Dziękujemy!
U nas? Hmm to co zawsze. Chociaż dziś jak wkładałam Norka do transportera, bo szliśmy do weta, to zahaczył mu się pazurek o kratkę, chciałam mu ja poprawiać. A ten mnie dziabnął. Wcale ni było lekko. Tak mi krew nigdy nie leciała przy ugryzieniu szczura.A już mnie kiedyś Tadzik dziabną bo miałam palce w lukrze

A ten mnie tak dziabną że zrobił dziurę z dwóch stron palca i przy tam w paznokciu, moja mama uważa że mi zejdzie.

Mama oczywiście panikowała czy mi się nic nie stanie czy nie będę miała jakieś choroby. To jak pojechaliśmy do weta to tata nawet ze mną wszedł do gabinetu. I się pyta czy nic mi się nie stanie ?
Kupiłam dziś dla Norka na jego strupki Rivanolum .
A co do łączenia to byłam z nimi na dworze. Wkurzyłam się i położyłam je oby dwóch na trawie i odeszłam ale ich obserwowałam. A oni tak bali się od siebie odejść, ale nie tulili się do siebie.

Czasem zrobiły parę kroczków ale za chwile wracały do siebie. Jednak coś jest. Muszę ich więcej stresować
Chyba chyba jest o drobinę spokojniej.Ale nie chce chwalić bo przechwale i będzie ;p
A zdjęć nie będzie. Przepraszam no
