I najnowsza focia Miecia. Miecio był dzikawy wraz z bratem, nie lubili pieszczot, ale chyba dorośli.

Ich ulubione zajęcie to kiedy wkładam głowę przez drzwiczki klatki i mogą iskać mnie po włosach, rękach i buzi.
Innymi słowy grzeczni są.
Udało mi się połączyć jednego dzikuska, który przyjechał z Poznania (był u Maszki jakiś czas).
Leon, bo takie imię dostał powoli zaczyna ufać człowiekowi i innym szczurkom. Na początku było bardzo ciężko, chował się, wył przy próbie dotyku, ale nie gryzł. Jest bardzo delikatnym i wrażliwym szczurkiem po przejściach. Wrócił do mnie jako zwrot adopcyjny i był wręcz zagłodzony, ale nie ma śladu po niedożywieniu. Ma już całkiem sporo sadełka.
Oto On:
