
A na Pixie mowimy akrobatka bo w mlodosci miala niemily incydent. Ich stara, duzo mniejsza klatka stala na komodzie, skad mialy bardzo latwy dostep do polki, na wysokosci tak okolo 1,90m. Nie pozwalalismy im tam wchodzic zeby nie spadly, zreszta tam trzymalismy kosmetyki, coby w zabki dziewczyn nie wpadly. Niestety przez nasza nieuwage, marna wlazla na te polke i oczywiscie z niej zleciala, na sam dol. Pocieszam sie tylko, ze spadla na dosc miekki dywan. "Otrzepala sie" i poszla dalej. Ja oczywiscie spanikowana od razu pojechalam z nia do weta. Zostala osluchana, obejrzana. Wet stwierdzil, ze moze byc troche nieswoja w ciagu kilku dni, bo pewnie troche sie potlukla, ale nic zlego sie nie stalo. Jakze sie mylil. Po dwoch dniach od upadku zauwazylam, ze Pixie chudnie i przestala jesc twardy pokarm. Okazalo sie, ze podczas upadku przednie zabki jej sie obluzowaly i jeden z nich wypadl. U weta miala na 100% dwa zabki. Znowu do weta zeby cos z tym drugim zrobil, ale u weta juz tego drugiego tez nie miala. Znalazlam go pozniej na kocu w domu. Klatka od razu wyladowala na podlodze zeby juz na te polke nie mogly wejsc. A ja przez ponad tydzien karmilam Pixie papkami, z zegarkiem w reku co 2 godziny i to tak zeby jej Niunka nie podbierala. Nawet w nocy wstawalam, zeby moje malenstwo nie bylo glodne. Po okolo dziesieciu dniach pojawily sie malutkie zabki i Pixie zaczela juz sama jesc twardy pokarm.
Wszystko skonczylo sie dobrze, ale strachu sie wtedy najadlam.