Dziękujemy za głaski, wszystkie przekazane!
Powrót Białosza do wspólnej klatki przebiegał z fochami i piskami, początkowo mendy nie chciały Nevina przytulić do serca i siedział sam w rurze na co mi się serce krajało (niepomne, że Białosz jest rurnik i bardzo często tam sam sypiał już wcześniej). Obecnie wszystko wróciło do normy i widuję zarówno hamakowy czerno-biały przekładaniec jak i agutkowo-białą parę mordek sennie wystających z domku

!
A Neviś kochany zawołany sam wychodzi z klatki albo staje pod drzwiczkami czekając na "windę", której o dziwo nie atakuje

! Jest więc już precedens i jedna sytualcja katkowa, w której przy zachowaniu ostrożności mogę nie zostać dziabnięta! Hip hip hurra! Życzenie od
IHime częło się więc sprawdzać! Cieszy mnie to bardzo, bo oczka corneregel'em leczymy i try razy dziennie muszę miśce aplikować.
Z klatkowego dobrobytu - trojaczki znowu w akcji

:


I żeby nie było za słodko

:
Poza radościami są i niestety smutki. Guzy rosną - i na Stefce, i na Neviśce. Wet w homeopatii powiedział, że jego zdaniem nie ma sensu drugi raz ciąć Neve skoro kolejny guz pojawił się tak szybko, bo operacja to ryzyko, stres i ogromne obciążenie, a kolejne guzy jego zdaniem jak w banku

. Nie jetem jeszcze gotowa na decyzję - dla mnie Białosz to radosny młodziak, kochany misiek, któremu tak u nas dobrze... A wet swoje - że 1,5 to nie mało...