 No ale kiedyś zacząć trzeba, nie?
 No ale kiedyś zacząć trzeba, nie? 
Moderator: Junior Moderator
 
		
		 No ale kiedyś zacząć trzeba, nie?
 No ale kiedyś zacząć trzeba, nie? 
zazdroszczę tak troszeczkęzyberka pisze: i gotuje wegańskie obiady więc jak wracam z zajęć to mam na stole ciepły posiłek i wcale z nim wtedy nie rozmawiam tylko om nom nom
 
 śniadania, mmmmm mój ulubiony posiłek w ciągu dniaalken pisze: ostatnio mi brakuje pomysłów na śniadanie/kolację...jem zwykle albo kanapki, albo owsiankę (na mleku sojowym, z owocami, amarantusem, odzynkami, orzechami).

pamiętam jak ja zaczynałam i zawsze mówiłam, że na razie nie jem, zobaczę co będzie potemmini pisze:Od wczoraj nie jem mięsa. Znaczy, bardziej ze mnie jeszcze raczkujący wegetarianin, niż taki pełną gębąNo ale kiedyś zacząć trzeba, nie?
 Ale potem z każdym kolejnym dniem coraz bardziej byłam szczęśliwa i w ogóle mnie nie ciągnęło do mięsa
 Ale potem z każdym kolejnym dniem coraz bardziej byłam szczęśliwa i w ogóle mnie nie ciągnęło do mięsa 
 
