Tak długa przerwa, że aż nas wygnało na 3 stronę! Wracamy!
Medorka żyje swoim drugim życiem, od momentu podjęcia decyzji o pożegnaniu się z małą, ale mimo wszystko chwycenia się ostatniej deski ratunku - Galastopu, a później Dostinexu minęło już 47 dni (o ile się nie kopnęłam w liczeniu). Mała ma się dobrze
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Zresztą sami spójrzcie:
http://youtu.be/0b4m0zQIa_k
Filmik jest z piątku, jeszcze przed podaniem dawki dostinexu. Przy okazji zaplątali się w obiektyw chłopcy. Sceneria łazienkowa, bo w pokoju bym szczura nie nakręciła, przecież najukochańsze są wszelkie zakamarki, których oko aparatu nie obejmuje
Marszeńki niestety z nami nie ma, miała wracać w piątek, ale postanowiła przedłużyć pobyt w Warszawie. Ale od początku:
8 marca wraz z Magdonald pojechała do dr Rzepki i jeszcze tego samego dnia miała zabieg. Przyczyną krwawień był guz na jajniku. I wszystko było dobrze, ale mała zaczęła mocno pokazywać, że ją coś boli. W czwartek kolejna wizyta u dr Rzepki. Dr stwierdziła, że bolesnym problemem jest kręgosłup, a przyczyną guz przysadki. Także ma mieć (tymczasowo, bądź na stałe) zwiększoną dawkę dostinexu, do tego dostała silne przeciwbólowe i może się okazać, że będzie musiała jeszcze przyjmować Metacam. Jutro kolejna kontrola - oby ostatnia, wtedy mała w czwartek do mnie wróci. Pozostaje mi czekać, a mój dołek finansowy krzyczy, podpowiadając abyście kliknęli w link w podpisie, może a nuż coś się Wam spodoba?
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)