Moje łobuziaki
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Moje łobuziaki
Moja przygoda ze szczurkami zaczęła się 2.5 roku temu. Moja pierwsza szczurka odeszła za tęczowy most po roku mieszkania u mnie. Nigdy nie była przyjacielska. Zawsze gryzła, nie dała się wziąć na ręce. Jednak w ostatnich minutach życia pozwoliła na to czego nie lubiła. Sama nawet pchała się ostatkiem sił pod rękę. Widać chciała się pożegnać. Od tamtej pory, a było to półtora roku temu, zarzekałam się, że już nie będę mieć szczurka. Los chciał inaczej i w listopadzie 2005 roku mój ukochany postanowił zrobić mi prezet. Pojechaliśmy do zoologa i tam wybrałam ślicznego szczurka husky. Od samego początku był bardzo ruchliwy. W domu, po rozmyślaniach otrzymał imię Ares
I tak Aresik żył sobie u mnie. Jednak w grudniu na forum jednego ze szczurzych klubów w pewnym portalu internetowym pojawił się szczurek imieniem Brutal, który potrzebował nowego domu. Po uzgodnieniu z moim ukochanym wszystkiego, a także po podaniu kilku argumantów za przygarnięciem drugiego ogonka (dzięki LuLu ) Brutal znalazł dom u mnie. Z łączeniem nie miałam problemów. Chłopcy od razu właściwie się dogadali. Nawet spali wtuleni w siebie
Los chciał, że nie był to koniec "rozwoju" stadka. Na początku tego roku, gdy byliśmy po zaopatrzenie dla ogoniastych moją uwagę przykuły malutkie szczurki zamknięte w boksie w sklepie. Po błaganiach moje kochanie zgodziło się, że bym wzięła jeszcze jednego szczurka (w końcu klatka duża). I tak w domu pojawił się mały, kapturzasty cykorek Arvin. Po raz kolejny nie było problemów. Chłopcy razem spali na hamaku, a Brutal nawet zaczął sie bawić w mamusię i wszędzie nosił ze sobą maluszka.
TU widać dlaczego "maluszek"
1 marca tego roku. Miot u an, a co się z tym wiąże narodziny kolejnego z moich łobuiaków. Alinnoe przybył do mnie 7go kwietnia wraz z Bratem, który teraz zamieszkuje u mojego ukochanego. I jak to było w przypadku poprzednich łączeń, obyło się bez zgrzytów. Tym razem to Arvin zajmuje się maluchem.
Pierwszego dnia Ali poszedł spać u mnie na poduszce.
I tak sobie żyją razem moje łobuziaki
W piątek 28 kwietnia dołączył do nas jeszcze jeden domownik-albinosek z jednej z warszawskich uczelni. Mały agresor. Dostał imię Zdzichu. Nie wszystko przebiega po mojej mysli, ale cały czas mamy nadzieję, że Zdzisiu przekona się do ludzi i nie będzie już atakował ani ręki ani innych ogonków. Bardzo chciałabym, żeby dołączył do reszty stadka. Czas pokaże jak będzie.
I oto historia moja i moich podopiecznych. Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć maluchówz wczoraj
Ali przy kaszce jak się przyjżeć to jęzorek widać
a kuku
pozujemy
już nie mały Arvin
trzy bestyjki
mniam mniam
Ares nie wyrósł z niego wielki szczur ale jest kochany
zaspany Zdzisiu
Co jakiś czas będę pisać co u moich maluchów słychać, a także stopniowo będą się pojawiać nowe fotki. A jak ktoś chce trochę więcej pooglądać to link do galerii paskudników znajduje się u mnie w podpisie
I tak Aresik żył sobie u mnie. Jednak w grudniu na forum jednego ze szczurzych klubów w pewnym portalu internetowym pojawił się szczurek imieniem Brutal, który potrzebował nowego domu. Po uzgodnieniu z moim ukochanym wszystkiego, a także po podaniu kilku argumantów za przygarnięciem drugiego ogonka (dzięki LuLu ) Brutal znalazł dom u mnie. Z łączeniem nie miałam problemów. Chłopcy od razu właściwie się dogadali. Nawet spali wtuleni w siebie
Los chciał, że nie był to koniec "rozwoju" stadka. Na początku tego roku, gdy byliśmy po zaopatrzenie dla ogoniastych moją uwagę przykuły malutkie szczurki zamknięte w boksie w sklepie. Po błaganiach moje kochanie zgodziło się, że bym wzięła jeszcze jednego szczurka (w końcu klatka duża). I tak w domu pojawił się mały, kapturzasty cykorek Arvin. Po raz kolejny nie było problemów. Chłopcy razem spali na hamaku, a Brutal nawet zaczął sie bawić w mamusię i wszędzie nosił ze sobą maluszka.
TU widać dlaczego "maluszek"
1 marca tego roku. Miot u an, a co się z tym wiąże narodziny kolejnego z moich łobuiaków. Alinnoe przybył do mnie 7go kwietnia wraz z Bratem, który teraz zamieszkuje u mojego ukochanego. I jak to było w przypadku poprzednich łączeń, obyło się bez zgrzytów. Tym razem to Arvin zajmuje się maluchem.
