Strona 1 z 18

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 12:48 pm
autor: Karen
Moja przygoda ze szczurkami zaczęła się 2.5 roku temu. Moja pierwsza szczurka odeszła za tęczowy most po roku mieszkania u mnie. Nigdy nie była przyjacielska. Zawsze gryzła, nie dała się wziąć na ręce. Jednak w ostatnich minutach życia pozwoliła na to czego nie lubiła. Sama nawet pchała się ostatkiem sił pod rękę. Widać chciała się pożegnać. Od tamtej pory, a było to półtora roku temu, zarzekałam się, że już nie będę mieć szczurka. Los chciał inaczej i w listopadzie 2005 roku mój ukochany postanowił zrobić mi prezet. Pojechaliśmy do zoologa i tam wybrałam ślicznego szczurka husky. Od samego początku był bardzo ruchliwy. W domu, po rozmyślaniach otrzymał imię Ares
I tak Aresik żył sobie u mnie. Jednak w grudniu na forum jednego ze szczurzych klubów w pewnym portalu internetowym pojawił się szczurek imieniem Brutal, który potrzebował nowego domu. Po uzgodnieniu z moim ukochanym wszystkiego, a także po podaniu kilku argumantów za przygarnięciem drugiego ogonka (dzięki LuLu ;) ) Brutal znalazł dom u mnie. Z łączeniem nie miałam problemów. Chłopcy od razu właściwie się dogadali. Nawet spali wtuleni w siebie :)
Los chciał, że nie był to koniec "rozwoju" stadka. Na początku tego roku, gdy byliśmy po zaopatrzenie dla ogoniastych moją uwagę przykuły malutkie szczurki zamknięte w boksie w  sklepie. Po błaganiach moje kochanie zgodziło się, że bym wzięła jeszcze jednego szczurka (w końcu klatka duża). I tak w domu pojawił się mały, kapturzasty cykorek Arvin. Po raz kolejny nie było problemów. Chłopcy razem spali na hamaku, a Brutal nawet zaczął sie bawić w mamusię i wszędzie nosił ze sobą maluszka.

TU widać dlaczego "maluszek" ;)

1 marca tego roku. Miot u an, a co się z tym wiąże narodziny kolejnego z moich łobuiaków. Alinnoe przybył do mnie 7go kwietnia wraz z Bratem, który teraz zamieszkuje u mojego ukochanego. I jak to było w przypadku poprzednich łączeń, obyło się bez zgrzytów. Tym razem to Arvin zajmuje się maluchem.
Pierwszego dnia Ali poszedł spać u mnie na poduszce.
I tak sobie żyją razem moje łobuziaki

W piątek 28 kwietnia dołączył do nas jeszcze jeden domownik-albinosek z jednej z warszawskich uczelni. Mały agresor. Dostał imię Zdzichu. Nie wszystko przebiega po mojej mysli, ale cały czas mamy nadzieję, że Zdzisiu przekona się do ludzi i nie będzie już atakował ani ręki ani innych ogonków. Bardzo chciałabym, żeby dołączył do reszty stadka. Czas pokaże jak będzie.

I oto historia moja i moich podopiecznych. Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć maluchówz wczoraj

Ali przy kaszce jak się przyjżeć to jęzorek widać ;)
a kuku
pozujemy :P
już nie mały Arvin
trzy bestyjki
mniam mniam
Ares nie wyrósł z niego wielki szczur ale jest kochany ;)
zaspany Zdzisiu

Co jakiś czas będę pisać co u moich maluchów słychać, a także stopniowo będą się pojawiać nowe fotki. A jak ktoś chce trochę więcej pooglądać to link do galerii paskudników  znajduje się u mnie w podpisie ;)

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 1:15 pm
autor: PALATINA
Piękna historia i jaki dynamiczny rozrost stada :hihi:

Ogonki super - no i mamy ze soba duzo wspólnego - Mam brata Twojego Alinnoe (mój Herman) i prawdopodobie braci lub krewniaków Twojego Zdzisia (Marcel i Cyryl) - więc jesteśmy prawie rodziną :lol:

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 1:23 pm
autor: sauatka
pieknee :zakochany:

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 1:56 pm
autor: Karen
mogłabym jeszcze dużo napisać o chłopcach ale nie chciałam żeby wszyscy posneli :P

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 4:51 pm
autor: Lulu
sliczne ciury :zakochany: tylko pogratulowac takiego stadka... :hihi:

jakos mnie ostatnio wzielo na albinosy (moze kiedys zjawi sie taki u nas w domu, kto wie? :jezor: ), wiec Zdzisiu mnie zachwycil :thumbleft:
zycze powodzenia, jak chcesz sobie troszke poczytac, to tez kiedys mielismy agresora i duzo wskazuwek dostalismy >>klik<< . sytuacja troche inna, niestety bez happy endu, ale moze cos z tego co jest tam napisane Ci sie przyda...

w kazdym razie trzymam kciuki za poskramianie :kciuki:

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 4:57 pm
autor: PALATINA
[quote="LuLu"]jakos mnie ostatnio wzielo na albinosy [/quote]

A mnie od dawna wzięło na rudzielce i jakoś mi się inaczej losy układają, bo ciągle ich nie mam! :-(

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 8:38 pm
autor: Karen
LuLu, czytałam kiedyś ten temat. Zdzisiu teraz bardziej rzuca się na resztę niż na mnie. Arvin ma dwie łapki pogryzione do krwi :? Ale chodzi i je normalnie i widać, że już go nie boi. On się chyba nie nauczy, żeby nie podchodzić do klatki Zdzisia bo się to może źle skończyć :?

