Jesteśmy z powrotem :-)
Kluska123, 
Aferson, 
Alken dziękujemy bardzo, w głowie nam się poprzewraca od tych komplementów  
 
 
W końcu przyszła kolej na moje stado z rodzinnego domu, pozostające pod opieką mojej rodzicielki i (w mniejszym stopniu) mojego stwórcy 

 Stado liczy w tej chwili 4 osobniki, trzy koty i psa (a właściwie stworzenie z niezidentyfikowanego do tej pory gatunku). 
Pierwszym, wyczekanym, wytęsknionym i przyniesionym w zmowie z babcią był kot, a właściwie kotka. Jakież było zdziwienie moich rodziców, gdy po przyjściu z pracy zobaczyli puchatą, kolorową kulkę wciśniętą pod szafkę  

 Luna skończyła niedawno 10 lat i jest tak niewiarygodnie spokojnym kotem, że przez pierwsze dwa lata swojego życia przeszła masę badań i wizyt u weterynarzy, w końcu lekarze zgodnie stwierdzili, że taki jej urok i żeby zostawić ją w spokoju  

 Chodząca gracja, arystokracja bije od niej na kilometr, nie brata się z plebsem  

 , wybredna przy jedzeniu, nieznosząca sprzeciwu. Indywidualistka, samotniczka, zdystansowana do innych zwierząt. Ma swój świat i swoje kredki.
Trzy miesiące po przytarganiu Luny zjawiła się u nas Gruba. Po prostu przyszła, zaczęliśmy ją dokarmiać i... została. Kot po przejściach, boi się człowieka, nie wchodzi do mieszkania. Mieszka tylko na dworze, próby zatrzymania jej w domu zawsze kończą się tak samo- próbuje wyskoczyć nawet przez zamknięte okno. Jedynym wyjątkiem są zimowe noce, kiedy na dworze jest ok -20 stopni można ją zwabić do domu. Lekarze, gdy do nas trafiła oceniali ją na 5-8 lat, u nas jest prawie 10 więc z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, biorąc pod uwagę, że jest to kot w 100% podwórkowy, że Gruba opanowuje tajniki nieśmiertelności  

 W ostatnich miesiącach niestety zdrowie się jej pogorszyło, ma nadczynność tarczycy, bardzo zaawansowaną. Dostaje leki i jest poprawa 

Gimnazjum, koniec lekcji. Wracam inną drogą niż zawsze, jest ładna pogoda, wszystko jest jak zawsze, a jednak nie do końca. Zauważam coś, co zupełnie tam nie pasuje. Małego szczeniaka, czołgającego się po trawie. Podchodzę, biorę na ręce. Idę w stronę jednego z mieszkańców sąsiednich bloków, stwierdza, że pies tu pół dnia chodzi i trzeba go zabrać. Chcąc nie chcąc biorę dzieciaka, i kieruję się w stronę schroniska. Po pięciu minutach zmieniam trasę i wracam do domu. Trzy dni kłótni, nerwów, histerii, szantaży, uciekania z domu i pies zostaje z nami  

 Dostała jakże piękne imię Nemi i dołączyła do naszej rodziny  
 
 
W lipcu 2006 roku jako nieaktywny wolontariusz poszłam do schroniska i przyniosłam do domu 4 tygodniowe kocie, karmiłam butelką, masowałam brzuszek, wypróżniałam i kochałam. Kochałam jak wariat. Niestety wiedziałam, że jest do tylko nasz tymczasowicz i wiedziałam, że moment rozstania zbliża się nieuchronnie. Jakież było moje zdziwienie, gdy rodzice postanowili kota zostawić, śmiałam się i płakałam jednocześnie  

 Tak, o to nasze stado zasilił czwarty zwierzak. Daisy jest diabłem w kociej skórze, złem w najczystszej postaci, potomkiem szatana. Pozwala się dotknąć tylko wtedy, kiedy ona ma na to ochotę. Kłóci się strasznie ze mną, zdenerwowana wyskakuje i bije, tłucze pazurami zostawiając głębokie zadrapania. Wszystkie koty na dzielnicy ma pod kontrolą, psy zresztą też 
 
 
Luna:




Gruba:


Nemi:




Daisy:




 

 
I na pożegnanie:
    "Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. 
    Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka." 
                                                                          — Emil Zola