Pierwszego dnia Ali poszedł spać u mnie na poduszce.
I tak sobie żyją razem moje łobuziaki
W piątek 28 kwietnia dołączył do nas jeszcze jeden domownik-albinosek z jednej z warszawskich uczelni. Mały agresor. Dostał imię Zdzichu. Nie wszystko przebiega po mojej mysli, ale cały czas mamy nadzieję, że Zdzisiu przekona się do ludzi i nie będzie już atakował ani ręki ani innych ogonków. Bardzo chciałabym, żeby dołączył do reszty stadka. Czas pokaże jak będzie.
I oto historia moja i moich podopiecznych. Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć maluchówz wczoraj
Ali przy kaszce jak się przyjżeć to jęzorek widać
a kuku
pozujemy
już nie mały Arvin
trzy bestyjki
mniam mniam
Ares nie wyrósł z niego wielki szczur ale jest kochany
zaspany Zdzisiu
Co jakiś czas będę pisać co u moich maluchów słychać, a także stopniowo będą się pojawiać nowe fotki. A jak ktoś chce trochę więcej pooglądać to link do galerii paskudników znajduje się u mnie w podpisie
Ostatnio zmieniony pt lis 30, 2007 8:18 am przez Vella, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje łobuziaki
Piękna historia i jaki dynamiczny rozrost stada :hihi:
Ogonki super - no i mamy ze soba duzo wspólnego - Mam brata Twojego Alinnoe (mój Herman) i prawdopodobie braci lub krewniaków Twojego Zdzisia (Marcel i Cyryl) - więc jesteśmy prawie rodziną :lol:
Ogonki super - no i mamy ze soba duzo wspólnego - Mam brata Twojego Alinnoe (mój Herman) i prawdopodobie braci lub krewniaków Twojego Zdzisia (Marcel i Cyryl) - więc jesteśmy prawie rodziną :lol:
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
(P.Coelho)
Moje łobuziaki
pieknee :zakochany:
Moje łobuziaki
mogłabym jeszcze dużo napisać o chłopcach ale nie chciałam żeby wszyscy posneli
Moje łobuziaki
sliczne ciury :zakochany: tylko pogratulowac takiego stadka... :hihi:
jakos mnie ostatnio wzielo na albinosy (moze kiedys zjawi sie taki u nas w domu, kto wie? :jezor: ), wiec Zdzisiu mnie zachwycil :thumbleft:
zycze powodzenia, jak chcesz sobie troszke poczytac, to tez kiedys mielismy agresora i duzo wskazuwek dostalismy >>klik<< . sytuacja troche inna, niestety bez happy endu, ale moze cos z tego co jest tam napisane Ci sie przyda...
w kazdym razie trzymam kciuki za poskramianie :kciuki:
jakos mnie ostatnio wzielo na albinosy (moze kiedys zjawi sie taki u nas w domu, kto wie? :jezor: ), wiec Zdzisiu mnie zachwycil :thumbleft:
zycze powodzenia, jak chcesz sobie troszke poczytac, to tez kiedys mielismy agresora i duzo wskazuwek dostalismy >>klik<< . sytuacja troche inna, niestety bez happy endu, ale moze cos z tego co jest tam napisane Ci sie przyda...
w kazdym razie trzymam kciuki za poskramianie :kciuki:
Moje łobuziaki
[quote="LuLu"]jakos mnie ostatnio wzielo na albinosy [/quote]
A mnie od dawna wzięło na rudzielce i jakoś mi się inaczej losy układają, bo ciągle ich nie mam! :-(
A mnie od dawna wzięło na rudzielce i jakoś mi się inaczej losy układają, bo ciągle ich nie mam! :-(
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
(P.Coelho)
Moje łobuziaki
LuLu, czytałam kiedyś ten temat. Zdzisiu teraz bardziej rzuca się na resztę niż na mnie. Arvin ma dwie łapki pogryzione do krwi :? Ale chodzi i je normalnie i widać, że już go nie boi. On się chyba nie nauczy, żeby nie podchodzić do klatki Zdzisia bo się to może źle skończyć :?
