń przerażony. Sukcesem jest to, że już się tak nie rzuca, to że nie czmycha na każdy szelest do środka hamaka, to że mogę otworzyć klatkę kiedy leży na hamaku i posmyrać po pleckach (byle nie za długo, bo się szykuje do dziaba), no i jedzonko z ręki ładnie sięga. Ale to małe sukcesy. Nawet nie mogę mu tyłka obejrzeć jak tam pokastracyjnie wygląda. A po Kandrowym to już mam schizy.
Dla mnie to on tam może mnie nigdy nie polubić, ważne aby się dogadał ze stadem i żeby choć trochę współpracował. Chociażby podawanie leków, jakaś wizyta u weta...
Ile czasu trzeba dać szczurowi, aby wyciszył się po kastracji? Ktoś coś wie?
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 23, 2012 3:36 pm
autor: unipaks
Chyba to różnie... Musieliby wypowiedzieć się mający samcole
A jak tam w chwili obecnej, chociaż ciut lepiej?
U nas problem z Miką jest taki, że nie da się chwytać, obawiam się że przy próbie złapania ze strachu mogłaby pogryźć. Też niecierpliwie czekam, żeby zaczęła nam ufać bardziej; tak jak piszesz - wet, jakieś obejrzenie, obmacanie od czasu do czasu - potrzebne, a póki co ciężko...
Oby szło pomyślnie!

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 23, 2012 3:43 pm
autor: Maszka
Było lepiej, dziś mnie dziabnął i rozciął palec

Brać na ręce dalej go nie mogę. Nie zaczęłam jeszcze łączyć, bo się boje reakcji i braku możliwości interwencji jako takiej. Może dziś zapoznam go z laskami, kiedyś przecież muszę zacząć.
Wybiegi miał na razie w łazience, mogę go złapać przez polar, ale samych rąk się panicznie boi
Kanderkowi się trochę te twory zmieniły. Są bardziej miękkie i podłużne, nie rosną. Dr powiedziała, że dopóki nie zaczną rosnąć do go nie tniemy, tylko czekamy.
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 23, 2012 3:59 pm
autor: unipaks
No to niech nie rosną!

Najlepiej jakby zaczęły się zmniejszać i w końcu całkiem znikły!
Kiedy łączyłam Fantazję z nową, podstawiałam transporter i dodawałam haszczankę, z transportera też potem wypuszczałam nową w łazience a następnie wpuszczałam Mikę do jej klatki, w ogóle nie starałam się jej łapać rękami nawet przez koc czy rękawice.

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 23, 2012 5:41 pm
autor: Maszka
A nie, jednak jest postęp!

Wrzuciłam go na prawie 40 minut do wanny. Najpierw łączył się z Medorką - Meda szczęśliwa, Hugo ją olewa. Po 15 minutach dorzucam Marszę - Hugonek szczęśliwy, Marsza go olewa

I tak ze sobą pobyły, przy okazji Kander oswajał się z moją zwisającą ręką. Wreszcie mogłam go podnieść na 3 sekundy, tak, że nie był spięty!

I mogę go bez większego problemu wyjmować/wkładać do transportera. Także jest lepiej, wczoraj jeszcze tak nie było.
Z Kandrem czekam do jutra, bo dziś to już mnie nerwy zżerały przy samych Beżach
A stadko poza tym troszkę pokichuje, także trzeba je uzbroić w beta-glukan.
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 23, 2012 6:04 pm
autor: ol.
niezwykle dobrze wychowane, zjednujące ludziom inne szczury, beże !

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 23, 2012 6:55 pm
autor: Maszka
No Beże ładnie zjednują

Boję się tylko reakcji Kandra.. Zobaczymy co to będzie.
Maszka pisze: I tak ze sobą pobyły, przy okazji Kander oswajał się z moją zwisającą ręką.
Tu oczywiście chodzi o Hugonka

Kander się oswajać wcale nie musiał z żadnymi zwisającymi rękami

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: sob wrz 29, 2012 3:29 pm
autor: Maszka
Ja tylko na chwilę tu..
Hugonek z Beżami - bardzo ładnie się dogaduje.
Doszedł Kander. Hugo rzucił się mu na plecy, w celu zdominowania, ale nie z zębiskami. Kander krzyk - wielka Kandrowa kula, stojąca na paluszkach - Kander zrobił się 3 razy większy. W odpowiedzi Hugo zrobił się mniej więcej 2 razy większy. I chodziły tak do siebie bokiem. Beże spanikowały "co się dzieje! Jezu! co się dzieje!" Meda zaczęła piszczeć z sobie znanego powodu. Zaraz potem ja spanikowałam mając w głowie wyobrażenie szczurów w kawałkach. Porwałam Kandra, Marszę, wrzuciłam do transportera. Meda dalej panikuje i krzyczy przy próbie złapania. Hugo nie wie co się dzieje, także na wszelki wypadek się puszy. Meda złapana, poszły do klatki.
Hugo się jakoś uspokoił i też poszedł do swojej klatki.
A ja nie wiem, czy puszące się kule i futro latające są warte rozdzielania, czy mam być twarda i patrzeć spokojnie na rządne krwi szczury. I czy łączyć teraz Kander + Hugo, aby mi się Beże nie plątały i nie robiły większego zamieszania, czy całą 4 wrzucić razem do wanny?
Kanderkowe kulki chyba jednak rosną. Także będę jutro dzwonić i się umawiać na wizytę

