Nieszczęścia chodzą parami, a nawet czwórkami. Jakby tego wszystkiego było mało, odkryłam u Mokki wszoły. Niedużo bo niedużo, ale są, najpewniej ze względu na obniżoną odporność

U reszty paskudztwa nie stwierdziłam, ale łatwo toto przeoczyć, więc i tak trzeba będzie zabrać całe stadko do weta i zaaplikować biomectin.
Szczura dostaje witaminę B i enro, nosek już jakby czystszy. Łapeczki wciąż niezbyt pewne, ale na wybiegu dość chętnie człapie dookoła pokoju. Z apetytem trochę gorzej, ma problem z pogryzieniem twardych rzeczy, choć ząbki nie wyglądają na przerośnięte, a ogon ostatnio chętnie gryzie wapno tudzież ścianę (zauważyłam, że to norma, jak szczuras jest w gorszej kondycji). Dokarmiam ją Nutri, podsuwam przysmaki i rozpieszczam, jak tylko mogę. Bidulka moja kochana.
Woseba awansowała na Nadwornego Kopulatora, upodobała sobie zwłaszcza Tchibo, która ucieka już na sam jej widok. Wczoraj łapałam ją i tarmosiłam, ona udawała, że się chowa, a jak straciłam zainteresowanie zabawą i zajęłam się czymś innym, to posłała mi friendly reminder, gryząc dotkliwie w piętę

Haszczeje w dziwaczny sposób, tak jakoś w poprzek, od połowy grzbietu, robi się srebrna, a futerko ma śliczne - gęste i lśniące. I ma jakiś nienormalnie długi ogon, żadna z moich szczur takiego nie miała, i automatycznie nasuwa mi się skojarzenie z małpą, zwłaszcza jak się Woś zawiesza głową w dół na prętach między innymi za ogon właśnie

Ostatnio nauczyła się wspinać oburącz i obunóż po krawędzi regału, w związku z czym moje książki i stojąca na regale roślinka przestały być bezpieczne.
Tchibol zrobił się jakiś nieśmiały, pewnie ze względu na nieustanne molestowanie seksualne ze strony Woseby, ale jak ją zachęcić, to przykica i nawet daje się brać na ręce i głaskać. Neska gada jak najęta, zwłaszcza nad ranem, od wczoraj jest na antybiotyku, choć wetka niczego niepokojącego nie stwierdziła. Zrobiła się naprawdę kochana i kontaktowa i ma taką szczurzą mądrość w oczach, takie moje czarno-rudo-białe cudo