Ostatnio zmieniony wt kwie 10, 2007 11:53 pm przez Karen, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje łobuziaki
[quote="Karen"]On się chyba nie nauczy, żeby nie podchodzić do klatki Zdzisia bo się to może źle skączyć [/quote]
Nie byłabym tego taka pewna - Mój Gareth stracił 4 palce!!! - odgryzł mu je Heniek - wlaśnie przez pręty, bo Gareth sie do niego pakował. Oczywiście Heniek nie odgryzł ich wszystkich na raz, tylko Gareth nic sie nie uczył na własnych błędach i znów sie pakował i znów tracił palec! :|
Nie byłabym tego taka pewna - Mój Gareth stracił 4 palce!!! - odgryzł mu je Heniek - wlaśnie przez pręty, bo Gareth sie do niego pakował. Oczywiście Heniek nie odgryzł ich wszystkich na raz, tylko Gareth nic sie nie uczył na własnych błędach i znów sie pakował i znów tracił palec! :|
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
(P.Coelho)
Moje łobuziaki
Może po prostu na czas spaceru reszty klatkę ze Zdzisiem będę na akwarium stawiać. Przynjamniej tam Arvin się nie dostanie
A tak BTW, teraz Zdzisio dostaje w poidełku neospazmine i boję się, że może to nie pomóc mu się "wyciszyć". Przeczytałam temat Ani o szczurku z lab. I Zdzisiu zachowuje się praktycznie identycznie (stąd ta neospazmina). Zaopatrzyłam się rónież w witaminę B complex. Tylko nie wiem co zrobie jeżeli metody nie inwazyjne nie pomogą. I ru pojawia się kolejna opcja, co do której nie mam przekonania-katracja. Liczę na jakieś rady bo ja już pomysłów nie mam :?
A tak BTW, teraz Zdzisio dostaje w poidełku neospazmine i boję się, że może to nie pomóc mu się "wyciszyć". Przeczytałam temat Ani o szczurku z lab. I Zdzisiu zachowuje się praktycznie identycznie (stąd ta neospazmina). Zaopatrzyłam się rónież w witaminę B complex. Tylko nie wiem co zrobie jeżeli metody nie inwazyjne nie pomogą. I ru pojawia się kolejna opcja, co do której nie mam przekonania-katracja. Liczę na jakieś rady bo ja już pomysłów nie mam :?
Moje łobuziaki
Mniejmy nadzieję, że ze Zdzisiem nie bedzie az tak źle, jak ze szczurkiem Ani.
Nie wiem, co Ci radzić.
Napisz więcej o zachowaniu Zdzisia.
Nie wiem, co Ci radzić.
Napisz więcej o zachowaniu Zdzisia.
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
(P.Coelho)
Moje łobuziaki
To zacznę od dnia w którym trafił do mnie. Jak wiziełam go od sechmet, żeby włożyć go do transportera był spokojny. Lekko denerwował się w drodze do domu. Kiedy już był u mnie moje kochanie chciało go pogłaskać-dziabnął. Wieczorem dałam mu pobiegać po biurku. Wszystko było dobrze aż do momentu kiedy chciałam go włożyć do klatki. Dziabnął mnie do krwi. Nastęnego dnia dałam mu spokój. W niedziele wieczorem zaczął dosłownie rzucać się na rękę mojego chłopaka i to z takim zawizięciem jakiego nie widziałam u żadnego szczura. Oczywiście ręka pogryziona do krwi. Kiedy chciałam żeby pozał resztę stada na neutralnym terenie, każdemu który podszedł rzucał się do jajek :shock: Jedynie Arvina mocniej poturbował, bo skończyło się na uszkodzeniu tylnej łapki. W poniedziałek dał mi się normalnie wyjąć z klatki. Wtulił się we mnie i pozwolił się głaskać po łebku. Jeednak na drugie wyjęcie już nie pozwolił. Zaczął się rzucać. Po południu puściłam resztę na spacer no i oczywiście pogryzł przez kratki Arvina. Od wczoraj Zdziśiu dostaje neospazmine, ale i tak się rzuca jak próbuję miskę podnieść. A poaz tym to oprócz krótkich chwil aktywności całymi dniami leży, nawet nie śpi. Po prostu leży i tylko miejsce zmienia co jakiś czas.
Moje łobuziaki
[quote="Karen"]A poaz tym to oprócz krótkich chwil aktywności całymi dniami leży, nawet nie śpi. Po prostu leży i tylko miejsce zmienia co jakiś czas.[/quote]
Może to ze strachu? Albo chory? :drap: Nic mi mądrego do głowy nie przychodzi
Może to ze strachu? Albo chory? :drap: Nic mi mądrego do głowy nie przychodzi
Moje łobuziaki
Chory raczej nie jest. Je normalnie, pije też normalnie. Pewnie to ze strachu, ale i tak będę się martiwić i modlić, żeby wszystko się ułożyło. Za wszelką cenę będę chciała, żeby zaufał człowiekowi
Moje łobuziaki
Bez przesady kotek az tak groźnie to nie było w niedziele dwie małe ranki a poza tym wiesz jak ja lubie dręczyć Zdzisia ;P (żart)
No, ale cóż, jest jak jest.. ja w sumie podsunąłem ten pomysł co do kastracji, czytając jeden z przyklejonych tematów na forum. I większość przypadków w których kastracja się opłaca pasuje do Zdzisława :p
No, ale cóż, jest jak jest.. ja w sumie podsunąłem ten pomysł co do kastracji, czytając jeden z przyklejonych tematów na forum. I większość przypadków w których kastracja się opłaca pasuje do Zdzisława :p
Moje łobuziaki
Może i małe, ale krwi troszke było Wiesz misiek, Zdzisiu jest "inny" na niego może nic nie podziałać ale oby tak nie było