Stefulkowe łapcie- nawet mi się gadać o tym nie chce; ani myślą się wygoić

No nic, będziemy robić narty-ochraniacze; stosować goidła, może coś zacerować się uda...jakoś to sobie zorganizujemy. Byle tylko poza tym zdrówko mu dopisywało. Steful chwilami doprowadza mnie do szału ( tylko, kiedy muszę oklejać łapki a to gupie wyrywa się i drapie, jakby walczyło o życie- w końcu długo już to robimy i mógłby się zorientować, że jak będzie grzeczny to „rach-ciach” i po sprawie) ale generalnie- jest taki kochany, że brak mi słów...
Widzieliście to: http://www.youtube.com/watch?v=o39Eh1uALNM - gdyby SPS-owcy się nie spisali, Steful mógłby być jednym z bohaterów



Dar, mój czternastomiesięczny ćwierćdziki Dar (nie; jednak do marudnika się to nie nadaje) przechodzi zdumiewające przemiany. Zawsze był kochany i kontaktowy, ale od kilku dni, jest spragnionym pieszczot przytulaczkiem (wyjąwszy rzecz jasna chwile, gdy celuje we mnie bobkami, bo ani trochę przy tym nie traci animuszu) . Jest taki słodki dla mnie i dla Dolarka.


....
zdjęcia, powiadasz Deli? a, bo to mi się chce? ale może się zmobilizuję...