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 8:52 pm
autor: PALATINA
[quote="Karen"]On się chyba nie nauczy, żeby nie podchodzić do klatki Zdzisia bo się to może źle skączyć [/quote]

Nie byłabym tego taka pewna - Mój Gareth stracił 4 palce!!! - odgryzł mu je Heniek - wlaśnie przez pręty, bo Gareth sie do niego pakował. Oczywiście Heniek nie odgryzł ich wszystkich na raz, tylko Gareth nic sie nie uczył na własnych błędach i znów sie pakował i znów tracił palec! :|

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 9:08 pm
autor: Karen
Może po prostu na czas spaceru reszty klatkę ze Zdzisiem będę na akwarium stawiać. Przynjamniej tam Arvin się nie dostanie :P

A tak BTW, teraz Zdzisio dostaje w poidełku neospazmine i boję się, że może to nie pomóc mu się "wyciszyć". Przeczytałam temat Ani o szczurku z lab. I Zdzisiu zachowuje się praktycznie identycznie (stąd ta neospazmina). Zaopatrzyłam się rónież w witaminę B complex. Tylko nie wiem co zrobie jeżeli metody nie inwazyjne nie pomogą. I ru pojawia się kolejna opcja, co do której nie mam przekonania-katracja. Liczę na jakieś rady bo ja już pomysłów nie mam :?

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 9:20 pm
autor: PALATINA
Mniejmy nadzieję, że ze Zdzisiem nie bedzie az tak źle, jak ze szczurkiem Ani.
Nie wiem, co Ci radzić.
Napisz więcej o zachowaniu Zdzisia.

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 9:32 pm
autor: Karen
To zacznę od dnia w którym trafił do mnie. Jak wiziełam go od sechmet, żeby włożyć go do transportera był spokojny. Lekko denerwował się w drodze do domu. Kiedy już był u mnie moje kochanie chciało go pogłaskać-dziabnął. Wieczorem dałam mu pobiegać po biurku. Wszystko było dobrze aż do momentu kiedy chciałam go włożyć do klatki. Dziabnął mnie do krwi. Nastęnego dnia dałam mu spokój. W niedziele wieczorem zaczął dosłownie rzucać się na rękę mojego chłopaka i to z takim zawizięciem jakiego nie widziałam u żadnego szczura. Oczywiście ręka pogryziona do krwi. Kiedy chciałam żeby pozał resztę stada na neutralnym terenie, każdemu który podszedł rzucał się do jajek :shock: Jedynie Arvina mocniej poturbował, bo skończyło się na uszkodzeniu tylnej łapki. W poniedziałek dał mi się normalnie wyjąć z klatki. Wtulił się we mnie i pozwolił się głaskać po łebku. Jeednak na drugie wyjęcie już nie pozwolił. Zaczął się rzucać. Po południu puściłam resztę na spacer no i oczywiście pogryzł przez kratki Arvina. Od wczoraj Zdziśiu dostaje neospazmine, ale i tak się rzuca jak próbuję miskę podnieść. A poaz tym to oprócz krótkich chwil aktywności całymi dniami leży, nawet nie śpi. Po prostu leży i tylko miejsce zmienia co jakiś czas.

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 9:36 pm
autor: Anita
[quote="Karen"]A poaz tym to oprócz krótkich chwil aktywności całymi dniami leży, nawet nie śpi. Po prostu leży i tylko miejsce zmienia co jakiś czas.[/quote]
Może to ze strachu? Albo chory? :drap: Nic mi mądrego do głowy nie przychodzi

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 9:39 pm
autor: Karen
Chory raczej nie jest. Je normalnie, pije też normalnie. Pewnie to ze strachu, ale i tak będę się martiwić i modlić, żeby wszystko się ułożyło. Za wszelką cenę będę chciała, żeby zaufał człowiekowi

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 10:18 pm
autor: Shakal
Bez przesady kotek az tak groźnie to nie było w niedziele :P dwie małe ranki :D a poza tym wiesz jak ja lubie dręczyć Zdzisia ;P (żart)

No, ale cóż, jest jak jest.. ja w sumie podsunąłem ten pomysł co do kastracji, czytając jeden z przyklejonych tematów na forum. I większość przypadków w których kastracja się opłaca pasuje do Zdzisława :p

Moje łobuziaki

: śr maja 03, 2006 10:20 pm
autor: Karen
Może i małe, ale krwi troszke było :P Wiesz misiek, Zdzisiu jest "inny" na niego może nic nie podziałać :P ale oby tak nie było ;)