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: sob wrz 29, 2012 9:45 pm
autor: ol.
Maszko, lepiej oszczędzić beżom etapu "kuli", jeszcze się nieświadomie wplączą w tornado i oberwią
Ja przy puszeniu się i następowaniu bokami nie rozdzielałam jeszcze, ale wydawałam głośne dźwięki - głosem, klaszcząc albo uderzając w podłogę, żeby odwrócić ich uwagę od siebie (o wkładaniu ręki pomiędzy nie wspominam, bo zdaje się że nie byłby to najlepszy pomysł z Twoimi chłopcami

), niektórzy też używają wody (dla ochłody

).
U mnie sprawdzało się też zabieranie szczurów na seanse zapoznawcze w porach ich zmniejszonej aktywności, wtedy nawet jeśli się puszyli to nie długo i nie mocno, bo chciało im się spać (nie wiem jak to się sprawdzi w wannie, gdzie spać raczej nie pójdą, ale inną energię ma szczur na caprzyku, a inną w pełnej gotowości bojowej...)
A może też panom podkręcić adrenalinę zapachem psa ?

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz wrz 30, 2012 1:12 pm
autor: Maszka
O! A ja akurat ręce pchałam bez zastanowienia

Dziękuję za rady, ol. Rozumiem, że nie mam jeszcze panikować?
Chyba im wrzucę kocyk Korka, może się faktycznie zestresują... Chociaż jak Koresławowi ostatnio odbiło i otwierał sobie wszystkie drzwi i w końcu dotarł do mnie, to podobno zanim mama interweniowała Korek z Kandrem mieli spięcie i oboje rzucali się sobie do gardeł przez pręty...
A dziś chyba rozwalamy Tadeusza i będziemy spawać go poprawnie, bo już się zrobiły dwie mikro-dziurki na wylot w kuwecie

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: pt paź 05, 2012 9:46 pm
autor: ol.
no nie mów, że dziewczynki ...
to na pewno ...eee..
Korek ! to Korek
i jakże idzie nawiązywanie przyjaźni między chłopcami ?
Re: Moje Pierdoły kochane;D
: sob paź 06, 2012 9:13 am
autor: Maszka
Nie no, dziewczynki nie mają nic z tym wspólnego
Medorka mnie martwi, bo zaczęło się takie zachowanie jak u Lamji - przed guzami. Nie wiem czy w ogóle mogę dopatrywać się związku, ale tak to wygląda.. Usypuje wielkie kopce z trotów - ktoś zepsuje, ona naprawi. Cały czas - kopie, kopie, kopie. Usypanie góry trotów - cel medorkowego życia. Poza tym lekko nerwowa się zrobiła, czasami łapie za place. Nad szmatkami się zaczęła znęcać i nad plastikiem, czego nigdy nie robiła. Ale może to tylko takie humory...
Kandrowemu "guzisko" urosło - w piątek będzie cięty.
A łączenie - nie dałam możliwości nawiązania przyjaźni, bo nie mogę się z niczym ogarnąć, ale teraz w weekend, będą na siebie skazani. Byleby z tego coś wyszło

Bo niedługo zabraknie mi klatek...
I zdjęcia mam! (ol., nawet Beże się załapały!!) Ale ojciec zabrał laptopa, także będą - ale kiedy indziej

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: sob paź 06, 2012 6:04 pm
autor: ol.
Ech, Kanderku...
Trudno, skoro nie szło tego inaczej "załatwić", zróbcie jak musicie - żeby dobrze było !
Medorki mania tak dosyć przypomina mi Aszelkowe, a później Frondziakowe okopywanie się w koszyku szmatkami, co swego czasu wydawało mi się sprawą podejrzanie hormonalną, i pewie w jakiś sposób było...
Nie wiem co by z tego wyniknęło w dłuższej perspektywie, bo kastracje ucięły to kompletnie, może i nic, bo Asche zaczęło samoistnie przechodzić jeszcze przed zabiegiem, ale tego nie wie nikt...
Może jak trio zmieni się w kwartet, Medha wymyśli sobie nowe rozrywki ?
Maszko, nie psałam Ci dotąd, że Asche jest na lekach nasercowych, jej nadwaga najwyraźniej obciąża serduszko
Nie jest to jeszcze nic poważnego, i będziemy sie starać zrzucić trochę gram, ale żebyś wiedziała. I żeby dziewczynki wiedziały, że lepiej linię trzymać niż później ją odzyskiwać

Re: Moje Pierdoły kochane;D
: ndz paź 07, 2012 2:00 pm
autor: Maszka