Koniec urlopowania, czas wracać do rzeczywistości

Powoli nadrabiam zaległości, a trochę ich się zebrało
U nas nastąpiły małe zmiany, ale od początku.
Kilka tygodni temu odwiedził nas niezwykły gość (oczywiście od razu zaskarbił moje serce, dlatego nie byłabym sobą gdybym o nim nie napisała

)
Wieczorem chciałam zasłonić żaluzje, patrzę a "coś" siedzi na parapecie. W ciemnościach dokładnie nie było wiadomo "co to", jak było skulone wyglądało trochę jak sowa

, ale rano okazało się, że to gołąb
Na początku myślałam, że może coś mu dolega i dlatego siedzi na naszym parapecie, ale po chwili okazało się, że potrafi latać i nic mu nie jest. Poleciał na parapet na przeciwne okno, a jak wyjrzałam przez okno i postukałam w szybę od razu przyleciał

Dałam mu trochę ziaren. Okazało się, że to gołąb hodowlany i ma bransoletki na łapkach. A że był oswojony, nie było problemu ze złapaniem go i odczytaniem co na nich jest. Co jest najfajniejsze nie wiedziałam, że aż tak jest oswojony. Akurat zrobiłam pranie, rozwiesiłam, zostawiłam lekko uchylone okno i poszłam do drugiego pokoju. Siedzimy sobie i nagle słychać, że coś spadło z parapetu w drugim pokoju. Patrzymy a tu gołąb sobie chodzi po praniu
Poszukałam w necie jakiś informacji o hodowli gołębi w Irlandii, podzwoniliśmy i wreszcie znalazł się właściciel. Stwierdził, że nie ma zbytnio jak po niego przyjechać (okazało się, że gołąb mieszka jakieś 120km od nas

) i doszedł do wniosku, że jak mój TŻ będzie jechał do pracy to żeby go wziął ze sobą i tam wypuścił i że da nam znać jak gołąb do niego doleci. Jak powiedział tak zrobił. Po południu patrzę a pidżyn siedzi sobie na parapecie

Chyba nie tęskno mu było za jego domem.
Przez jakiś czas pomieszkiwał na parapecie. Karmiłam go różnymi ziarnami, czasami podkradałam szczurze jedzenie (wyjmowałam co nie dla niego) i dawałam mu. Jadł z ręki. Jak nie było jedzenia a widział przez szybę, że leży na parapecie w pokoju to stukał w szybę i domagał się aby mu dać

Dniami czasami siedział u nas, a nieraz na przeciwko w budynku, na parapecie albo na balkonie, akurat tam nikt nie mieszka to miał spokój

Na wieczór zawsze wracał do nas i u nas nocował. Rano zostawiał zawsze wielką kupę
I tak sobie u nas pomieszkiwał, już zastanawialiśmy się co z nim zrobić. Bo mimo, że przyzwyczaiłam się do niego, do rannego sprzątania kupy, do karmienia kolejnego zwierzaka, do jego towarzystwa to jednak u nas nie miał najlepszych warunków, bo tylko parapet. No i nie mówiąc o sąsiadach z dołu, którzy pewnie mieli dosyć resztek jedzenia, które mu nie smakowało i gówien na swoim balkonie
I jak się zastanawialiśmy co z nim począć, tak dostaliśmy SMS od właściciela, że gołąb przyleciał do niego i że dziękuję za opiekę

No i rzeczywiście gołąb rano był, ale potem to już go nie widzieliśmy. Trochę smutno mi się zrobiło, ale z innymi gołębiami na pewno będzie mu lepiej.
Zastanawiałam się czy jeszcze nas odwiedzi, i coś mi mówiło, że tak.
Wczoraj wróciłam z Polski, zdążyłam się rozpakować, wchodzę do pokoju, a tam pidżyn dobija się do żaluzji, bo na parapecie leżały jeszcze resztki jedzenia, które zostawił po ostatniej wizycie

Miło było zobaczyć go znowu po powrocie. Coś mi się wydaję, że znowu poleciał do siebie, bo od rano go nie widziałam
Co jest dziwne, to przyleciał w niedzielę, w dzień jak mój TŻ wracał z Polski, równo z nim przyleciał

Siedział do niedzieli, odleciał i pojawił się w dniu kiedy ja wracałam z Polski.
Niezwykłe stworzenie, tylko jeszcze gdyby tak nie brudził

Chociaż muszę powiedzieć, że nie było tak źle, przynajmniej u nas
Kilka zdjęć pidżyna






cdn...
-------------------------------------------------------
co do wcześniejszego posta to tak sobie przypomniałam, że to nie zające a raczej króliki przychodzą, chociaż ja zawsze mam problem z odróżnieniem
Blanny pisze: Wciąż jestem pod wrażeniem umaszczenia pyszczka Młodego. Po prostu PIĘKNE!
Ja też uwielbiam ten jego pyszczek, szczególnie jak jest taki zaspany i tylko wyciąga się do miziania