 
 Ja też zawsze, kiedy gotuję obiad myślę o nim, nie chce mu niczego narzucać i oczekiwać, że będzie akceptował ciągłe bez mięsne obiady.
 Ja też zawsze, kiedy gotuję obiad myślę o nim, nie chce mu niczego narzucać i oczekiwać, że będzie akceptował ciągłe bez mięsne obiady.ja ryb nigdy nie lubiłam, więc nie jem ich od bardzo dawna. ale tak jak Ty właśnie jadłam przez długi czas sam drób, żeby tak nie schodzić gwałtownie. tyle, że te koleżanki od roku czy niektóre dłużej ''nie jedzą mięsa''..mini pisze:Co do jedzenia ryb, to ja jeszcze z nich nie zrezygnuje, mimo wszystko niezdrowo jest porzucić na raz całe białko od zwierzęce. Nie chcę paść po miesiącu, albo mieć krwotoków z nosa, staram się podejść do tego na tyle mądrze i solidnie alby nie odbiło się to znacznie na moim zdrowiu.
 .
.
 dla człowieka jedzenie to kurczak, marchewka, tofu etc, a dla jego ciała liczą się białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy i mikroelementy i generalnie obojętnie mu z czego to czerpie
 dla człowieka jedzenie to kurczak, marchewka, tofu etc, a dla jego ciała liczą się białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy i mikroelementy i generalnie obojętnie mu z czego to czerpie 
 ) ale czułam takie obrzydzenie do samej siebie że raczej bym tego nie powtórzyła
 ) ale czułam takie obrzydzenie do samej siebie że raczej bym tego nie powtórzyła  
 I zgadzam się z Alken, "szybkość" przechodzenia nie ma raczej znaczenia pod względem zdrowotnym, przy dostarczaniu wszystkich potrzebnych substancji. Mini, dla przyśpieszenia procesu "przejścia" polecam książkę "Milcząca Arka" - bardzo fajnie napisana, można zapoznać się z dużą ilością faktów. Ona właśnie ostatecznie przekonała mnie do tego, że przejdę na weganizm!
 I zgadzam się z Alken, "szybkość" przechodzenia nie ma raczej znaczenia pod względem zdrowotnym, przy dostarczaniu wszystkich potrzebnych substancji. Mini, dla przyśpieszenia procesu "przejścia" polecam książkę "Milcząca Arka" - bardzo fajnie napisana, można zapoznać się z dużą ilością faktów. Ona właśnie ostatecznie przekonała mnie do tego, że przejdę na weganizm! 
 prędzej bym się spodziewała że mnie złamie jakas zachcianka, brak dostępu do wegańskiego jedzenia (w Norwegii żołądek przyrósł mi do kręgosłupa a po ser nie sięgnęłam
 prędzej bym się spodziewała że mnie złamie jakas zachcianka, brak dostępu do wegańskiego jedzenia (w Norwegii żołądek przyrósł mi do kręgosłupa a po ser nie sięgnęłam   ) albo czapialstwo ludzi, a tu takie coś
 ) albo czapialstwo ludzi, a tu takie coś  
 Ale jest to bardzo drogie, a aktualnie rodzice mają taką sytuację finansową, że nawet na mleko sojowe z biedronki by się nie dali namówić na dłuższą metę
 Ale jest to bardzo drogie, a aktualnie rodzice mają taką sytuację finansową, że nawet na mleko sojowe z biedronki by się nie dali namówić na dłuższą metę  A już z ich zgodą jako taką - nie ma mowy. Muszę poczekać niestety.
 A już z ich zgodą jako taką - nie ma mowy. Muszę poczekać niestety.  ). Jak np. idę do szkoły na 8, jestem tam do 15.15 to moje minimum śniadaniowe to oprócz skibki i zielonej herbatki w domu, mam jeszcze dwie podwójne w szkole + owoc/warzywo/jogurt + butelka wody
 ). Jak np. idę do szkoły na 8, jestem tam do 15.15 to moje minimum śniadaniowe to oprócz skibki i zielonej herbatki w domu, mam jeszcze dwie podwójne w szkole + owoc/warzywo/jogurt + butelka wody  No i generalnie dopiero wtedy wracając do domu nie czuję głodu. I o dziwo po tym wszystkim się mieszczę w drzwi!
 No i generalnie dopiero wtedy wracając do domu nie czuję głodu. I o dziwo po tym wszystkim się mieszczę w drzwi!  (mam 36 rozmiar przy 170-kilku cm wzrostu, jak nie ma 36 to od biedy 38 też może być, więc chyba nie jest tak źle jeszcze ze mną?) Ale np. siedząc w domu jem duużo mniej. Pochwalę się, że w tym roku szkolnym zjadłam dopiero 2 3bity! Przy moich osiągnięciach zeszłorocznych to wielki sukces. W końcu się obudziłam ile kasy na to wydaję...
 (mam 36 rozmiar przy 170-kilku cm wzrostu, jak nie ma 36 to od biedy 38 też może być, więc chyba nie jest tak źle jeszcze ze mną?) Ale np. siedząc w domu jem duużo mniej. Pochwalę się, że w tym roku szkolnym zjadłam dopiero 2 3bity! Przy moich osiągnięciach zeszłorocznych to wielki sukces. W końcu się obudziłam ile kasy na to wydaję...ale ja nie mówię o jakichś wypasionych bio żelkach za 10 zł i puddingach sojowych (w życiu nie jadłamMaszka pisze:Alken, ja wiem, że jestAle jest to bardzo drogie, a aktualnie rodzice mają taką sytuację finansową, że nawet na mleko sojowe z biedronki by się nie dali namówić na dłuższą metę
 ) czy batonikach sojowych tylko normalnych słodyczach supermarketowych
) czy batonikach sojowych tylko normalnych słodyczach supermarketowych 
 ) nic z w/w nie przekracza 4zł
 ) nic z w/w nie przekracza 4zł 
 
 Ale z reszty produktów odzwierzęcych nie zrezygnuję na razie, przynajmniej jedząc przy rodzicach.
 Ale z reszty produktów odzwierzęcych nie zrezygnuję na razie, przynajmniej jedząc przy rodzicach.  
 

 takie albo bardziej galaretowate, albo kleiste, do żelatynowych się nie umywają. kiedyś byłam pożeraczką żelków i myślałam że z tym będzie najtrudniej z przejściem na wege, ale nigdy mnie nie przycisnęła zachcianka na żelki, tak że nawet tych specjalnych wege żelków nigdy nie próbowałam.
 takie albo bardziej galaretowate, albo kleiste, do żelatynowych się nie umywają. kiedyś byłam pożeraczką żelków i myślałam że z tym będzie najtrudniej z przejściem na wege, ale nigdy mnie nie przycisnęła zachcianka na żelki, tak że nawet tych specjalnych wege żelków nigdy nie próbowałam.