Strona 7 z 27

Re: Apel o pomoc dla dzikuska!!! (Warszawa)

: ndz wrz 13, 2009 10:34 pm
autor: Czerwonaona
Super domek bez wątpienia.
Fotki pewnie u Krwiopij zobaczymy dopiero ale warto czekać:)

Re: Apel o pomoc dla dzikuska!!! (Warszawa)

: ndz wrz 13, 2009 11:32 pm
autor: krwiopij
Nie przeczytałam jeszcze całego wątku, ale już się melduję. Mały od półtorej godziny jest u mnie, a ja czuję się zakochana. Jest słodki, ciekawski i strasznie rozbrykany. Co prawda sądzę, że wszystko będzie super, ale i tak (na wszelki wypadek) trzymajcie za nas kciuki! :P

Re: Apel o pomoc dla dzikuska!!! (Warszawa)

: pn wrz 14, 2009 12:36 am
autor: krwiopij
No dobra, wszystko przeczytałam. Po pierwsze - bardzo Wam wszystkim dziękuję za słowa uznania. Obrazek Zaskoczyło mnie, że w ogóle ktoś mnie jeszcze pamięta - nie było mnie tutaj od tak dawna... Prawdę mówiąc nie jestem pewna, czy moja kandydatura jest lepsza od kandydatur wielu z Was, ale mogę obiecać, że zrobię co w mojej mocy, żeby mały był szczęśliwy. Moja sytuacja z kilku względów nie jest idealna, ale postaram się, żeby małemu niczego nie brakowało. Na razie dogadujemy się całkiem dobrze. Jest rozkoszny, rozbrykany i strasznie ciekawski. Napił się wody, zjadł kawałeczek pieczonej ryby i wyraźnie chciałby wybrać się na spacer. Zaraz przeprowadza się do nowej klatki (póki co w koszyku siedzi), więc mnóstwo wrażeń go czeka. Całkiem z niego odważny koleś, więc na pewno da radę. :P

Jeśli o zdjęcia chodzi, to cierpliwości, na pewno będą. :) Jutro mam wolny dzień, więc znajdę mój aparat i zrobię małemu sesję (jeśli pozwoli i nie będzie się bał flesza). Zaręczam, że najprawdziwszy dzikus z niego. Wygląda dokładnie tak, jak moje Maluszki jakiś rok temu i jak na swoje 32 dni życia wydaje mi się całkiem dużym szczurkiem. :)

Re: Apel o pomoc dla dzikuska!!! (Warszawa)

: pn wrz 14, 2009 1:12 am
autor: krwiopij
Zrobiłam mu mleko. Bardzo się starałam i sądzę, że wyszło całkiem niezłe, ale wyraźnie nie tak dobre jak mleko robione przez przybranego tatę, bo zjadł tylko odrobinkę i zaraz zabrał się za mycie mordki (robi to po każdych kilku łykach, to prześmieszne...), brykanie i wyglądanie z koszyka. Jest taki faaajny...

Re: Apel o pomoc dla dzikuska!!! (Warszawa)

: pn wrz 14, 2009 7:04 am
autor: odmienna
pokaż go, pokaż, pokaaaaażObrazek…. Wszyscy czekamy jakniewiemco, a ja czekam tymbardziej, bo on jest chwalićSiłyWszelkie „poza zasięgiem” więc nic mi nie grozi oprócz ślinotoku ;D .
W przeciwieństwie do sąsiedniego tematu, gdzie są dwa prawie takie, a niebezpiecznie „bez przydziału” jeszcze ... ( O.W. ja Cię nie chcę napuszczać, ale tej szansy nie powinieneś przegapić; ostatnie przejścia z moimi „ćwiartkami” przekonały mnie już całkiem, że to szczury nie tuzinkowe)
Obrazek

Re: Apel o pomoc dla dzikuska!!! (Warszawa)

: pn wrz 14, 2009 8:32 am
autor: krwiopij
Pokażę, pokażę. Jak tylko się obudzi, porobię mu zdjęcia. :) A póki co można chyba przenieść temat...

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 8:44 am
autor: Nina
Przeniosłam temat do naszych pupili ;)
Tytuł oczywiście roboczy, w każdej chwili moge zmienić na jaki sobie zażyczysz ;)

Strasznie sie ciesze ;D

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 9:07 am
autor: krwiopij
Dziękuję! :P Teraz z czystym sumieniem będę tu mogła różne małe bzdurki wypisywać... ;)

Póki co nie ma wiele do pisania. Mały rozbójnik trochę hałasował w nocy (postawiłam go na stoliku tuż koło mojej poduszki), chrupał ziarenka, szarpał ligninę i pił wodę. Rano dał się trochę posmyrać po boczku i zaraz chciał uciekać na spacer. Właśnie przygotowuję mu porcyjkę mleka (wczoraj malutko wypił), więc będzie okazja na zrobienie kilku fotek. Wpierw jednak biurko posprzątam i jakiś wybieg urządzę, bo na razie nawet jego mała klateczka się tu nie mieści...

