Fotka..."najpi?kniejsza!na ?wiecie ca?ym!czarny bez...&
: śr kwie 12, 2006 9:22 pm
Malutkiego szczurka biało czarnego kapturka, przygarnelam w 2004 roku przed samą wigilią po utracie mojego pierwszegoszczurka( z którym nie byłam bardzo zrzyta pomimo ze tez bardzo po nim plakalam, ale byl to szczur szkolny, ktory pozniej zamieszkal u mnie, kochana tez byla).Fotka była tak malusia ze w swoim drewnianym domku wychodziła i wchodziła przez malusie okienko.Byłyśmy w sobie strasznie zakochane, nieskończona piesczocha, kochała być głaskaną, i o takiej szcurce też marzyłam.Wszędzie razem, zawsze razem,idealnie reagowała na soje imie i na cmokanie, przybiegała i sie tuliła, ciekawska, szczoteczka do włosów, czesała łapkami moje włosy.Wesoła i ufna, ruchliwa ale w tej ruchliwosci strasznie delikatna zgrabna i pełna wdzięku!Idealna dziewczynka, filigranowa, mięciutkie futerko, czyściutka, najlepsza przyjaciółka.Nigdy na nic nie chorowała, aż do niedzieli kiedy zobaczylam ze jedno oczko zachodzi jej porfiryną.W on rano było już gorzej,zobaczyłam że miota się na dole klatki, nie wspina sie po pretach, zachowywala sie jakby nie widziałą.Moja reakcj natychmiastowa, pojechałam do weterynarza,diagnoza najgorsza, zapalenie mózgu, ale szczurka silna wiec ma szanse na wyjscie z choroby, jak stwierdziła lekarz nie wygląda na taką która chciałaby odejść.Dostała steryd, miał jej pomoc do nastepnego dnia, jelsi brak poprawy to ma dostac antybiotyk. Nieprzespana noc, wstawałam 3 razy, sprawdzałam czy mała żyje, za każdym razem zamierałam gdy podchodziłam do jej klatki, ale mała żyła i spokojniutko leżała.Dzień drugi choroby (wczoraj), zdecydowałam pojechac po antybiotyk, poprawy znacznej nie było, chociaz mała wspinała się na brzeg transporterka przednimi łapkami(tylne łapki i ogon od poniedziałku już sparaliżowane).antybiotyk miałam powtarzać przez 3 kolejne dni w zastrzykach, a pozniej 7 dni syrop.Wieczorem mała czuła się już gorzej, ledwo chodzila,kolejna nieprzesopana noc.Rano koszmar, Foteczka sie nie rusza,całe oczka zaklejone porfiryną,nie je nie pije nic nie widzi, jade na kolejny zastrzyk ale mojej lekarz nie ma, wiec zastrzyk daje inna lekarka.Fotka w stanie tragicznym, nie rusza sie, nie chodzi.Karmić chciałąm strzykawką ale wypluwa.Czuje i widze jej cierpienie, nie moge na to patrzec, płacze cały dzien:(spie obok małej.Wieczorem zapisałąm się do bieleckiego,pojechałąm i okazalo sie ze facet sie pomylil ze wizyta jets jenak na jutro.Mała coraz gorzej wyglada.Zdecydowałąm jechac do wojtyś pomimo ze byla 19:55 a ona jest do 20.weszlam do gabinetu ok 20:30.Wojtyś zamarła, powiedziała ze stan jets tragiczny, małą traci przytomnośc, nie wie co sie dzieje, oddycha jakby miała zapalenie płuc, prawdopodobnie dlatego ze ma porazone wszytskie miesnie,na dodatek wykryla "pieprzony" guz sutka, ktory pojawil sie od niedzieli.Płacze w gabinecie,wojtyś mnie nie namawia, ale ja wiem ze musze małej ulzyc,nie moge patrzec na jej cierpienie, Drmilena mowi ze małą pradopodobnie nie dozyje ranka.biore ją ostatni raz na rece, całuje tule, z łzami wszedzie dookoła i wielkim płaczem,nie moge, kocham to zwierze jak nic na świecie!!!ona jets czescią mnie.mała musi umrzec, za bardzo cierpi.nie mogłam na to patrzec,decyzje podjełam.Zabiłąm ją!!!!
najkochanszą na swiecie zabiłam!dr zrobiłą to w samotnosci, ja czekałam i histeryzowalam w poczekalni, to trwalo tak dlugo!odebralam ją przykrytą w transporterze.to bylo takie straszne, od tej godizny siedze i placze, albo raczej rycze, jestem w tragicnzym stanie, nie moge mowicz bo nie mam tchu w piesiach,zabiłąm najkochansza istote na swiecie!!!nie moge sie pogodzic z tym ze juz nigdy jej nie dotkne, pnie przytule, nie zobacze tych błagalnych oczków zeby wziąc ją na rece, zeby pomiziac.nigdy juz nie zobacze tego nietoperka wiszacego na klatce !!!!NIGDY!!!! Zabiłam swoje dziecko!!!! Fotka !przepraszam!!!!!!!!!!wybacz mi malenka, wybacz !!!!!
najkochanszą na swiecie zabiłam!dr zrobiłą to w samotnosci, ja czekałam i histeryzowalam w poczekalni, to trwalo tak dlugo!odebralam ją przykrytą w transporterze.to bylo takie straszne, od tej godizny siedze i placze, albo raczej rycze, jestem w tragicnzym stanie, nie moge mowicz bo nie mam tchu w piesiach,zabiłąm najkochansza istote na swiecie!!!nie moge sie pogodzic z tym ze juz nigdy jej nie dotkne, pnie przytule, nie zobacze tych błagalnych oczków zeby wziąc ją na rece, zeby pomiziac.nigdy juz nie zobacze tego nietoperka wiszacego na klatce !!!!NIGDY!!!! Zabiłam swoje dziecko!!!! Fotka !przepraszam!!!!!!!!!!wybacz mi malenka, wybacz !!!!!