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 11:16 am
autor: Licho
krwiopij trzymam kciuki, ja z moją Dżumką idziemy wspólnie przez świat od 9 miesięcy i wiem doskonale jak niesamowicie niezależny charakter mają dzikusy. Chęć poznania wolnej przestrzeni, niespotykana odwaga oraz ciekawość potrafią naprawdę napawać lękiem. Jeśli jednak Ci się uda, to wiedz, że jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z takim miziakiem jak właśnie ona. Z taką inteligencją i pomysłowością. Dobry przeciwnik, niezrównany przyjaciel ;)

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 12:15 pm
autor: merch
Jeśli jednak Ci się uda, to wiedz, że jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z takim miziakiem jak właśnie ona. Z taką inteligencją i pomysłowością. Dobry przeciwnik, niezrównany przyjaciel
Mialam cos napisac , ale trudno mi o wyrazic , zreszta chyba juz pisalam o tym kiedys na spsie a i byc moze tutaj w swoim temacie, kontakt czlowiek- dzikus to takie partnerstwo. W kazdym zwierzęciu jest godnośc , którą trzeba uszanowac , ale w dziusach widac to wyraźniej. To nie jest zwierze ktore mozna sobie podporządkowac - ajesli nawet to zrobi sie to z gwaltem na jego naturze i dostanie sie jakies nie wiadomo co . To zwierze z ktorym nalezy wspolpracowac w oparciu o zasady fair play.

Osobiście bardzo zaluje , ze obecnie ze wzgledu na nieco przerosniete stado , ktore ma swoje wymogi, nie moge sobie ze wzgledow czasowych pozwolic na powtorzenie przygody z dzikim szczurem.

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 1:08 pm
autor: Rhenata
no to super, czekamy na foty i sprawozdania ;D

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 1:48 pm
autor: Miszaro
A ja za nim bardzo tęsknie… :'(
Dom bez niego jest strasznie pusty a ja nie mam co z sobą zrobić…
buziaki dla Bobeczka :-*

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 4:41 pm
autor: lavena
Miszaro to może zwykłe szczurki? ;)

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 10:09 pm
autor: krwiopij
Ten mały potworek jest nie do zdarcia... Kiedy już odespał stres związany z podróżą i zmianą miejsca zamieszkania (o ile w ogóle jakiś stres przeżywał, bo za to głowy nie daję), otworzyłam mu klatkę, żeby mógł spokojnie się ze mną zapoznać i pozwiedzać trochę biurko. Sądziłam, że połazi trochę, powęszy, uzna świat za duży i groźny i szybko pozwoli zapędzić się do klatki. Ależ ja naiwna byłam... Wczoraj to mi się taki mały aniołek wydawał. Dzisiaj wiem, że to diablę wcielone. Takie małe szarobure coś, a nie boi się niczego. Dzielnie prze przed siebie, wszystko chce zobaczyć i w żadnym razie nie życzy sobie, żebym mu w tym przeszkadzała. Z biurka błyskawicznie nauczył się włazić na klatkę Maluszków, więc uznałam, że puszczę go na łóżko. To zdawało się dobre miejsce - przez jakieś 4 minuty, bo po tym czasie ten niewyrośnięty szatan dał nura między oparcie a ścianę i tyle go było widać. Potem dobry kwadrans biegał po podłodze. Nie ścigałam go nie chcąc go spłoszyć. Miał więc okazję, by zapoznać się z Juni, Minką i Maluchami. O dziwo najbardziej złościła się na niego Juni, przybrana mama Maluchów. Minka też troszkę się zjeżyła, ale nie fukała wcale i była raczej zaciekawiona. Co było dużym zaskoczeniem, całkiem przyjaźnie zareagowała Furia, najodważniejsza z Maluszków. Mały na tyle ją zafascynował, że podeszła tuż do kratek (mimo, że byłam tuż obok) i zaczęła w skupieniu go obwąchiwać - futro jednak miała gładkie, nie wyglądała wcale na rozzłoszczoną. To był całkiem niezły start, ale mały bandyta zaczął biegać po Maluszkowej klatce, a tego dziewczyny nie lubią, więc zaczęły skubać go po paluszkach (daję słowo - skubać, nie gryźć! to do nich naprawdę niepodobne... może wyczuły młodego pobratymca?). W końcu rozbójnik pozwolił mi wziąć się na ręce i zabrać do klatki. Tam napił się wody i zaczął awanturę. Klatka wcale mu się nie podobała, chciał znów na spacer. Z pół godziny czekałam, aż się uspokoi (nie chciałam uczyć go, że gryzieniem kratek cokolwiek może wskórać). Potem dałam mu więcej ziarenek i wzięłam go na ręce. To był błąd. Przez przeszło 35 minut on próbował zleźć na podłogę, a ja raz za razem łapałam go i znów sadzałam sobie na rękach. Uparty jest jak osiołek... Dzięki bogom, że mały jest jeszcze, więc w końcu się zmęczył i dał za wygraną. Znów odniosłam go do klatki, a on znów się napił, dokładnie umył futro i znów zaczął awantury... Tym razem z mniejszym zapałem, więc liczę na to, że zaraz pójdzie spać. Ciepłe mleko na kolację powinno skutecznie go spacyfikować. ;)

Zdjęć porobiłam mu całe mnóstwo, ale większość nadawała się tylko do kosza. Ostało się kilka. Śliczny jest, nieee? :P

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Dzikusek u krwiopijki

: pn wrz 14, 2009 10:24 pm
autor: Ausaya
niesamowity maluch :D i taki śliczny że tylko schrupać :D